czwartek, 2 marca 2017

Jesteśmy prochem.

"O wiele milej ci się robi, gdy usłyszysz od kogoś: <Szkoda, że ciebie z nami nie było>>, zamiast: <<Żałuj, że nie byłaś>>."

"Bo przy Tobie (i dopiero przy Tobie, i tylko przy Tobie) miłość zaczęła mi dostarczać takich właśnie chwil dosłownego, wariackiego szczęścia."

Cześć!

16:00
Pamiętam, że w zeszłym roku to był ten czas, kiedy przygotowywałam się do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Bardzo mocno szukałam idealnej drogi do Boga, bo zależało mi, by czuł, że jestem w tej relacji jak najbardziej szczera, bez żadnego przymusu ze strony bliskich, katechety, księdza. Rozumiecie. Czas Wielkiego Postu był dla mnie nie lada wyzwaniem, bo człowiek to taka istotka, która potrzebuje konkretnego momentu, dzięki któremu - i podczas którego - będzie miał szansę autentycznej zmiany swojej osoby czy może nawet sposobu życia. Czterdzieści dni to sporo na przeróżne wyrzeczenia albo na poprawienie jakichś swoich umiejętności czy na zrobienie czegoś nowego.

W tym roku chyba poświęcę te dni na tworzenie. Naprawdę chciałabym się skupić na zrobieniu czegoś, co może nawet nigdy nie zazna światła dziennego, ale to już jest krok na przód, a jeśli faktycznie coś z tego porządnego wyjdzie... tym bardziej będę szczęśliwa. I może ci, do których kiedyś to dotrze, również będą.

I o to proszę was... o to, o czym przypomniał wczoraj Święty Mateusz w Ewangelii... byśmy wystrzegali się wykonywania dobrych uczynków na pokaz. Błagam, nie bądźmy obłudnikami, hipokrytami, świniami wobec samego Boga!
On szanuje każdego, wybacza nawet największym grzesznikom, ale mieć w sobie pokorę - cholera, to jest ogromna cnota! I bardzo mi zależy, byście te dni poświęcili na uspokojenie swego serca i umysłu. Skupcie się na tym, na czym wam zależy. Wyrzućcie z siebie złe myśli. Róbcie jak najwięcej możecie dla swych bliźnich, ale jednocześnie nic przy tym nie mówcie, a odwdzięczą się wam i ci, którym pomogliście, jak i nasz największy wspomożyciel - Jezus Chrystus. Tylko trzeba Mu zaufać i mieć w sobie totalnie bezgraniczną wiarę w Jego moc.

18:47
Wyobraźcie sobie, że od wtorku regularnie się modlę w świątyni. Naprawdę.
We wtorek miałam Mszę za śp. Babcię, ale trafiłam akurat na znajomego księdza
i Eucharystia powaliła mnie na kolana. Kocham takie sytuacje. Kocham. Wczoraj Środa Popielcowa, więc oczywistym jest, że się w kościele znalazłam. A dzisiaj,
tj. dosłownie pół godziny temu, trafiłam na Mszę, na posiedzeniu której zostałam ze względu na chęć spowiedzi, ale się nie udało... siedział ksiądz w konfesjonale, jednak wolałam tego, który odprawiał nabożeństwo. No to poszłam później do niego, był taki miły, ale niestety nie miał czasu. Powiedział, że mogę do niego zadzwonić, bo numer jest na stronie parafii i zawsze można się umówić przed jakąś Mszą. Skorzystam, ale akurat nie teraz, bo jutro wyjeżdżam. Szkoda, szkoda. Mam nadzieję, że jutro mi się uda w Mogilnie. Przed Drogą Krzyżową. Nie wiem. Ufam. 


Mam nadzieję, że wrażenia po weekendowym skupieniu będą równie pozytywne jak w ubiegłorocznym spotkaniu oko w oko z Panem Jezusem.

https://www.youtube.com/watch?v=orZo6JesM_E - podczas tej pieśni starsza pani siedząca obok mnie się popłakała. I ja byłam gdzieś w głębi siebie mocno wzruszona, bo to jest taki tekst, który mówi o miłości Jezusa i poświęceniu,
a także naszym zaniedbaniu ręki, którą w naszą stronę wyciągnął.

Trzymajcie się! 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz