piątek, 29 lipca 2016

Od zawsze i na zawsze.

„Nie myślcie, że coś jest niemożliwe tylko dlatego,
 że się jeszcze nie wydarzyło.”

Dzień dobry! W ten niezwykły, naprawdę dobry dzień.

Dlaczego „od zawsze”? Bo uważam, że Bóg obdarza nas cudownymi darami już od poczęcia. "Na zawsze" - jak wskazuje tytuł bloga: chcę pozostać nieśmiertelna. Choć czasami sama nie rozumiem, dlaczego.
Tak właśnie w tej chwili - i za każdym razem, gdy tu wchodzę - raduje się moje serce.
Nadszedł ten dzień, kiedy mogę świętować DWA lata tutaj. Rok temu na liczniku było pięć tysięcy. Dziś? Jest ponad osiemnaście. Wczoraj bliska koleżanka akurat trafiła. Pamiętam, kiedy na początku mojej przygody zupełnie inna osoba wyczekiwała tych okrągłych liczb. Ufam, że jeszcze pamięta o tej stronie. To brzmi egoistycznie, ale… Cholera, zawdzięczam mojej nauczycielce (poza sobą oczywiście) bardzo wiele. To właśnie ów osóbka dała kopniaka w tyłek i wiele… wiele nadziei oraz dodała napędu memu zapałowi do pisania wam tego wszystkiego. Więc dziękuję. Bardzo dziękuję. Nigdy nie zapomnę. 
Generalnie chcę podziękować każdemu, kto poświęcił kilka minut swojego życia i wszedł tu. Przeczytał szczeniackie wywody. Powściekał się albo uśmiechnął. Przystopował i zastanowił się nad jakąś kwestią lub wręcz przeciwnie – od razu wyszedł i nie chciał już tu powrócić. To nieistotne. Dał mi szansę. Jeśli trafił na jeden z mniej ciekawych wpisów… cóż… nie szkodzi. Nie zależy mi na ogromnej liczbie osób. Chcę, by zaglądali tutaj ludzie, którzy naprawdę chcą coś przemyśleć. Wiem, że nie jestem mądra, ale staram się podchodzić do wszystkiego dość emocjonalnie, rozkładać na części, analizować. I jeżeli chociażby spróbowałaś/eś zrozumieć, co mam zamiar Ci przekazać… dzięki. Jesteś wielki. Zwykle myślę i mówię tak: Robię to wszystko dla siebie. Jeśli jednak mogę do kogoś w jakiś sposób dotrzeć… to właśnie po to żyję. By dawać innym nadzieję i radość. Czasami jest mi naprawdę źle i piszę o przykrych sytuacjach, ale większość tekstów jest optymistyczna. Wielokrotnie ludziska dawali mi do zrozumienia, że to jest dobra strona. Dobre teksty. Rozumiecie. Więc dziękuję Wam.

Wiecie co mnie najbardziej wzrusza? Ogromny postęp tej drogi/przygody. Główna statystyka główną statystyką, ale na początku to było maksymalnie trzydzieści wejść do danego posta. A teraz?! Co najmniej sto. Zdarzają się wyjątki i jest np. pięćdziesiąt, ale rzadko. I to jest coś, czego nie potrafię pojąć. Tylu osobom chce się tu wchodzić. Nawet jednorazowo. Dla dzieciaka, który odkąd pamięta miał ochotę trafiać do ludzi jest to coś niezwykłego. Niewiarygodnie pięknego. Nie ma słów, którymi mogłabym określić radość, jaką sprawia mi pisanie. A tym bardziej pisanie dla kogoś. Oczywiście bez przymusu. Bez odgórnych zasad. Czekam jeszcze na moment, kiedy będę mogła z ludźmi prowadzić jakieś dyskusje. Będzie nie tylko odbiór sam w sobie, ale odpowiedź na to co tutaj (albo w przyszłości na innym portalu) tworzę.
 
I chyba na tym zakończę dzisiejszy wpis. Dziękuję jeszcze raz, że uczyniliście skrawek moich marzeń rzeczywistością. To najbardziej wspaniała rzecz, jaką do tej pory zrobiłam. Cieszę się, że mnie w niej wspieracie. Chcę, by to trwało aż do mej śmierci i jeszcze dłużej. Chcę pisać/mówić. Nie: Idźcie za mną! Tylko: Po prostu mnie wysłuchajcie i sami zdecydujcie.

Jesteśmy jednością. A Wy wszyscy, którzy tu wchodzicie - jesteście wielcy. 

To dobre życie. Kocham je! 

Znów znikam. Do środy. 

Trzymajcie się! 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz