sobota, 10 września 2016

Znak pokoju.

"Dziwne, że nocami myślimy o tym jak zmienić siebie
 i świat, a nad ranem budzimy się jak gdyby nigdy nic
 i zapominamy, że chcieliśmy być lepsi."

"Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc.
Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo; [...]"

Hej! 

Uwielbiam zaglądać do Pisma Świętego i widzieć, jak Ewangelia idealnie uderza w punkt, który dziś chcę wam przedstawić/opisać. Serio. Jezus to jest świetny gość! 

Do czego zmierzam? Otóż przez ten miesiąc na plakatach i bilbordach w różnych miejscach Polski znaleźć będziemy mogli pewien obraz i piękny napis: 

(źródło: http://www.znakpokoju.com/)

No, moi drodzy, i o co chodzi? Chodzi o to, by się znowu nie złościć. Błagam was, co jest złego w tym plakacie, w tej akcji? Konkretne przykłady zła poproszę. Tu i teraz. Bo nie mogę zrozumieć, jak można cytować Biblię albo mówić tak: "Z ubolewaniem stwierdzam, że w fałszowanie niezmiennej nauki Kościoła włączyły się również niektóre środowiska katolickie". Boże, widzisz to i pewnie jesteś załamany. Dlaczego? Ponieważ Bóg kocha każdego. I nie ma innej opcji. To On ma prawo sądzić, oskarżać, karać, cokolwiek... Ale tego nie robi. Bo jest wypełniony miłością. Bo On JEST miłością. Albo jeszcze lepsze słowa kardynała Dziwisza: "Obawiam się, że to celowe działanie służy zamazaniu pamięci o wielkim dobru Światowych Dni Młodzieży, które dokonało się w Krakowie i całej Polsce". Śmiech na sali! Przypomnijcie mi, dlaczego "całowaliście" stopy Franciszkowi? Hm? Bo jesteście cudownymi chrześcijanami? Co tydzień w kościołku, wszystko pięknie. Ale nie robicie nic poza tym. "Jeśli ktoś jest homoseksualistą i z dobrą wolą poszukuje Boga, kimże jestem, by go oceniać?" Więc jak to jest? Albo wychwalamy papieża, albo jesteśmy hipokrytami. Obawiam się, że większość to właśnie hipokryci. Biblię cytować każdy potrafi, ale żeby tak papieża Franciszka słowa przytoczyć, to już ble, fuj, tak? Nie rozumiem takiego podejścia do wiary. Albo głosimy dobro i kochamy, albo jesteśmy pseudo-wierzącymi. Do kogo nam bliżej, co? Po prostu się nad tym zastanówmy. Bo do mnie nie dochodzi fakt, że ktoś może jechać na Światowe Dni Młodzieży, a po miesiącu już o tym wszystkim zapomnieć. W ogóle nie stosować się do słów kogoś, kto jest NAJWYŻEJ w hierarchii Kościoła. Zacznijcie nie tylko podniecać się i wychwalać Franciszka, ale spróbujcie w końcu przekazywać to DOBRO dalej. Czyńmy miłość, błagam.
(źródło: mój telefon)

Super jest nie pędzić do szkoły i móc zatrzymać się przy takim pytaniu. No bo to jest bardzo dobre! Dokąd my tak właściwie codziennie się spieszymy? Gdzie biegniemy? Jaki jest nasz cel? Robimy coś, bo musimy, czy może dlatego, że naprawdę lubimy naszą pracę bądź szkołę? Więcej takich pytań, proszę. Nie sądzę, że to wandalizm. Z pewnością nie dla ludzi, którzy potrafią przystopować. 

Wczoraj rozpoczęliśmy pierwsze zajęcia z musztry i samoobrony. Trzy godziny na stadionie - palące słońce i prawdopodobnie ponad trzydzieści stopni. A na koniec dnia sala gimnastyczna. Ciekło z nas. Ale było warto. To jest genialne! A o "biciu się" nie wspomnę. Oby to wszystko naprawdę się w przyszłości przydało. Praktyka czyni mistrza. I to jest najbardziej prawdziwe stwierdzenie. 


Trzymajcie się!

~~Zbuntowany Anioł


















2 komentarze:

  1. Świetnie piszesz kochaniutka! Oby więcej takich wpisów. Uwielbiam czytać to wszystko :) :* Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń