czwartek, 28 lipca 2016

Światowe Dni Młodzieży.

"[...] Że można nie mówiąc pacierzy
po prostu w Niego uwierzyć
z tego wielkiego zdziwienia"

"If you want to kill yourself, kill what you don't like.
I had an old self that I killed.
You can kill yourself too,
but that doesn't mean you got to stop living."

Hej.

Tytuł do czegoś zobowiązuje, a więc... Wczoraj, nareszcie, zawitał do Polski, do Krakowa - Franciszek. Nasz papież. Wielki człowiek. Cieszę się, że są Światowe Dni Młodzieży. A cieszę się, bo - choć sama nie mam możliwości pobytu w tych dniach z tymi wszystkimi ludźmi - mam świadomość, że to jest ogromne wydarzenie. Szczególne. Wyjątkowe. Piękne. I tak dalej, i tak dalej. Słowa uznania należą się ludziom, którzy czuwają nad bezpieczeństwem dzieciaków (tj. młodzieży, przepraszam) i wszystkich innych. To niewątpliwie niełatwa sprawa. Tym bardziej, gdy ostatnimi czasy świat zwariował i praktycznie co kilka dni słyszy się o jakimś ataku, zamachu i podobnych sprawach. Już nie wspomnę o wojnie w Syrii, która chyba nie ma końca. Póki co. Sam papież wczoraj - na pokładzie samolotu - rzekł, iż świat jest w stanie wojny. Nie bał się użyć takiego sformułowania. Chwała mu za to. Wiem, tak było, teraz jest i zapewne będzie. Nie mam wytłumaczenia (chyba nikt go nie ma), ale najwyraźniej tak jest ten świat skonstruowany. Zawsze znajdą się źli ludzie. Ale nie o tym chcę teraz pisać. Fantastycznie, że młodzi przedstawiciele tej rzeczywistości mogą poświęcić te kilka dni na pogłębienie swojej wiary, inni na odnalezienie jej, a jeszcze inni (w tym też byłabym ja, gdybym tylko miała możliwość) na poznaniu nowych kultur, ludzi, udoskonaleniu języka obcego. Kurczę, to naprawdę niezwykła przygoda. Szkoda, że nasza parafia nie miała możliwości przyjęcia rodzin z innych krajów. Bardzo mi zależało, ale czasami... czasami jednak "siła wyższa" to "siła wyższa". Na pewne rzeczy nie mamy wpływu. 

Przemówienia Pana Prezydenta kompletnie nie zrozumiałam. Nie mogłam się skupić. W moim odczuciu... nie jest najlepszym mówcą. Ale oczywiście nie mam prawa się wypowiadać, bo gówno wiem o życiu i o tym, kto jest dobry, a kto nie.
Natomiast w pierwszej wypowiedzi Franciszka na Wawelu najbardziej poruszyły mnie słowa o uchodźcach i te: "Dialog nie jest możliwy, jeśli każdy nie wychodzi od swojej tożsamości". To jest odważny i mądry człowiek. Mówi o trudnych... cholernie trudnych sprawach, ale widać w nim gigantyczną miłość, którą obdarzył go Jezus Chrystus. I niech mówi o tym wszystkim, co dla nas jest skomplikowane, czego nieraz nie potrafimy wnieść do naszej egzystencji, co jest kontrowersyjne i przede wszystkim o tym, co jest najcudowniejsze czyli o Miłosierdziu.

„Musicie pozwolić sobie na robienie tego, w czym nie jesteście dobrzy.
 Nie zniechęcajcie się tym, co mówią o waszych wyczynach inni.
 Miejcie odwagę być beznadziejnym skateboarderem, nędznym realizatorem filmowym czy golfistą do niczego. Robiąc wyłącznie to, w czym jesteśmy dobrzy,
 nigdy nie nabędziemy nowych umiejętności.”
 

Tak pisał Justin Bieber w swojej autoryzowanej biografii. Właśnie dziś zdałam sobie sprawę (choć wciąż czuję niepewność oraz lęk), że dobrze wybrałam. Choć uparcie daję sobie i innym do zrozumienia, że przyszłość chcę wiązać z dziennikarstwem, niekoniecznie cały czas mam skupiać się tylko na tym aspekcie. To byłoby mega nudne. A nie o to w życiu chodzi, by się męczyć, by wpaść w rutynę. Pewne rzeczy trzeba powtarzać, to jasne, ale życie jest zbyt krótkie, ażeby skupiać się JEDYNIE na powtarzaniu tego co dla nas ważne. Poza tym… Boże, spontaniczne decyzje są najlepsze. Tak myślę. Wtedy wszystko jest takie… szczere. Bez przymusu. Bez ściśle określonych zasad. Warto zacząć nowy etap. Ale naprawdę nowy. Poznałam kilka osób z klasy. Są genialni. Wiadomo jak to jest – nie zawsze się układa, ale jeśli już pierwsze zetknięcie z nimi było tak pozytywnie przez nas odebrane, to jest to z pewnością wielki plus. Ogromny wręcz! Bo chyba coś w tym jest, że pierwsze wrażenie musi być ciekawe. Musi nas zaintrygować. Osoba bądź sytuacja. Rozumiecie? Mówimy nieraz, że zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia. I zgadzam się z tym. Naprawdę się zgadzam. Ponieważ sama przeżyłam dwie takie sytuacje. Niekoniecznie były to trwałe znajomości, ale mimo wszystko - genialne. Niczego nie żałuję. Chociaż wspomnienia bywają uciążliwe. 

Jutro ważny dzień. 

~~Zbuntowany Anioł 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz