"Każde życie ma jakiś cel. Podziel się swoją historią,
a może pomożesz komuś odnaleźć jego własny."
a może pomożesz komuś odnaleźć jego własny."
Nie wspominałam tu o dzisiejszym spotkaniu, bo jakoś wypadło mi to z głowy.
Nie ważne. Jestem w szoku. Po tym co ksiądz nam przedstawił.
To jest takie, kurna, niepojęte, niezwykle poruszające, a
jednocześnie cholernie straszne. To jest… to było niesamowicie świetne
przemówienie, zajebiście dobre odpowiedzi na nurtujące pytania. To było coś, co
wzbudziło we mnie ogrom emocji. Wielkie brawa za odwagę w takim życiu.
Naprawdę. Po kilku godzinach nie da rady się nawrócić, ale te kilka godzin może
do tego nawrócenia doprowadzić. I ja tak bardzo podziwiam tych ludzi. Tych
księży i w ogóle głęboko wierzące osoby. Chylę czoła. I poważnie bije brawa, składam
wielki szacunek.
Najzabawniejsze jest to, że nasza skromna ekipa składająca się z mojej osoby, z koleżanek: Marty, Pauliny i mej imienniczki zawsze coś w tym szalonym życiu wygrywa. Zawsze ma „fuksa”. Szczęście. Cokolwiek. Porozmawiałyśmy z księdzem na osobności, a na koniec odwiózł nas jeszcze do domów. Niesamowicie pozytywny człowiek i bardzo mądry. To się ceni. To się podziwia. To się chce słuchać. I z tego chce się wyciągać wnioski. Jakieś lekcje. Wiecie, wybiorę się przez jego słowa do spowiedzi, bo dał mi do zrozumienia, że jeśli wiemy, że coś jest złe, to się tego nie dotyka i tak być po prostu musi.
Najzabawniejsze jest to, że nasza skromna ekipa składająca się z mojej osoby, z koleżanek: Marty, Pauliny i mej imienniczki zawsze coś w tym szalonym życiu wygrywa. Zawsze ma „fuksa”. Szczęście. Cokolwiek. Porozmawiałyśmy z księdzem na osobności, a na koniec odwiózł nas jeszcze do domów. Niesamowicie pozytywny człowiek i bardzo mądry. To się ceni. To się podziwia. To się chce słuchać. I z tego chce się wyciągać wnioski. Jakieś lekcje. Wiecie, wybiorę się przez jego słowa do spowiedzi, bo dał mi do zrozumienia, że jeśli wiemy, że coś jest złe, to się tego nie dotyka i tak być po prostu musi.
Chciałabym
zmienić swoje życie. Chciałabym znów z wielką pobożnością, a może po prostu z
czystym sercem, zacząć się modlić. Robiłam to kiedyś. Może z przyzwyczajenia,
ale robiłam. Modliłam się wieczorami. Dziękowałam, przepraszałam i prosiłam.
Czasami dawało to rezulataty, innym razem nie.
A może nawet dawało, ale wiara była słabiutka i tego nie dostrzegała.
A może nawet dawało, ale wiara była słabiutka i tego nie dostrzegała.
Jaki ten świat jest pokręcony. Kurewsko pokręcony. Ale w tym
tkwi jego niepojęte piękno.
Ale powiem wam, że to był naprawdę ksiądz z powołaniem.
Pewnie nawet od samego Boga. I chwała Mu za to. Nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze
zdołam powiedzieć, że kocham Stwórcę tego przedziwnego świata. Nie wiem,
naprawdę z czystym sumieniem nie mam bladego pojęcia. Ale liczę na to, że On
gdzieś tam w sobie mnie rozumie. A przynajmniej się stara. I kocha mnie, mimo
wszystko. Chciałabym, żeby kochał. I chciałabym, żeby był… zawsze. I żeby ta
wiara miała jakiś cel. Jeju, jak ja bym chciała, żeby to nie poszło na marne. I
w to wierzę. Wierzę, że to musi mieć jakiś sens. Bo to jest zbyt wielkie, zbyt
głębokie, zbyt obszerne. To nie może być jakaś nicość, dupa, bezsens.
~~Zbuntowany Anioł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz