sobota, 13 czerwca 2020

Pandemiczne życie.

"Jeden ze stale popełnianych przeze mnie błędów polega na tym, że zawsze chcę, aby wszystko było w porządku. Już, teraz, natychmiast. Gdy coś się psuje, chcę to zaraz naprawić. Odrzucam myśl, że naprawa to długi, czasochłonny proces. Wykonuję desperackie i gwałtowne ruchy. W efekcie to, co jest uszkodzone, staje się rozpieprzone do końca."

Cześć! 

Powyższy cytat pochodzi z powieści Jakuba Żulczyka pt. Wzgórze Psów, która notabene jest już trzecią książką tego autora goszczącą na mojej półce. Niestety przez całą tę sytuację związaną z pandemią nie dokończyłam jej. Może to dziwne, ale o wiele lepiej czytało mi się w trakcie podróży do Poznania czy w drodze powrotnej, a nawet i w przepełnionym tramwaju. W domu jakoś nie potrafię się skupić, poza tym miałam do nadrobienia książki, artykuły i inne teksty potrzebne na studia.


Tak w ogóle to długo zabierałam się do napisania dla was czegokolwiek, z tego względu, że na początku trochę mnie ta sytuacja związana z wirusem bawiła (taka reakcja obronna, jak mniemam), później nadszedł przedziwny czas wypierania myśli, że to wszystko dzieje się nie tylko na serio i poważnie, ale również bezpośrednio mnie dotyczy. Wiecie, chodzi o to, że dotychczas wszelkie tego typu katastrofy (bo jak inaczej to nazwać?) były tylko czymś o czym uczyłam się na lekcjach historii, co wydawało się bardzo odległe. A nagle dosięgło mnie coś tak poważnego i obróciło wszystko co się działo dotychczas do góry nogami.
I prawdę mówiąc ta kwarantanna nie wniosła do mojego życia nic nowego, poza dodatkowymi kilogramami czy od czasu do czasu pogłębiającymi się depresyjnymi stanami. Aczkolwiek przeżyłam, wciąż trwam i próbuję jakoś powracać do normalności, mimo iż nie było to łatwe i nadal nie zawsze jest, bo tak naprawdę wkraczanie w ,,nową rzeczywistość" to cały czas trwający proces.

Bywają momenty, gdy żałuję, że w ogóle zaczęłam tutaj pisać. Że się zaangażowałam, byłam pełna pasji do tworzenia w tym miejscu zapisu swojej własnej historii, przebytych ścieżek przez te lata, wzlotów i upadków, podczas których ludzie autentycznie mnie wspierali. Co ważne, nie tylko internetowo, ale właśnie mówiąc mi prosto w oczy, że to co robię ma sens, że to się naprawdę dobrze czyta, że te przepełnione najróżniejszymi emocjami wpisy dają nadzieję. Taki też był mój pierwotny cel - szerzyć nie tylko Słowo Boże (co robiłam bardzo często), ale w ogólnym rozrachunku Dobro w sklejonych przeze mnie zdaniach, by ktoś mógł się uśmiechnąć, przystanąć i zastanowić nad pewnymi kwestiami, patrzeć na mnie jako na przykład kogoś, kto mimo wielu zawirowań wciąż daje rade przetrwać wszystko to, czym obdarza mnie życie. 

Niezwykle łatwo przychodziło mi opisywać te gówniarskie przygody, które przeżywałam wraz z przyjaciółmi i te nieco poważniejsze, w których uczestniczyli również moi nauczyciele na każdym etapie wkraczania w dorosłość. Dorosłość, której nie do końca jestem jeszcze świadoma. Mogę pójść na wybory i mieć czyste sumienie, że żyjąc w demokratycznym kraju przyczyniam się do choćby najmniejszych zmian. Mogę kupić alkohol albo papierosy, przy zakupie których wciąż jednak kasjerzy śmieją się, że wyglądam na piętnaście lat, a ja bez problemu wyciągam dowód osobisty i sprawa załatwiona. Mogę prowadzić auto, którym zresztą uwielbiam jeździć, ale posiadanie prawa jazdy ma swoje konsekwencje za które trzeba płacić niemałą cenę, o czym kilkukrotnie się przekonałam.

Jednocześnie ta dorosłość wiąże się z podskórną myślą o tym, że to już nie jest czas na opisywanie bzdurnych historyjek ze swojego życia (które oczywiście interesowały kilku moich najbliższych znajomych, mimo iż do dziś nie umiem sobie wyobrazić, dlaczego), ale na pisanie o konkretach. Nie o tym, co widzę, ale jak realnie mogę to zmieniać, jak to wszystko na mnie wpływa. Wiem, że dotychczas zdarzało mi się to robić, jednak mam nieodparte wrażenie, iż nie było to pogłębione na tyle na ile powinno. Może już czas nie bać się głośno wyrażać, co myślę o wielu sytuacjach, które ostatnio już nawet nie dzieją się, co zwyczajnie odpierdalają w tym kraju? Mam nadzieję, że to ciekawy punkt zaczepienia do dyskusji i do bardziej dojrzałego podejścia w prowadzeniu tej strony.

Do miłego!

Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz