poniedziałek, 19 października 2015

Bądźmy niemodni, ale prawdziwi.

"Nie bój się stanąć w obronie tego, w co wierzysz,
nawet jeśli oznacza to, że stoisz sam."
 
Jaki macie stosunek do natury? Lubicie spoglądać na otaczający was świat?
Czy raczej idziecie przed siebie i mało was obchodzi wschodzące oraz zachodzące słońce?Nie ważne są dla was drzewa z pysznymi jabłkami? Mało istotny jest kwiatek rosnący przy ruchliwej drodze? Myślę, że warto się nad tym pochylić. Głębiej zastanowić. Bo ludzie ludźmi, ale kiedy sama zaczęłam przyglądać się niebu, to jednocześnie udało mi się dostrzec wiele innych, niesamowicie pięknych sytuacji. Mogłabym wstawać o wiele później. Kilka minut po siódmej. Ale nie robię tego. Bo takie widoki nie zasługują na przejście obok nich obojętnie. Świat przed siódmą jest niewiarygodnie wspaniały. Mówię wam! Niektórzy uważają mnie za dziwoląga, bo jak ktokolwiek może tak bardzo doceniać naturę świata?
Jak widać ktoś może. I czuję, że to, co robię jest dobre.
 
 
"Nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe."
 
Patrzę na nas, przedziwnych ludzi, i zastanawiam się, dlaczego postępujemy tak,
a nie inaczej.
No bo spójrzcie… obrażamy innych (jeśli myślisz, że ty nie obrażasz, to odłóż na chwillę laptopa, telefon, czy cokolwiek z czego korzystasz, zastanów się nad sobą
i wróć czytać moje szczeniackie rozkminy), ale nikt mi nie powie, że sam chciałby doznać szykanowania. No ludzie, to bezsensu.
Myślę sobie, że gdybyśmy robili to, o co ludzie nas proszą, niektóre sytuacje byłyby o wiele przyjemniejsze. Nasze relacje z pewnością układałyby się znacznie lepiej.
I w ogóle wszystko byłoby prostsze. A może po prostu nie sprawiałoby tyle bólu, smutku czy cierpienia. Gdybyśmy tylko spróbowali sprawiać innym przyjemność w taki sposób, w jaki na pewno by tej przyjemności doznali. Warto się nad tym zastanowić. I warto nad tą umiejętnością popracować. Czyż nie?

 
Wiecie? Coraz bardziej nie mam ochoty chodzić do kościoła. Doskonale rozumiem, że przecież chodzi się tam dla Boga. Ok. Ale ksiądz też ma w tym jakiś udział, prawda? To w końcu za jego pośrednictwem, podobno, wypływa moc tego tam z góry. No i ostatnio jakoś ta moc nie wypływa. Przynajmniej ja tego nie potrafię odczuć. Staram się. Może nawet modlę. I nic. Pustka. I tęsknota za kimś, dzięki komu chodziłam do kościoła z uśmiechem… szerokim uśmiechem i ogromną radością. I nagle, ot tak, z dnia na dzień wszystko się posypało. Odeszli zajebiście mądrzy ludzie. Nigdy nie sądziłam, że można tęsknić za czyjąś mądrością.
A jednak. Ale! Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Może ten ktoś stawia na mojej drodze takich ludzi, bym jakoś te niechęci przezwyciężyła i doszła do niego (Boga) o własnych siłach. Kto wie… kto wie.
 
Mam nadzieję, że wszystko u was dobrze.
 
~~Zbuntowany Anioł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz