poniedziałek, 4 lipca 2016

"Bez względu na cenę."

"[...] Pomimo całego zła, do którego zdolni są ludzie,
by dojść do poznania wszystkiego - nie chciej poznawać czegoś w niczym.
By dojść do posiadania wszystkiego - nie chciej posiadać czegoś w niczym.
By dojść do tego, byś był wszystkim - nie chciej być czymś w niczym."

Hej.

Przepraszam. Tak długo zbierałam się, by cokolwiek napisać. No ale jestem. Żyję sobie pomalutku. Raz jest lepiej, innym razem gorzej. A jutro mijają cztery lata od poznania w tym wirtualnym, zagmatwanym świecie osoby, która zmieniła moje życie. Szkoda, że już nie jest jak dawniej. 


"Bez względu na cenę" - książka, którą zaproponował mi ksiądz... jest po prostu czymś niesamowitym. Dawno żadna mnie tak nie wciągnęła. Ale ta z każdą kolejną stroną budowała tak ogromne napięcie... wielkie emocje. Wszystko we mnie buzuje, wstrzymuję oddech, a za momencik znów mogę zanurzać się w lekturze... na spokojnie, bez nerwów. Genialna pozycja. Czyta się ją przede wszystkim szybko, bo tyle się w niej dzieje, że chcesz więcej... więcej... i nagle koniec! Cóż... dała mi ona do zrozumienia wiele rzeczy. Mnóstwo różnic między chrześcijaństwem a islamem. Serio. Nie dziwię się niektórym, że się boją. Zwyczajny ludzki lęk, bo to co oni wyprawiają, gdy ktoś ściągnie klapki z oczu - lecą łzy. Dosłownie. "[...] Minęły miesiące, jak trąbie u drzwi chrześcijan, a oni niezmiennie odmawiają mi wejścia do ich wspólnoty z braku odwagi, który wydaje mi się bardzo mało ewangeliczny..." Faktycznie coś w tym jest, że jednak Jezus się nie bał. Ale Jezus to Jezus, a my to tylko słabi, grzeszni, mali, głupiutcy ludzie... i nie można oczekiwać, że skoro jestem chrześcijaninem - przyjmę każdego. Zrobię wszystko. Bo nie wyklucza mnie to z bycia CZŁOWIEKIEM. Bezbronnym, popełniającym błędy i przede wszystkim czującym LĘK. Tak nie "bywa", ale tak jest. I powinniśmy to uszanować. W innych. I w sobie. Nie bać się mówić, że się boimy. Rozumiecie? Nie ma co, trzeba ukazywać życie takim, jakim faktycznie jest, a nie ukrywać się, usuwać w cień, bo co sobie ludziska pomyślą. Ludziska, którzy są tak cholernie podobni do nas samych. Też się boją. Ale gdyby muzułmanie trochę inaczej do innych wiar podchodzili... może to wszystko toczyłoby się w lepszy sposób. Zdecydowanie by tak było. A kiedy własny ojciec posyła synów, by z bronią w ręku stali nad własnym bratem, bo wybrał miłość Chrystusa... to się w głowie nie mieści! Ale taka jest rzeczywistość. Albo się jej sprzeciwimy, albo ją zmienimy. Nie wiem, co można w tej sytuacji zrobić. Do niektórych nie przemówisz. Nigdy. Ta książka mi to fantastycznie pokazała. Zachęcam was do przeczytania. Niedroga, a na pewno może troszkę... troszkę bardzo zmienić wasze myślenie. Szczególnie, że to niezwykle powszechny problem dzisiejszych czasów. Ten religijny podział. A Bóg patrzy i pewnie łapie się za głowę. I nie ważne, jaki by to Bóg nie był. Na pewno jest Mu źle.
 

"[...] I widok tego dzikiego i czystego piękna łagodzi na chwilę mój smutek, gdyż nie chcę mi się wierzyć, że przyroda może być tak piękna
 i nie mieć swojego Stwórcy." 
Ludzie, ale tak serio... siedzę w kościele. Z koleżanką. Praktycznie sam na sam z tym niewielkim, acz pięknym ołtarzem i nikt mi nie wmówi, że to wszystko nie ma sensu. A jeśli faktycznie by go w tym wszystkim miało nie być - nie chcę mi się żyć z taką świadomością. Świadomością tego, że wszystko to, co ludzie stworzyli, mogliby stworzyć na marne. Poważnie. Nawet sobie nie mogę wyobrazić, że kiedyś ktoś mógłby powiedzieć: "Robiliście to tylko dla siebie, żaden Bóg tego nie widział, nikomu przez to nie było lepiej." Fuj, koniec takich myśli. A jeszcze niedawno... naprawdę niedawno... rzekłabym, że to jakieś bujdy. Bzdury. Nic nie warte starania, słowa, czyny. Ale to niesamowite. Jak się człowiek może zmienić. W kilka chwil. Dzięki niektórym osobom. Które wierzę, że zesłane mi są od Kogoś, kto z pewnością jest PONAD. Magia. 

Jak już tak jestem w temacie wiary... nie przepadam za horrorami, to wiecie. Ale również nie zdarza mi się oglądać filmów gatunku Fantasy. Raczej twardo stąpam po ziemi i nie kręcą mnie takie wyimaginowane obrazy, wyobrażenia reżysera... ale "Nostalgia Anioła" to film przepiękny. Nie tylko wspaniale zrobiony, że aż cieszy oko. On daje tak wiele do myślenia. Do zastanowienia się... właśnie nad swoją wiarą. Kwestią życia po śmierci. Wiecznego życia. To jest akurat coś, w co do dziś nie mogę uwierzyć. Nie dochodzą do mnie żadne słowa. Nic. A jednak ten film kazał mi się zatrzymać. Przemyśleć ten aspekt. I co do mnie dotarło? Może nie dotarło, ale co chciałabym, żeby okazało się jednak po śmierci prawdą... ten fakt, że cały czas możemy być z bliskimi. Z drugiej strony wizja reżysera zmusiła mnie do płaczu. Ale takiego radosnego. Bo jeśli faktycznie mogłoby coś być... coś więcej niż egzystencja tu i teraz... ojej, to napawa wielkim optymizmem. Móc po śmierci czuwać w lepszym miejscu. Bez cierpień i łez smutku. Z Nim. Prawdziwym Bogiem. W końcu móc Go poznać. Rozmarzyłam się. Na razie trzeba, jak to ks. Kaczkowski mawiał: "Żyć na pełnej petardzie." i dopiero w momencie, gdy uznamy, że spełniliśmy te słowa - możemy umierać. I iść gdzieś do wiecznej krainy. Nie ważne czy w nią wierzymy, czy nie. Szkoda, że tak piszę, a realia świata są inne i nie każdy ma okazję przeżyć życie, a nie tylko je w jakiś sposób przetrwać. To okropne. Kocham Jezusa, ale kiedy dowiaduję się o śmierci młodego chłopaka (znajomy, co prawda tylko "z widzenia", ale to jednak ktoś, kogo się kojarzyło, kogo mijało się na szkolnym korytarzu.), który miał przed sobą tyle zajebistych chwil… ściska mnie w gardle. Aż serce kłuje (dosłownie), gdy myślę sobie, że ten młody facet odszedł, a był dla bliskich synem, bratem, kumplem, chłopakiem, uczniem… po prostu mnie to boli.

Kurczę, żeby nie kończyć takim przykrym akcentem... są wakacje. Pamiętajcie, by z nich korzystać i odwiedzać fantastyczne miejsca, o których dane wam było słyszeć, ale sami nigdy tam nie przybyliście. Na nogach. Rowerem. Czy innym środkiem transportu. Zachęcam. Warto. 

A tak w ogóle, to Euro 2016 jest mega. Co za emocje! Polska odpadła, ale grała fenomenalnie. Jestem z nich dumna.

Trzymajcie się! 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz