piątek, 8 lipca 2016

Dat quae quisque potest.

"To strasznie smutne, kiedy widzisz kogoś na kim Ci zależało z kimś innym.
I wtedy nawet na siebie nie patrzycie.
Chociaż chciałabyś utonąć w tych oczach jeszcze raz, ostatni raz."

"Wiadomość wysłana, dostarczona, wyświetlona, olana."

Dzień dobry.

07.08
To naprawdę dobry dzień. Koleżanka przefarbowała mi włosy. Aż takiego końcowego efektu się nie spodziewałam, ale jest bardzo ładnie. Najważniejsze, że się podoba, bo gdybym zaczęła żałować, nie byłoby to w porządku. Nagle dostaję SMS, żebym sprawdziła wyniki rekrutacji... dostałam się! TAK! Udało mi się. Oficjalnie rozpoczynam nowy etap w życiu. Już nie ma odwrotu. Nie chcę. Alleluja i do przodu!
A dziś... dziś moje urodziny. Szesnasty rok życia. Dobrego życia. Nieraz mega skomplikowanego, ale jednak świetnego. Kilku nauczycieli spotkałam, pytali czy się dostałam - ucieszyła ich odpowiedź. Na pewno jest im miło, kiedy gdzieś w sobie mają takie poczucie, że ich uczniowie zaczynają nowy etap. Bardzo, bardzo cieszy moją osobę, gdy dorosły człowiek składa życzenia i mówi ci: "Zajebiście piszesz. Oby tak dalej.". Serio, to jest niewiarygodne! Dwadzieścia jeden dni i dwa lata od rozpoczęcia tej szalonej przygody. I słysząc po tym czasie takie słowa - serce szybciej bije. Wielki uśmiech. Ogromna radość. Poza tym... Boże, życzenia na żywo to najpiękniejsza rzecz, jaką można otrzymać. Bo to jest takie... szczere. Tak myślę. I niewymuszone. A jak ci przyszło powiadomienie na Facebooku, to myślisz: "Kurczę, no wypada życzyć wszystkiego najlepszego.". Oby to wszystko najlepsze się spełniło. To już moja rola. A tak w ogóle... ludzie... i tak nie dożyję stówki. Życzcie mi po prostu szczęścia. Samej sobie również tego życzę. I żebym się jednak zmieniła. Ale na lepsze. Z każdym nowym dniem. Kolejnym krokiem przed siebie. Będzie dobrze... już jest. 

Dla wszystkich, którzy dostali się do upragnionej szkoły - gratuluję. Naprawdę jestem dumna. Byle trafić na ciekawych ludzi. Porządnych nauczycieli, co to nie tylko będą patrzeć na was... nas... jak na kogoś, kto ma tylko odbębnić swoje, zaliczyć i tyle. Nie chcę, by tak to wyglądało. Trzymam kciuki. Za was. Za siebie.
A tym, którzy we wrześniu znów wrócą "na stare śmieci" - nie bójcie się. Życzę wam dużo fantastycznych chwil! 

Kilka dni temu po powrocie do domu zauważyłam powtarzające się co kilka sekund błyski na niebie. I była! Ona. Burza. Uwielbiam stać godzinę przy oknie i ją podziwiać. Bóg to jest gość. Stworzyć coś takiego. Ale grzmoty, momentalnie jasne niebo o dwudziestej drugiej, a nawet błyskawice... nieziemski widok. Zapiera dech w piersiach i powoduje uśmiech na twarzy. Bo uchwycić takie momenty, jakie niektórym się udaje. Wielki podziw. Zatrzymać chwilę w obiektywie aparatu. Cudowna sprawa. Mnie również się udało. Jakimś cudem. Opłacało się wyczekiwać takiego piękna na niebie. 
Tegoroczne wakacje to niestety niezbyt "zawalony" grafik. Szkoda. Ale coś tam się wymyśli. Spontanicznie. A co! Od 16 do 31 lipca wyjeżdżam nad morze. Muszę odpocząć. Naprawdę mi na tym zależy. Zeszłoroczny wypoczynek był... dość kiepski. Oby teraz było super. 

W ostatnim wpisie wspomniałam o śmierci pewnego chłopaka. Chyba jedyny, słuszny komentarz do tej sprawy: https://www.youtube.com/watch?v=CO680-ssq4E Podziwiam i gratuluję. Piękny klip. Bo... naprawdę chwyta za serce. Ciary na ciele. Bez wątpienia coś niesamowitego. Dziękuję temu młodemu mężczyźnie, że w taki sposób upamiętnił śmierć Tomka. Brawo! 

Trzymajcie się! 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz