niedziela, 11 września 2016

"Jestem zerem."

"[...] Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika,
 który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych,
którzy nie potrzebują nawrócenia. [...]"

"Najważniejsze jest znaleźć kogoś, kto dotknie twojej duszy, nie dotykając nawet jeszcze twojego ciała. Przyspieszy bicie serca, nie przyspieszając biegu zdarzeń. Poruszy twój świat, jednocześnie pozwalając pozostać ci w takim miejscu, w którym chcesz być.
 I nawet będąc daleko, będzie znacznie bliżej ciebie,
niż wszyscy ludzie znajdujący się dookoła."

Serwus!

Moi drodzy, dziś temat dość poważny i szkoda, że przez ludzi tak rzadko poruszany. I wiem, że wy wiecie jakie mam stanowisko, jeśli chodzi o "szczególne kalendarzowe dni". Ale ten dzień nie jest zapisany prawdopodobnie (a raczej na pewno) w żadnym kalendarzu. Dziesiąty września - Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Przepraszam, wczoraj było i tak długo, więc zabieram się za sprawę teraz. No i w czym rzecz? Rzecz w tym, że chciałabym, byśmy nie ignorowali cierpienia. Niedawno koleżanka opowiadała o chłopaku, który w przeddzień swej samobójczej śmierci śmiał się z wisielców. I my robimy dokładnie tak samo. Ile razy zareagowaliśmy na żartobliwe rozmowy o śmierci? A już TYM BARDZIEJ takiej śmierci? Hm? To rzadkość. Wiem. Jest to naprawdę delikatny temat, ale, broń Boże, nie można przez ten fakt zamiatać powagi sytuacji pod dywan. Nie uratujemy całego świata, nie pocieszymy każdego. Ale jeśli moglibyśmy ustrzec przed targnięciem się na swoje życie choćby jednego człowieczka... Zróbmy to. Działajmy. 

Liście Pasterskim Episkopatu Polski z okazji VI Tygodnia Wychowania (11-17 września 2016 r.) jest napisane tak:

"Wielu rodziców, dziadków, nauczycieli zadaje sobie pytanie, co robić, by podejmowane przez nich wysiłki wychowawcze były owocne. [...]"

Co robić? Kochać. Dawać swobodę dziecięcej egzystencji, wrzucić na luz, pozwolić dzieciakom być po prostu sobą. W pożegnalnym liście chłopak, który powiesił się przez szykanowanie ze strony rówieśników z powodu jego stylu bycia i wyglądu, napisał: "Jestem zerem". Nie pozwólmy swoim najbliższym i w ogóle NIKOMU tak siebie nazywać. Nie można dopuścić młodego osobnika tegoż i tak już przebrzydłego świata do tego, by upadł... i już nie wstał. 

Boję się. Boję się, że ludzie nie chcą przyjąć do siebie rzeczywistości. I to jakże okropnej rzeczywistości. Proszę was, nie odkładajmy tak ważnych spraw na bok. Nie zapominajmy o tym, że syn/córka, uczeń/uczennica, kolega/koleżanka chcieli dziś z nami pogadać, ale akurat nie mieliśmy czasu i obiecaliśmy poświęcić im chwilę (albo dłuższą chwilę) jutro czy za kilka godzin. Ale z tym odkładaniem poważnych kwestii "na później" trzeba uważać. Bo czasami... Czasami może już nie być żadnego "później". 

Słuchajmy się nawzajem. Błagam was. Apeluje do każdego, kto te moje bazgroły czyta - oko za oko, ząb za ząb. Ale dziś... Dziś nie piszę tego w kontekście złowrogiego rewanżu za wyrządzone krzywdy. Nie! Piszę to dlatego, że chcę, aby każdy, kto wysłuchuje również został wysłuchany. 

(źródło: http://psycholog-pisze.pl/)
Nie przepadam za statystykami, bo nie zawsze oddają rzeczywistość, ale warto po prostu pomyśleć o tym, jak często ludzie myślą o śmierci, próbują jej, a w najgorszych przypadkach - udaje im się ją "poznać". 

Spokojnego tygodnia. Jeśli macie złe myśli... Walcie śmiało, choćby nieznajomej osobie, co wam leży na sercu. Trzeba rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać i... Jeszcze raz - rozmawiać! 


~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz