piątek, 1 stycznia 2016

2016 - cześć, bądź dobry.

"Normalny, moja droga, to jest każdy przeciętniak, ktoś,
kto niczym się nie wyróżnia. Takie szare, mdłe tło, co to żyje,
bo żyje, płynie, bo płynie i nigdy, ale to przenigdy nie zrobi niczego,
co mogłoby wywindować go ponad tę jego zaprogramowaną przeciętność.
Zwykły, pospolity, bez polotu - rzucała synonimami. -
Obraziłabym się,
gdyby ktoś powiedział, że jestem normalna."


I takim miłym, godnym przemyślenia, akcentem was dziś witam.
Serwus, moi mili!

Mamy go! Jest. Nareszcie. To będzie dobry rok. W tej kwestii akurat poważnie muszę, a nie po prostu "mogę" postarać się o to, by był wspaniały. Lepszy.
To będzie rok ogromnych zmian. Decydujących momentów. Przełom w moim skromnym życiu. Boję się. Przerażające, ale prawdziwe. I trzeba to jakoś znieść.
No bo to jest ten czas, kiedy powinnam w końcu pójść krok dalej. I zrobię to.

Bo właśnie najgorszy to jest ten pierwszy krok. Tak bardzo chcę zmienić to moje nijakie życie. Jest w porządku, ale dlaczego nie miałoby być... zajebiste? Do tego dążę. By być na każdym kroku dumną osobą. Ale nie dumną niczym paw.
W dobrym tego słowa znaczeniu. Rozumiecie. I to jest taki mój priorytet. Właśnie ta duma. To poczucie, że to życie jest najlepsze. Bo jest właśnie moje. I właśnie takie, jakie mi się wymarzyło. To niesamowicie ważne.


Dwie miłe sytuacje mnie dzisiaj spotkały.
Możliwość powrotu do domu w absolutnej ciszy. Jedno auto tylko obok mnie przejechało... to było naprawdę kojące. Po wczorajszej imprezie. Na niej było głośno i hucznie. No... jak to na balangach bywa. Ale było super! Zabalowałyśmy, ale taka cena młodości. To się będzie wspominało z uśmiechem. Dobrze, że miałam pod ręką telefon i mogłyśmy rano obejrzeć niektóre momenty. Jakże zabawne! Śmiech do łez. To jest świetne życie.

No i druga sprawa - pójście do Kościoła... tak, tak... poszłam do Kościoła
i poczułam ulgę. Cóż. Niektórzy stwierdzą: "pogrzało ją!" I dobrze. Po co tracić czas na bycie "normalnym"?


No to... życzę wam mnóstwa pozytywnej energii na ten rok.
I tego spokoju ducha.
Postarajcie się ten czas wykorzystać w 100... w 101%.

 
Postanowienia postanowieniami, ale lepiej żebyśmy się już przymknęli i zaczęli działać. Bo oto w tym chodzi.
Zaczynajmy.

Powodzenia!

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz