Cześć!
Dzisiejsze kazanie znów skłoniło mnie do refleksji. Ksiądz
mówił o tym, że w naszym życiu bardzo często widzimy tylko zło, skupiamy się na
grzechu, a nie na szczęściu jakie nas otacza. Powinniśmy rozejrzeć się wokół i
zobaczyć jak wiele dobra nas otacza. Czy wiara nie polega właśnie na NADZIEI?
Na tym światełku w tunelu? Powinniśmy nauczyć się dostrzegać jak wiele
wspaniałości jest wśród nas. Ale nie, my skupiamy się na złu, na grzechu i nie
potrafimy się uśmiechnąć. Widzimy tylko czerń, a nie zauważamy bieli. Właśnie... zawsze mnie to nurtowało. Dlaczego życie traktujemy tak, jakby to było najgorsze, co mogło nam się przytrafić? Jak taką grę, w której i tak każdy kiedyś przegra. No ale przecież... skoro już mamy owe życie, dlaczego tego nie wykorzystamy? Dlaczego nie rozejrzymy się wokół nie dostrzeżemy tego piękna? Czy naprawdę nikogo nie zastanawia, jak bardzo niesamowite jest to, że MY WSZYSCY mieszkamy na jakiejś kuli, która unosi się w jakiejś przestrzeni, która jest nieograniczona... że to wszystko jest taką idealną konsystencją i działa wręcz idealnie. Dlaczego nikt nie spojrzy w górę i nie uśmiechnie się do stale zmieniających kształt chmur... albo zachodzącego słońca? Czy nawet tego księżyca, który ujawnia się nam w nocy... Dlaczego ludzie są tacy ograniczeni do tego, co jest tu i teraz? Dlaczego nie wyjdą spoza tej granicy i nie spojrzą na życie przez pryzmat? Powinniśmy korzystać z życia, jeśli już takowe mamy.
Krótko, zwięźle i na temat.
Miłej niedzieli!
~~Zbuntowany Anioł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz