środa, 23 marca 2016

Perspektywa ludzkiego oka.

"Życie jest zbyt krótkie, aby pić niedobrą herbatę,
czytać złe książki i marnować czas dla ludzi,
dla których gówno znaczymy."

Hejka.

Dobry cytat, nie? Trzeba się nauczyć w końcu, że należy odejść od ludzi, którzy nie wywołują u nas uśmiechu. Tylko złość. I niepotrzebny stres. 

Wiecie nad czym myślałam wczoraj? Nad tym, jak niesamowicie znacząca jest forma tekstu, którym/w którym chcemy przekazać jakieś swoje myśli, przemyślenia, itp. Jako przykład podam swoje niedawno dodane tutaj bazgroły,
co je zwę pseudo-wierszami i, uwaga, były one o samobójstwie. A raczej o chęci śmierci. Definitywnie i jednoznacznie napisałam właśnie o tym pragnieniu. Oczywiście nie moim, broń Boże! Chodzi o sam sens. Tego, jak ludzie odbierają takie rzeczy. Pisane w taki sposób. Przez niepozorne dziecko. Może nawet nie dotarliście do końca moich wywodów... kto tam wie. A jeśli daliście radę... i tak nikt nie zwrócił zapewne uwagi na to, o czym ów wierszyk jest. Jaki ma ogromny wydźwięk. Dlaczego o tym piszę? Bo widzicie, czasami ktoś żartuje: "Ale by było, gdyby mnie nie było...", a później faktycznie go brakuje. Ponieważ nas to nie obchodzi. Gadamy, bo wypada. Jak wszyscy to i my. Zero głębi. Niczego. Nie mam zamiaru namawiać nikogo do wiecznej powagi i refleksji nad życiem. Chodzi o to, by się od czasu do czasu zatrzymać nad pewnymi sprawami. Pomyśleć. Cóż. Uważam, że to naprawdę istotne. Gdybym napisała ten sam tekst prozą, troszkę na wzór listu pożegnalnego, to by nikt obojętnie nie przeszedł. Czuję to. Bo pamiętam, że kiedy wstawiłam tu pracę, która "mówiła" o tym, jakie słowa mogłaby wygłosić bardzo ważna osoba na moim pogrzebie... zwróciła na to uwagę. Jedna osóbka. Zawsze ktoś. Zrozumcie proszę, co dziś mam na myśli, pisząc to wszystko. Nie podchodźcie do tego tekstu, jakoby miał on być jakimś nieudolnym zwróceniem na siebie uwagi. Bo nie o to chodzi. Jestem egoistką, jestem, ale teraz nie o tym. Spróbujcie się nad tym zastanowić. Wiem... wiem, jak to takie dziecko w tym wieku może wygłaszać takie mowy, nie? Prawdopodobnie są błahe i nieważne, ale mam to gdzieś. Będę mówiła/pisała, póki będę mogła.

"Nasze życie zaczyna się kończyć w dniu, 
w którym milkniemy na temat znaczących rzeczy."

W poniedziałek po raz kolejny obejrzałam film "Pasja". Brutalny. Ale genialny. Naprawdę. Nie nazwę go "wyciskaczem łez", bo to nie pasuje do tej tematyki... jednakże bardzo długo płakałam. W trakcie sceny biczowania Jezusa i chwilę po niej. Wiecie, uspokoiłam się, wyszłam do toalety i momentalnie znów "ocean" łez. Tak to ze mną bywa. A powiem (ups, napiszę) wam, że kiedy miałam z nim styczność pierwszy raz... zatrzymywałam go po prawie każdej scenie, ponieważ nie mogłam przestać płakać. Wstrząsające przeżycie. Ale daje do myślenia. Trzeba chyba naprawdę spojrzeć na ten obraz kilkukrotnie, by móc z pełną powagą wytrwać do końca i widzieć każdy szczegół. Bez zasłaniania oczu w najboleśniejszych dla duszy momentach. 

Polecam...


~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz