poniedziałek, 2 marca 2015

"...aż do śmierci".

Dzień dobry… niewątpliwie dobry.

Byłam wczoraj u dziadków… dlaczego dziadków? Kurczę, dziwne to wszystko. No nie ważne. Włączyli nam nagranie ze ślubu rodziców. Co tu dużo mówić – poruszyło mnie to dogłębnie. To było tak piękne… Rozkleiłam się w momencie tych najważniejszych słów, sami wiecie których.
Pewnie gdyby był to Justin i Selena nie zrobiłoby to na mnie AŻ takiego wrażenia, ponieważ mimo iż jest on dla mnie bardzo ważny, to jednak jest jego życie, jego wybory, jego wspólna ścieżka z wybranką serca. Ale w moim, tzn. w przypadku moich rodziców pojawiła się nie tylko miłość duchowa, ale przede wszystkim ta fizyczna, która zapoczątkowała narodziny kolejnego członka tej rodziny i kolejnej osoby, która może zmienić bieg życia. Jakże wielkie zaufanie i oddanie, ufność i ogromne uczucie musi tkwić w każdej ze stron, by przyczynić się do ‘’stworzenia’’ nowej istoty ludzkiej. Wow, niezmiernie mnie to zachwyca, wzrusza, porusza i pobudza jeszcze tysiące innych uczuć, które ciężko ująć w słowa. Uśmiecham się dziś patrząc na NASZE szczęście i po raz kolejny jestem pełna dumy. Spójrzcie jaki świat jest cholernie mały. Jest taki niesamowity. Spotykacie na swojej drodze tak wielu przechodniów, tak wiele różnorodnych twarzy i nagle poznajecie kogoś z kim wam się układa. Pierwsze ‘’cześć’’, drugie ‘’wyjdziesz za mnie?’’ i to najistotniejsze, to najpiękniejsze w całym życiu, gdy stojąc przy ołtarzu ci -kiedyś przechodzący obok siebie na chodniku nieznajomi - dziś mówią sobie ‘’Tak’’. ‘’Tak, biorę sobie Ciebie za żonę/męża i nie opuszczę Cię… aż do śmierci’’. To tak cholernie uświadamia wielkość miłości, ogrom uczucia wobec tych osób.
Myślę, że miłość to nie jest skarb do zakopania, ukrycia, do trzymania go tylko wokół swojego życia. To jest skarb tak nieograniczony w swej mocy, w swym pięknie, w swej dobroci, w swym bogactwie, we wszystkich innych, niemniej pozytywnych aspektach, że trzeba się nim dzielić jak najczęściej i w jak największych ilościach
.


~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz