piątek, 16 grudnia 2016

To jest jaśniejsze od światła.

"Istnieje różnica między ludźmi, którzy rozmawiają z tobą w wolnym czasie, a tymi, którzy poświęcają swój wolny czas, aby z Tobą rozmawiać."

"Zbyt często stawiamy przecinek tam, gdzie już dawno powinniśmy byli postawić kropkę."

Cześć! 

Pomyśleć, że rok temu (tj. 22 grudnia) pisałam o naszej ostatniej, klasowej, szkolnej wieczerzy przy wspólnym stole. Ależ to było niesamowicie piękne. Jedna z naprawdę bardzo wzruszających i cudownych sytuacji w tamtym czasie. Dziś jednak nie na wspomnieniach chcę się skupić, a na spotkaniu z moimi nowymi znajomymi. 

Może zacznę od tego, że pozwoliłam sobie dziś na niepójście na lekcję (nieistotne jaką). Poprosiłam rodziców - zgodzili się. Jest dobrze. Chciałam uniknąć niesmacznej sytuacji, którą byłoby usłyszenie o tym, jak wiele zagrożeń nasza klasa ma z owego przedmiotu. Nie chciałam słyszeć swojej oceny z kartkówki.
I próbowałam za wszelką cenę uciec od oceny niedostatecznej z pracy domowej... Nie było mnie w szkole, a i tak dostałam jedynkę! Po prostu lepiej być nie mogło. Szczerze? Nie wzruszyłam nawet ramionami. Po prostu wypuściłam tą wiadomość drugim uchem, bo wiem, że moje życie nie opiera się tylko na stresie związanym z cholernymi cyferkami w dzienniku. 

Mamy w życiu wybór. Możemy przyjść do klasy, usiąść w ławce (oczywiście nie opierając się o ścianę, bo to przecież takie nieetyczne i niedobre) i wysłuchiwać jacy źli jesteśmy, jak bardzo oceny świadczą o naszej umiejętności (bądź jej braku) rozumowania pewnych rzeczy i tak dalej, i tak dalej. Ale możemy również pójść w drugą stronę i zrobić w tej naszej kruchej egzystencji coś PONAD siedzenie na krześle. Tak też postąpiłyśmy z koleżankami. Było fantastycznie! Poszłyśmy do McDonalda, zjadłyśmy śniadanie, zrobiłyśmy milion przezabawnych zdjęć, nagrałyśmy kilka ciekawych ujęć i przede wszystkim, co najważniejsze... spędziłyśmy najlepiej jak tylko mogłyśmy nasz wolny czas. Czas, który mamy do dyspozycji dzięki wolnej woli. Czas, który jest ograniczony. Możemy wykorzystać go w jakimkolwiek celu chcemy. To jest fenomenalny aspekt naszej przygody na tym świecie, nie uważacie? 

Ależ mi było wstyd na zajęciach z przysposobienia obronnego... Bycie "innym"
(w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu) jest w porządku. Są jednak momenty, kiedy nie chcesz być na marginesie, być poza grupą, która wykonuje dane zadanie naprawdę dobrze. Musiałam wyjątkowo mocno zacisnąć zęby i choćby w malutkim stopniu próbować nie wyjść na jeszcze większą niezdarę. Wiem, że nie musimy być idealni we wszystkim, ale kiedy ci na czymś zależy, gdy się starasz,
a nie wychodzi... to boli.

Lubię dorosłych. Nauczyciel zawsze na koniec zajęć przybija z nami "piąteczkę", dziś przybił ją i ze mną, ale zatrzymał się, dotknął mojej dłoni swoimi obiema i powiedział, że mam się nie załamywać (albo nie poddawać)... coś w ten deseń, ale było mi bardzo miło. Niektórzy mają wobec młodych ogromne pokłady wiary i nadziei w ich umiejętności. Kłaniam się nisko i bardzo podziwiam, to jest niezwykle podbudowujące.

Wspominałam wam, że nasza wychowawczyni jest genialnym człowiekiem? Tak odnośnie tej ufności w możliwości dzieciaków... Powiedziała koleżance, że w nią wierzy i że na pewno da radę oraz przetrwa ten trudny czas w szkole. Takie podejście cenię ponad wszystko inne. Poprawiła jej nie tylko humor, ale myślę że w pewnym stopniu także samoocenę, która nie jest zbyt wysoka, a szkoda, bo jest wyjątkową osobą. 
Pisałam też nieraz, że nasza klasa składa się z bardzo specyficznych młodych ludzi. Dlaczego? No właśnie dlatego, że każdy ma swoją odrębną, osobistą historię. Szalone ludki! Lubię te ludki... lubię. 
W ubiegłym roku dostałam tomik wierszy Gałczyńskiego, tym razem ostatnią rozmowę z księdzem Janem Kaczkowskim. To będzie dobra lektura. Dziękuję, Święty Mikołaju. 

Dzięki Ci, Panie, za takie życie. 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz