sobota, 11 sierpnia 2018

Koniec...

"It sucks when everyone’s asleep and you’re up late at night wondering what the fuck you’re doing with your life." 

Dzień dobry!

Długo mnie nie było. I prawdopodobnie nie będzie już nigdy. Taką właśnie podjęłam decyzję. Stąd ta przerwa. Przymierzałam się do napisania dla was kilku słów w związku z tak wieloma nowymi rzeczami, jakich się podjęłam, ale nic nie mogłam z siebie wydusić. I wciąż nie potrafię. Jednak nie mam sobie tego za złe. Czuję się dobrze, pomimo iż ostatni wpis był o depresji, a po nim nagle ta prawie trzymiesięczna cisza.

Ta niemożność ujęcia tych wszystkich szalonych przygód w słowa i przekazanie wam emocji tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dalsze prowadzenie bloga nie ma sensu. Bo albo robisz coś na 100%, albo nie rób tego wcale. Zamykam jakiś rozdział w swoim życiu i myślę, że nie ma co się nad tym rozczulać. Nie jest mi źle, bo wiem, jak wiele po sobie zostawiam i zawsze mogę do tego wrócić, powspominać, zauważyć pewne błędy, których już nie popełnię. 

Prowadziłam tę stronę cztery lata. I jestem z niej przeogromnie dumna. Z siebie także. Jak również z każdego, kto tu zaglądał i pochwalał te bazgroły. To najlepsze co mogło mnie spotkać, ale już nie widzę sensu. Napisałam wiele, mogłam jeszcze więcej, ale są granice, których nie chcę przekraczać, choć myślę, że i tak wielokrotnie już to zrobiłam. 

Cóż, jeśli macie ochotę na jakieś krótkie refleksje, które publikuję na bieżąco, to zapraszam na Facebooka.

Nie bójcie się tworzyć i otworzyć. Najtrudniejszy jest ten pierwszy krok, a później już z górki... Aż w pewnym momencie człowiek dochodzi do znaku STOP i wie, że czas się zatrzymać.
Odwagi!

~~Zbuntowany Anioł