środa, 14 września 2016

Aż po grób.

Gdy na wietrze zapalasz świeczkę
Dobrze wiesz, że nic na tym świecie nie jest wieczne
A samotność to taka straszna trwoga
Kiedy zostają tylko zdjęcia po tak wielu osobach”

„A dawne dni przepadły, odbijają się echem
Tych wszystkich twarzy z waszym wspólnym śmiechem
Urwanym jak hejnał tak po prostu
I czasem tak po prostu chciałbyś to wszystko zostawić
I być tam z nimi, jeśli nie mogą być z nami
Bezsilność tak chce, ale lepiej zrób coś dla nich
Te myśli są złe, więc w sobie je zabij..."

Dzień dobry. 

Okej, tak naprawdę tylko po części dobry. Odwiedziłam poprzednią szkołę! Zostałam niesamowicie mile przyjęta. Dużo uśmiechu, wiele ciepłych słów. Właśnie dlatego do końca życia będę dumna z możliwości nauki przedmiotów i życia właśnie tam. Fantastyczna sprawa! Mam do niej, a raczej do ludzi w niej, ogromny sentyment. A teraz tym bardziej, naprawdę. Więc bardzo mnie to spotkanie podbudowało. 

Druga sprawa, mniej przyjemna, na którą dobitnie wskazują cytaty z początku wpisu (tak, wiem, że pierwszy już kiedyś przytoczyłam, no ale...). O co chodzi?
O koniec życia. I to życia szczególnej osoby. Moja babcia zrobiła dla tego świata bardzo wiele, a co dla mnie najistotniejsze? Fakt, że urodziła mamę. A później los potoczył się jak się potoczył... 
Im bardziej człowiek chce uciec od cierpienia i prawdy jaką jest śmierć, tym prędzej to wszystko go doścignie, obciąży i dobije. Usilnie starałam się odłożyć na bok ból i zapomnieć o chorobie, o tym jak niezmiernie blisko jest kres "tego wszystkiego" i niespodziewanie dostałam w gębę. Bóg dał mi kopa w tyłek.
Ale ja Go jak najbardziej rozumiem. I wiecie co jeszcze zrozumiałam? Jak cholernie krucha jest nasza ziemska przygoda. Serio. Ludziska, bądźmy czujni. No i kochajmy ten świat. W mgnieniu oka możemy obrócić się w pył. Kurczę, nie wiem co mam napisać. Pierwszy raz tak wiele czuję, a tak niewiele potrafię przekazać dalej. 


Bardzo znany widok, prawda? Stoisz nad tymi wszystkimi wieńcami, widzisz zapalone znicze i dochodzi do ciebie, że naprawdę jesteśmy tylko zwykłymi śmiertelnikami. I należy ten ograniczony czas wykorzystać. W jak najlepszy sposób. Wiem, że to co piszę jest mega banalne i oczywiste, ale może właśnie dlatego trzeba cały czas tą oczywistość ludziom powtarzać? I sobie samym również. 

Wiecie co? Nawet w najgorszym momencie znajdę coś dobrego. Mianowicie... Gdy w sali pożegnań otworzyli trumnę, usiadłam na samym tyle i w spokoju płakałam, ale do czego zmierzam... Zmierzam do tego, że babcia miała piękny wyraz twarzy. Takiego cudownego spokoju i pokoju. Już ją nic nie obchodziło. Po prostu leżała. Zasnęła na zawsze. I co z tego, że nie bardzo wierzę w żadne życie po śmierci... W tamtej chwili myślałam tylko o tym, że "gdzieś tam" jest jej zdecydowanie lepiej. Oby było lepiej. Śmierć ma w sobie coś niezwykłego.
Nie możemy się bać. Płaczmy, ale nie bójmy się. Wszystko będzie dobrze.

"Ona tylko zmieniła adres - z ulicy X na ulicę Królestwo Boże". - ksiądz podczas kazania.

(Ażeby ten wpis nie był AŻ taki dobijający.)
Zagmatwane te dzisiejsze bazgroły. Wiem, wybaczcie - emocje. 
Spokojnego wieczoru życzę.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz