sobota, 26 marca 2016

"Niechaj się stanie światłość!"

"Nie kocha się dlatego, że człowiek jest piękny.
On staje się piękny, bo ktoś go kocha."

Dzień dobry.

No właśnie... czyż nie powinniśmy czuć się piękni tylko dlatego, że kocha nas sam Jezus Chrystus? Wiem, że zwykle podchodzę do Niego z dystansem, ale... ale często mówię o tym, że gdyby nie Jego historia - nic by nie było. Mam na myśli wasze huczne świętowanie. Proszę, pamiętajcie o Nim w tych dniach. Właśnie tego wam życzę. Radości z Jego cudu, jakim jest... tzn. powinno być zmartwychwstanie. 

"Nie rozumiem tego. Dlaczego mamy być dla siebie mili "bo są święta".
 Skoro nie potrafimy żyć w zgodzie przez cały rok, to nie widzę sensu w okazywaniu miłości na siłę, przez głupie 3 dni w roku."

No i pięknie. Tak właśnie to odbieram. Nauką Chrystusa, a z resztą... w ogóle nauką miłości i wszystkich innych, pozytywnych emocji powinniśmy się dzielić każdego, cholernego dnia. Zawsze. Ale tego nie robimy. Ja nie robię. Przyznaję się bez bicia. Warto się nad tym zastanowić. Wiecie, to są dość spokojne dni. Bez pracy. Bez szkoły. Myślę, że to najlepszy czas na chwilę przemyśleń. 

Ależ ja się przez rok zmieniłam, nie? Nie było wczoraj notki o tym, że minęły JUŻ trzy lata od cudownego koncertu Justina. Nie napisałam przemiłych, uroczych życzeń... nie wspomniałam o Triduum Paschalnym. Trochę to życie się szalone zrobiło. Takie inne. Dziwne. Ale i tak je lubię. 

Wczoraj w telewizji puścili film "Syn Boży". Oglądałam go już kiedyś, więc bardziej kuszącą propozycją była transmisja Drogi Krzyżowej w Rzymie. To było genialne. Poważnie. Pełne skupienie. Cisza. I niezmiernie mądre rozważania. Podobało mi się, że kamera często skierowana była na osoby, które miały łzy w oczach i się uśmiechały. Jezus to jednak jest gość, nie? Mnie też nieraz doprowadza do takiego stanu. Ale to przyjemne uczucie. Czy film polecam? Jasne! Ale radzę obejrzeć i ten obraz, i "Pasję", ponieważ temat ten sam, jednakże zupełnie inaczej ukazany. 

Wiecie co? Ludzie są bardzo niestali w tym, co robią. Co mówią. Rozumiecie.
"Kochanie, wiem, że miałem naprawić tę pralkę, ale mi się "odwidziało", mam inne rzeczy do roboty."
"Skarbie, ależ ja wiem, że miałam wyprasować ci koszulę, ale... ale mi się "odwidziało". 

Banalne przykłady, wiem, ale zmierzam do czegoś głębszego... Jezusowi się nie odwidziało. Do końca. Mógł przemówić. Mógł się wycofać. Bronić. Cokolwiek. A nie zrobił tego. Dla nas. I przez nas. To jest świadectwo stuprocentowego oddania.
I poświęcenia. Dla takich istot, jakimi dziś jesteśmy. Niewiarygodne. 


Zagmatwane te moje myśli. Mam nadzieję, że może jednak mają sens.

W zeszłoroczne święta na liczniku było niecałe trzy tysiące wyświetleń... teraz jest ponad jedenaście tysięcy... szczerze? Jak na takiego człowieka, jakim jestem i co tutaj wypisuję... to jest niesamowite. Dziękuję. Moja światłość się stała. Byle nie zgasła. 

Trzymajcie się... i nigdy nie zapomnijcie, dlaczego. 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz