środa, 31 grudnia 2014

Nowy Rok!

Cześć!

Jeszcze kilka godzin…
Przygotowania do imprez pełną parą, prawda?
Mam nadzieję, że jeśli nie minął wam ten rok zbyt miło, to przyszły będzie spełnieniem marzeń.
A jeśli był on całkiem w porządku, niech przyszły będzie próbą doświadczania nowych rzeczy, niech będzie jeszcze lepszy niż ten, niech powodzi wam się jak najlepiej. Naprawdę.
Myślę, że nie jestem wróżką od przepowiadania waszej przyszłości, przecież doskonale wiecie jakie macie plany, co chcecie zmienić i tak dalej.
Jak MI minął rok 2014? Powiem wam, że… po prostu niesamowicie. Serio. Pomimo wszelkich upadków, wpadania w najgłębsze doły… nigdy nie zapomniałam o chwytaniu dnia, a przede wszystkim o chwytaniu się CZEGOKOLWIEK, byleby wyjść na prostą.
’To jest czas, gdy myślę o wszystkich niesamowitych rzeczach, które osiągnąłem w roku 2014 i rzeczach, które chcę osiągnąć w 2015’’. Krótko, zwięźle i na temat, moi drodzy.
Kolejny rok, w którym naprawdę się powodziło. Dziękuje wszystkim, którzy nawet w najmniejszym stopniu przyczynili się do tego, bym pisała właśnie takie słowa. Myślę, że każdy doskonale wie, co dla mnie zrobił i jak cholernie jestem mu za to wdzięczna, bo staram się dziękować mu za to przy każdej możliwej okazji. Kolejny rok był możliwością do poznania siebie samej i najbliższych mi osób – udało się. To takie piękne móc dziękować za życie, a nie płakać z jego powodu… no chyba, że ze szczęścia.
Pamiętam, że dwa lata temu tak niesamowicie mocno wyczekiwałam Nowego Roku, chciałam pokazać wszystkim, i przede wszystkim sobie, że można wyjść z każdego bagna, jeśli tylko włożymy w to nasze wszystkie siły. A dziś… dziś oczekuję, by przyszły rok był okazją do pogłębiania moich relacji z bliskimi, do kształtowania swojej pasji, do poznawania nowych, jeszcze lepszych rzeczy i ludzi. Kurczę, ten rok to była miazga, ale przyszły to będzie coś jeszcze większego, coś jeszcze bardziej utwierdzającego w przekonaniu, że jest po co żyć.
Życzę wszystkim, bez wyjątku, żeby po prostu było wam w tym świecie dobrze.
Po coś w końcu zostaliśmy stworzeni i może właśnie teraz jest czas, by po to sięgnąć, by zdać sobie z tego sprawę.
Trzymajcie się i bawcie… z głową.


W takim razie, do napisania w przyszłym roku. To dość zabawne określenie.

~~Zbuntowany Anioł

piątek, 26 grudnia 2014

Niechęć do życia.

Witajcie.

Wiecie czego nie potrafię zrozumieć? Właśnie słów: ''Nie chcę mi się żyć''.
Jak to nie chce ci się żyć? Możesz nie chcieć wynieść śmieci, zjeść obiadu, nie wiem… odrobić lekcji, ale nie chcieć żyć? Sama święta nie jestem i bywają momenty, w których przychodzą niemiłe myśli, ale myślę sobie, że ja wcale nie ‘’nie chcę żyć’’, tylko nie chcę nabrać odwagi do stawienia czoła problemom, które przecież każdy ma. Chęć śmierci nie powinna być tematem tabu, powinno być jasno powiedziane, że to nie jest, kurna, wyjście z jakiejkolwiek sytuacji. Uczą nas w szkole, jak zachowywać się na pierwszej randce, a nie raczą wspomnieć o rzeczach ważnych… czyli jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Mówią o miłości, zapominając o rozstaniu. Mówią o przyjaźni, nie zauważając ile wśród młodzieży nienawiści wobec siebie. Mówią o życiu, a nie potrafią dostrzec faktu, że niektórzy nie mają po prostu cholernej siły, by przetrwać. I tak się zdarza. Słabość to naturalna sprawa. Wiecie, tak abstrahując… zabawne jest, co się teraz w szkołach wyprawia. Nie móc wyjść do toalety w czasie lekcji, tylko dlatego, że ktoś kiedyś usłyszał o jakimś przypadku samobójstwa?
Tu tkwi problem. Winni są nauczyciele, rodzice, koledzy i sam nieszczęśnik. A wiecie dlaczego? Nauczyciele nie raczyli zadać sobie trudu, by jedną lekcję poświęcić na poważną ROZMOWĘ, nie nudzące wywody, w związku z tym tematem. Rodzice nie mieli odwagi spojrzeć na swoje dziecko z innej strony. Nie mieli rozumu i nie zauważyli, jak ważna jest komunikacja międzyludzka. Koledzy… oni też są ważni. Można kogoś nienawidzić, ale jeśli widzi się, że to nie jest ten sam człowiek, trzeba reagować. No i sam sprawca całej tragedii. Hm, to po prostu ofiara swojego niedojrzałego spostrzegania świata, ofiara pustej duszy, ofiara tak cholernie rozpowszechniającego się smutku…
Musimy, kurczę, nauczyć się zapobiegać takim sytuacjom.
Nasze móżdżki są tak ograniczone, że gdy tylko usłyszą słowo SAMOBÓJSTWO, to już panikują, już nie wiedzą co robić, co powiedzieć. A to nie jest trudne. Samobójstwo jest złe i koniec. Nie ma się co rozwodzić. Nie można tutaj doszukiwać się dobra. Samobójstwo to nie chęć odebrania sobie życia (no chyba, że w przypadkach osób chorych psychicznie), to jest chęć ucieczki od problemów. Trzeba o tym mówić jasno i wyraźnie. Mity są najcudowniejsze. Osoba chcąca to zrobić nie mówi o tym? No błagam. To są tak proste sygnały… ok, może nie aż tak. Ale często ów niedoszły samobójca mówi o swoich planach w żartobliwy sposób albo nadużywa tego tematu w każdej możliwej sytuacji.
A co robimy my? Śmiejemy się albo patrzymy jak na idiotę, zamiast wziąć go ‘’na stronę’’ i wbić do łba, że ma przestać. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Brakuje tego, tak strasznie brakuje. A wiecie dlaczego? Właśnie z powodu braku odwagi odchodzenia od normy. Nie możemy w szkole porozmawiać, bo jeszcze dyrektor nas opieprzy, jak zareaguje tzw. ‘’góru’’, przecież mamy NARZUCONY plan, nie możemy się przeciwstawić. Ludzie, ludzie… kto tu mówi o przeciwstawianiu? To nie jest buntowanie, to nie jest jakiś protest, to tylko chęć uświadomienia dzieciakom, że nie można tak łatwo się poddawać.
A później dzieje się, jak się dzieje. I każdy ma pretensje do każdego. Szlag
.


Strzałeczka.

~~Zbuntowany Anioł

wtorek, 23 grudnia 2014

Świąteczne życzenia!

Hej wszystkim!

Znacie to uczucie, gdy idziecie spać, przykładowo o 2:00, i myślicie sobie: Wow, za chwilę obudzę się i będzie już TEN dzień! I nagle zdajecie sobie sprawę, że przecież został wam jeszcze cały dzień do tego długo wyczekiwanego. Och, to irytujące.
Postaram się, by te życzenia były krótkie, zwięzłe i… po prostu na temat.
Życzę Wam przede wszystkim, ażeby te święta były okazją do pojednania.
Żebyście dzieląc się opłatkiem życzyli tego, co wy również czujecie. Zawsze nawiązuje do słów księdza, który powiedział, że nie powinniśmy życzyć np. zdrowia, jeśli sami się tacy nie czujemy. No nie ważne. Spróbujcie sprawić innym radość PIERWSI wyciągając rękę na znak pokoju. Jeżeli wydaje wam się to dziwne, nie fair, czy może nawet niemożliwe, pomyślcie nad tym: Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko możliwe blokady w naszym umyśle, czy sumieniu. Czyż nie?
Druga sprawa… życzę Wam cholernie dużo uśmiechu. Nie tylko tego na twarzy, ale również tego w duszy, a także uśmiechu losu. Niech Wam się powodzi jak najlepiej.
Życzę Wam również spełniania swoich najskrytszych marzeń, dążenia do celu, robienia z ogromną radością tego, co najbardziej lubicie. Tylko nie zapomnijcie przy tym o reszcie świata!
Wspaniałych prezentów… nie tylko tych materialnych, ale właśnie takich pod postacią cudownych życzeń.
Najedzcie się do syta, idźcie na pasterkę i NIE ZAPOMINAJCIE o tym, o czym wspominałam w ostatnim poście… te święta, to przede wszystkim czas do świętowania NARODZIN, sami wiecie czyich.
Trzymajcie się ciepło i nie wyglądajcie przez okna, najlepiej to spuście rolety, zapalcie lampki na choince, puśćcie kolędy i rozkoszujcie się zajebistym klimatem.


~~Zbuntowany Anioł

niedziela, 21 grudnia 2014

Święta Bożego Narodzenia.

Dzień dobry.

Kolejna niedziela, kolejne kazanie, kolejne przemyślenia.
Wiecie dlaczego tak bardzo lubię słuchać kazań? Bo wiem, że nie jest to regułka…są to jak najbardziej szczere słowa i pisząc tutaj swoją własną interpretację mam wrażenie, że ksiądz nie mówi tego wszystkiego na marne. Rozumiecie? Jest taka Natalia, która wpatrzona przez nawet pięć minut w głoszącego mądre słowo człowieka przekazuje je dalej właśnie tutaj. Ktoś może pomyśleć, że pisząc to mam jakieś wysokie mniemanie o sobie… Nie, nie, spokojnie, ja po prostu czuję się spełniona wiedząc, że on nie mówi tego na próżno. Zdecydowanie.
Święta Bożego Narodzenia, to przede wszystkim właśnie BOŻE NARODZENIE. Narodzenie zbawiciela, w którego wierzą tłumy. Bóg naprawdę musi być cholernie dumny i szczęśliwy, że tak wiele osób podąża jego śladami, nie dosłownie, ma się rozumieć. Musi tryskać ogromną radością widząc, ile ludzie dla niego poświęcają. Czy ja poświęcam? Och, nie wiem, nie chcę rozwodzić się na ten temat. Myślę, że po prostu zdaję sobie sprawę, iż te święta to właśnie czas dla Niego. Musimy uświadamiać sobie, że gdyby nie Bóg, gdyby nie to wszystko, co od tysięcy lat ludzie przekazywali… nie pisałabym tego, a wy – ci wiedzący, dlaczego siadają przy świątecznym stole i ci drudzy, nie robilibyście tego wszystkiego, co robicie. Wiecie, powinniśmy poświęcić ten piękny czas właśnie na słuchanie tego, co ma nam Bóg do powiedzenia. To jest właśnie czas na odszukanie jego słowa, które trafi prosto w nasz umysł, prosto w naszą duszę.To jest czas dla wątpiących, a może i nawet niewierzących, by zatrzymali się na chwilę i pomyśleli, że chyba jednak nie zachowują się wobec niego fair. Bo tradycja, bo co sobie sąsiad pomyśli. Hej, wielki ateisto… przez cały rok wypierasz się wiary, mówisz jakie to chore, bla, bla, bla. Ale kiedy przychodzi Wielkanoc, czy PRZEDE WSZYSTKIM owe święta – nagle tryskasz radością, nagle siadasz przy stole, łamiesz się opłatkiem. Kurczę, to smutne. Poważnie. Jestem tylko Natalią, chyba nie mam wpływu na innych, ale jeżeli mam możliwość przekazania dobrego słowa – robię to. I kieruję to wszystko właśnie do niewierzących, wątpiących i właściwie do samej siebie, byśmy uwierzyli w moc świąt, ale tych świąt związanych z Bogiem, a nie tej otoczki popieprzonego materializmu. Spróbujmy! Serio, spróbujmy wsłuchać się w głos rzekomego zbawiciela, bo być może przy śmierci albo to my zdziwimy się, że jednak jest COŚ albo zdziwią się ci, którzy niekoniecznie wierzą w: Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.


~~Zbuntowany Anioł

piątek, 19 grudnia 2014

Odi profanum vulgus et arceo.

Hej wszystkim.

Zauważyłam, że my się w tym życiu tak naprawdę nie spełniamy. Żyjemy, bo musimy, pracujemy, bo musimy, edukujemy się, bo musimy. Wszystko, kurna, jest nam narzucone z góry. Wierzymy w tego, a nie innego Boga, nie dlatego, że musimy, tylko z powodu rodziców, czy niechęci odrzucenia. Mówimy: jesteś uczniem –musisz wykonywać swoje obowiązki. Jesteś pracownikiem –musisz słuchać się szefa. Ok… nie musisz. Jesteśmy, z natury, bandą dzikusów. Tak naprawdę niczego nie musimy robić, ale w rzeczywistości i tak to robimy, ‘’bo wypada’’. Codziennie zadaję sobie trud i rozmyślam nad tym, dlaczego nie chcecie oderwać się na chwilę od tego, co od zawsze zdawało wam się być ‘’normalnością’’. Chociaż na jeden dzień. Nikt was nie zabije, spokojnie. Korona wam z głowy też nie spadnie, o to się bać nie musicie. Poważnie. Czy tylko ja w tej chwili czuję chęć odejścia od tego żałośnie pchającego się w ‘’normy dwudziestego pierwszego wieku’’ tłumu? Dlaczego tak bardzo się tego boicie? Ok, nie zwracam się tu bezpośrednio do każdego, kto przeczyta moje szczeniackie rozkminy, ale chciałabym, byście się nad tym zastanowili. I mówię całkiem serio. Pomyślcie, co by było, gdybyśmy nagle zbuntowali się wszystkim prawom. Chaos, prawda? Taaa. Ale tak właśnie wygląda życie przedstawiciela podgatunku: homo sapiens, do którego tak niewielu potrafi się przyznać, a przynajmniej bardzo mała liczba osób zdaje sobie sprawę z bycia nim. Gatunek ludzki to bzdura, ale skoro już tu jesteśmy… nie bójmy się być indywidualistami. I nie mówię tu o farbnięciu włosów na czerwono, zrobieniu sobie na czole tatuażu w kształcie peni… sami wiecie. Nie o takiej indywidualności myślę. Po prostu głośno i wyraźnie głoście swoją prawdę, zawsze trzymajcie swoje zdanie i nie dajcie się innym, bo w tych czasach, jak sami wiecie, jest to cholernie trudne. Życzę wszystkim, byście nie bali się, nie tyle odchodzić od tej całej normy społecznej, co próbowali patrzeć na życie i to, co robimy z innej strony. Warto, naprawdę.
I zaznaczam, że jest to moje zdanie. Nie mam na celu urażenia niczyjej dumy, honoru, duszy, serca, Boże, niczego. Uwierzcie.


Następna notka już z życzeniami. (:

~~Zbuntowany Anioł

piątek, 12 grudnia 2014

Próba realizacji marzeń.

Witam.
Dzisiaj tekst sprzed roku, ale nieskromnie przyznam, że bardzo przypadł mi do gustu.

Otóż to. Każdy powinien chociażby spróbować zrealizować swoje marzenia, bo jeśli nie spróbujemy – nigdy nie dowiemy się, czy było warto. Ludzie mają tendencję do zakładania wszystkiego z góry, dlatego brakuje im czasu na marzenia, bo: ‘’przecież i tak nic z nich nie wyniknie’’. Oczywiście, jeśli będziemy tylko siedzieli, narzekali i nie raczymy nawet spróbować, to wiadome, że żadnych efektów nie dostaniemy. Poza tym… ludzie ostatnio zrobili się bardzo ‘’pesymistyczni’’. Mało kogo cieszy słońce przebijające się zza chmur, ażeby choć na chwilę rozjaśniło ten nasz jakże szary świat. Rzadko zdarza się, by kogoś cieszył fakt, że mógł znów wstać z łóżka jako zdrowy człowiek, że ma co jeść, gdzie mieszkać. Taki paradoks, że z tych jakże małych rzeczy potrafią czerpać radość ludzie niepełnosprawni, czy z góry pokrzywdzeni przez los. To przykre, że ci, którzy mają bardzo dobre życie, pod chociażby względem zdrowotnym, nie potrafią tego docenić. Myślę, że marzenia to nie tylko sfera fantastyczna, gdzie szukamy księcia na białym koniu i oczekujemy nie wiadomo czego. Ludzie zbyt ogólnie zastanawiają się nad sensem marzeń i wymyślają cuda nie widy w związku z tym tematem i być może dlatego z góry są tak negatywnie nastawieni do tego, by je mieć, a co dopiero próbować je zrealizować. Cel to zadanie, jakie wyznaczamy naszym marzeniom. Właśnie. Cel uświęca środki i tego powinniśmy się trzymać. Marzenia są pokarmem ludzi wygłodzonych duchowo, są potporą wątpiących, są nadzieją, a w końcu nadzieja jest matką wytrwałych w swoich przekonaniach, nadają sens życiu, a człowiek bez marzeń jest jak drzewo bez kory. Oczywiście są realiści, którzy twardo stąpają po ziemi i biegną za majątkiem, czy różnego rodzaju dobrami materialnymi. W życiu każdego pojawiają się myśli o lepszym życiu, pytanie tylko: jak je lepszym uczynić? Nic nie zdziałamy siedząc i wiecznie narzekając, dlatego najważniejsze to wziąć się w garść i chociażby spróbować uczynić marzenia rzeczywistością. Są one fundamentem życia tych, którzy się ich nie boją. Bo ludzie nie mający ich są tchórzami, boją się, że nadzwyczaj w świecie – nie spełnią się, a przecież to tylko od naszego nastawienia i dążenia do spełnienia ich wszystko zależy.
Dlatego uwierzmy nie w nie same, a w to, że mają szansę się spełnić, bo są czymś intymnym, prywatnym, indywidualnym, czego nikt nie może nam odebrać.


Dobrze być w formie.
Strzałeczka!

~~Zbuntowany Anioł

czwartek, 11 grudnia 2014

Współczesny ojciec.

Cześć i czołem!
Witam bardzo serdecznie po naprawdę długiej przerwie, ale bywają takie momenty w życiu każdego z nas, że brakuje po prostu chęci, weny, itp. I później wychodzi, co wychodzi.
Ale już jestem. Pewnie jeszcze długo bym się zbierała na kolejny wpis, ale jeśli masz świadomość, że komuś na nim zależy, że jednak ktoś czeka… wow, to naprawdę miłe!


Myślę, że nie ma jednego, wspólnie przez wszystkich wybranego, obrazu ‘’współczesnego ojca’’. Jedni będą widzieli go jako czułego, niezbyt obracającego się w świecie dzisiejszej mody oraz technologii, otwartego na sugestie swojej rodziny, męża i ojca. Ale będą też tacy, którzy być może każdego dnia widzą swego rodziciela kątem oka, dosłownie przez kilka minut. Przykro stwierdzić, ale naprawdę dzisiejszy świat opiera się na zarabianiu pieniędzy, na gromadzeniu dóbr, szczególnie tych materialnych i na kroczeniu ścieżką nowych technologii. Niestety w tym wszystkim ludzie szczególnie zapominają o drugim człowieku, o miłości, o oddaniu, wierności oraz ufności. Trudno w tych czasach odpędzić zło od dobra i postawić wszystko na uczucia. Typ biznesmena – może i zarabia miliony, ma za co zabrać rodzinę na wakcje, ma za co kupić żonie nowe auto, a dziecku najdroższą, wymarzoną zabawkę. Szkoda tylko, że nie szczyci się wobec nich wiernością. Bo a to ładna sekreterka, a to dobry szef. Wszystko opiera się na pracy. Brakuje czasu na miłość. Natomiast typem zwykłego, prostego robotnika możemy nazwać mężczyznę, który może i nie szczyci się swoim zarobkiem, może ma dla żony tylko różę, a dla synka własnoręcznie zrobionego misia… Jednak widać w tym wszystkim uczucie, które płynie prosto z tego człowieka, jest przede wszystkim szczere. To się ceni, ale ludziom nigdy nie dogodzimy. Może ma pieniądze, ale brakuje mu miłości i odwrotna sytuacja: może obdarowuje cały świat pięknym postępowaniem, ale nie ma za co zjeść porządnego obiadu. I tak już w tym otaczającym nas świecie, moim skromnym zdaniem, to wygląda. Myślę jednak, że w tym wszystkim nie mogłabym zapomnieć o moim ojcu, a raczej tacie, bo jest to dość łagodniejsze określenie.
Mój tata to prosty człowiek. Pełen humoru, optymizmu, wielkich uczuć. Nie zarabia milionów, ale mamy co włożyć do garnka, mamy z kim porozmawiać, pośmiać się. Nigdy nie podniósł na nikogo z nas ręki, nawet rzadko zdarza mu się krzyczeć. Ma w sobie taki spokój… Potrafi obiektywnie spojrzeć na człowieka, nie ocenia, jest dla innych, choć nie zawsze potrafią oni to docenić. Mój tata odważył się oddać w pełni mojej mamie, mieli ogromne serce, by przyjąć mnie do swojego domu i jeszcze większe, by starać się o narodziny mojej siostry. Każdego dnia podziwiam go za to ogromne oddanie. To niepojęte i piękne, że potrafi odmówić sobie czegokolwiek, tylko po to, by kupić coś nam i nie robi tego bez uśmiechu na twarzy. Ciężko pracuje, ale ma dla nas czas. W każdej wolnej chwili stara się odpocząć, jednak chociażby się waliło i paliło – stanąłby, pomimo zmęczenia, murem za każdym z nas. Jest małym człowiekiem wielkich czynów. Kocham go najbardziej na świecie i do końca życia będę mu wdzięczna za takie wychowanie.


I do następnego!

~~Zbuntowany Anioł

niedziela, 19 października 2014

Czy potrafisz dostrzec piękno życia?

Cześć!

Dzisiejsze kazanie znów skłoniło mnie do refleksji. Ksiądz mówił o tym, że w naszym życiu bardzo często widzimy tylko zło, skupiamy się na grzechu, a nie na szczęściu jakie nas otacza. Powinniśmy rozejrzeć się wokół i zobaczyć jak wiele dobra nas otacza. Czy wiara nie polega właśnie na NADZIEI? Na tym światełku w tunelu? Powinniśmy nauczyć się dostrzegać jak wiele wspaniałości jest wśród nas. Ale nie, my skupiamy się na złu, na grzechu i nie potrafimy się uśmiechnąć. Widzimy tylko czerń, a nie zauważamy bieli. Właśnie... zawsze mnie to nurtowało. Dlaczego życie traktujemy tak, jakby to było najgorsze, co mogło nam się przytrafić? Jak taką grę, w której i tak każdy kiedyś przegra. No ale przecież... skoro już mamy owe życie, dlaczego tego nie wykorzystamy? Dlaczego nie rozejrzymy się wokół nie dostrzeżemy tego piękna? Czy naprawdę nikogo nie zastanawia, jak bardzo niesamowite jest to, że MY WSZYSCY mieszkamy na jakiejś kuli, która unosi się w jakiejś przestrzeni, która jest nieograniczona... że to wszystko jest taką idealną konsystencją i działa wręcz idealnie. Dlaczego nikt nie spojrzy w górę i nie uśmiechnie się do stale zmieniających kształt chmur... albo zachodzącego słońca? Czy nawet tego księżyca, który ujawnia się nam w nocy... Dlaczego ludzie są tacy ograniczeni do tego, co jest tu i teraz? Dlaczego nie wyjdą spoza tej granicy i nie spojrzą na życie przez pryzmat? Powinniśmy korzystać z życia, jeśli już takowe mamy.

Krótko, zwięźle i na temat.
Miłej niedzieli!

~~Zbuntowany Anioł

czwartek, 16 października 2014

Niepojęty dar.

Cześć wam!
Z góry cholernie przepraszam za dłuuuższą nieobecność, ale pewne sprawy się pokomplikowały, a ja nie miałam tak naprawdę o czym napisać. Wczoraj i dzisiaj wpadły mi do głowy dwa ciekawe tematy. Dzisiaj coś o nas samych, a w weekend… sami zobaczycie.
Wiecie, siedziałam na lekcji biologii i słuchając o tym co w nas jest, do czego jesteśmy zdolni… Naprawdę jestem pod wrażeniem tego wszystkiego. Ludzie są tak cholernie skomplikowani i tacy niezrozumiali, że aż fascynujący! Rozumiecie? Jesteśmy ludźmi… a może inaczej: Otrzymaliśmy niezwykle piękną szansę bycia człowiekiem. Czyż nie jest za co dziękować? Możemy być nie tyle żywymi istotami, co tak niesamowicie zbudowanymi, z takimi zdolnościami, emocjami. Kurczę, moglibyśmy być równie dobrze psem, który na dobrą sprawę niewiele wnosi do życia, śpi, je, a jedynym odgłosem jest nic nie warte szczekanie. Ale nie, jesteśmy ludźmi i mamy zdolność do myślenia, czucia, kochania, mamy duszę i możemy coś w życiu zrobić, osiągnąć. Mamy pieprzone szczęście, że możemy być tu i teraz, właśnie tacy a nie inni. Może tylko ja tak to odbieram, przeżywam, ale uważam że jest to ważna sprawa i naprawdę jest za co dziękować… komukolwiek, czy czemukolwiek za stworzenie takiego pojęcia jak człowiek.


To do następnego, ludziska!

~~Zbuntowany Anioł

sobota, 27 września 2014

Wolność.

Serwus!
Właśnie wróciłam z filmu ‘’Miasto 44’’. Jestem w szoku i pod ogromnym wrażeniem nie tylko samej ekranizacji, efektów specjalnych, ale tego cholernie ważnego tematu. Nie chcę się rozpisywać, bo aż zabrało mi mowę… Jeżeli jeszcze nie byliście – KONIECZNIE zajrzyjcie do pobliskiego kina. Warto, z całego serca mówię warto. Mocny film, bardzo mocny, ale prawdziwy. Tak kiedyś to wyglądało i powinniśmy dziękować, że możemy teraz siedzieć na dupie i gówno robić, że dzięki śmierci niepojętej liczby PRZEDE WSZYSTKIM młodych osób możemy żyć tak, a nie inaczej. Ta cisza pod koniec filmu, ten szok. To naprawdę jest piękne przeżycie. Polecam, zdecydowanie.

Miłego weekendu, strzałeczka.

~~Zbuntowany Anioł

poniedziałek, 22 września 2014

Tematu brak.

Hej wszystkim!
Miały być niedzielne przemyślenia, jednak temat mszy nie był na tyle interesujący, by coś z niej wynieść. Zdarza się. Ale mam wiersz, dobre i to (jak dla mnie).


Moje uczucia Cię nie obchodzą,
Powoli wtapiam się w mgłę,
Znikam i nic nie mogę z tym zrobić,
Odkąd pamiętam,
To Ty byłaś moim brzegiem,
Ale nieznana fala przykryła Cię,
I nawet nie probówałaś się ratować,
Nie pozostało mi nic innego,
Jak zapytać dlaczego?
Dlaczego pozwalasz na to wszystko?


Do następnego.

~~Zbuntowany Anioł

czwartek, 18 września 2014

Dlaczego chcesz odejść?

Cześć!
Szkolny rok to nie przelewki i trzeba się wziąć w garść, by jakoś przyzwoicie go zacząć.
Dlatego wpisy są co kilka dni, bo a to tematu brak, a to nie ma czasu.
No cóż, jakoś to przeżyję. Przyjdzie niedziela to i notka nadejdzie.


Dlaczego chcesz odejść?
Czy nie wykazałem się,
Stuprocentową miłością?
Co jest nie tak,
Że chcesz zostawić mnie,
Samego jak palec,
Na pastwę okrutnego świata,
Nie rób mi tego,
Gdzie popełniłem błąd?
Odpowiedz,
Bo Twoja cisza do mnie nie przemawia.


Trzymajcie się.

~~Zbuntowany Anioł

niedziela, 14 września 2014

Wyczekiwany tysiąc!

W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień, w którym licznik pokaże 1000 wyświetleń.
Jest mi tak niezmiernie miło, że w tak krótkim czasie tak wiele osób te moje ‘’bazgroły’’ zdołało przeczytać. Jestem wdzięczna także samej sobie, że znowu odważyłam się spróbować pójść krok na przód i kolejny raz zrobić COŚ w kierunku swej pasji. Pamiętam moje pierwsze 1000 wyświetleń przy filmiku na YouTube, ale to odległe czasy, których wcale miło nie wspominam. Jednakże naprawdę byłam wtedy wniebowzięta, dokładnie tak jak w tej chwili. Ciesze się, że mogę pisać i nie narzucać komuś, by to czytali. Ja nie zmuszam, daje wolną rękę. Już kiedyś pisałam, że chcę mówić i chcę by ludzie wysłuchali i sami wybrali drogę. Nic na siłę, to jest ważne. Dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do wzrostu wyświetleń oraz do wzrostu mojej wiary w robienie czegoś dobrze. Myślę, że nie ma co się dłużej rozpisywać. Każdy doskonale wie, jak wiele znaczy dla mnie przekazywanie ludziom swoich myśli. Wiecie, to niesamowite, że jest coś takiego jak blogowanie, które pozwala na dzielenie się z innymi swoimi odczuciami. Dlatego jeszcze raz – wielkie, wielkie dzięki! Za wchodzenie, czytanie i przede wszystkim zaWSPIERANIE, bo to jest tak cholernie ważne, by mieć w ukochanych osobach oparcie. Jesteście wielcy!


Miłej niedzieli!

~~Zbuntowany Anioł

czwartek, 11 września 2014

Jesteś dzieckiem wszechświata.

Witam. Po długiej przerwie, znów powróciłam ze swoimi zacnymi przemyśleniami. Ale jak tu czegoś nie napisać, gdy na lekcji czytamy tak prosty, a jednocześnie mądry i piękny tekst. W moim przypadku – nie da się przejść obok czegoś takiego obojętnie.

''Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy. Masz prawo być tutaj''.
Otóż to. Ty, człowieku masz prawo egzystować, ale człowiek który nie jest ponad tobą nie ma prawa wykluczać cię z życia. Pamiętaj, że jesteś jednym z tych, którzy mogą coś w otaczającym świecie zmienić. Jednym z tych, którzy mają prawo mówić. Jedny z tych, którzy mają prawo żyć. Mają prawo, lecz nie obowiązek. Każdy postępuje tak, jak podpowiada mu rozum, uszanujmy to.

''Wypowiadaj swą prawdę jasno i spokojnie i wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść''.Dokładnie tak. Wolność słowa… niby tak proste, a jednak tak trudne do zrozumienia i uszanowania. Każdy ma prawo do swojego zdania, każdy ma swoją własną historię i jeśli chcemy mówić, powinniśmy również nauczyć się słuchać. Nie zatrzymujmy niechętnych do wysłuchania nas, pozwólmy im odejść i głosić swoją rację. Oni również na to zasługują.''Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy''. Właśnie. Przechodź spokojnie przez otaczający i, coraz częściej, wariujący świat oraz ludzi.
Pamiętaj, by nie bać się znajdować ukojenia w samotności, która jest również ciszą. Wiedz, jak piękną sprawą jest cisza, która również jest odpowiedzią… tak cholernie ważną odpowiedzią na uczucia innych ludzi skierowane do nas. Cisza połączona ze szczerym uśmiechem, czego chcieć więcej? Ile przecudownych dzieł powstało właśnie w spokoju czterech ścian. Ile myśli przyszło do głowy w samotnym siedzeniu na łonie natury. Cisza jest ważna, chociaż by pomyśleć nad swoim życiem, czy odpocząć od wszechogarniającego harmidru dnia codziennego.

Spokojnej nocy!

~~Zbuntowany Anioł

sobota, 6 września 2014

Dlaczego mnie nie kochasz?

Cześć i czołem.
Czym tak naprawdę dla mnie jest pisanie tych, możnaby powiedzieć pseudo-wierszy?
Myślę, że jest to takie wylanie swoich emocji i przekazanie ich nie tylko sobie, ale również innym.
Każdy może interpretować je w inny sposób. Chyba o to chodzi w twórczości, że nie mamy zastanawiać się nad tym, co artysta miał na myśli, ale nad tym co MY mamy na myśli, jak MY odbieramy dane dzieło. Czy te wiersze są szczere? Najszczersze. Naprawdę. Czasami zastanawiam się: Hej, co ten szczeniak może wiedzieć o miłości? I wiecie co? Wiem… niewiele, prawie nic, ale jeśli to wszystko siedzi gdzieś we mnie, czuję TO COŚ, dlaczego by nie przelać tego, a na domiar wszystkiego – nie podzielić się tym z innymi? Zdaje się, że to wszystko w tym temacie.
Dlaczego mnie nie kochasz?
Każdego dnia udowadniam Ci,
Że moje uczucie jest prawdziwe,
A Ty jak gdyby nigdy nic,
Przechodzisz obok tego obojętnie,
Nie pytając czy to boli,
Zrozum że pewnych spraw,
Nie odkłada się na bok,
I tak jest z moją miłością,
Wobec Twej osoby.


Spokojnego weekendu, trzymajcie się!

~~Zbuntowany Anioł

środa, 3 września 2014

Szkoła – piekło, czy beztroski raj?

Wybaczcie, trochę się zapuściłam. Niebawem 1000 wyświetleń... Wow.
Co do tematu:

Właśnie. Dobre pytanie.
Myślę, że to zależy przede wszystkim od danych przedstawicieli szkoły, uczniów… wszystkich. Wiecie, to jest tak samo jak z kościołem, który to właśnie LUDZIE tworzą i to oni decydują, czy tych osobników będzie przybywało, czy wręcz przeciwnie. Taki początek, ponieważ chciałabym wspomnieć w tej notce o MOJEJ szkole, klasie, nauczycielach, bo i tak im to dzisiaj obiecałam. Zresztą, ja zawsze staram się chwalić tę szkołę. Może zacznijmy od samego budynku… No, powiem że całkiem niezła budowla. Dobra, żarty żartami! Zacznę od nauczycieli. Otóż, moi nauczyciele… naprawdę, mówię to z czystym sumieniem i ręką na sercu – są fantastyczni. Czy bez wyjątku? Z pewnością nie, ale na dzień dzisiejszy szczerze przyznam, że 3/4 z nich, to inteligentni nauczyciele, a jednocześnie wspaniali LUDZIE. Wiecie co mam na myśli. O tej części szkoły tyle. Czas na… klasę, och, moja ukochana klasa! To takie piękne, że przychodzę do szkoły i ściskają mnie te zajebiście pocieszne mordki, możemy pogadać niemal o wszystkim, kurczę – brak słów, by opisać wdzięczność oraz DUMĘ z możliwości otaczania się takimi ludźmi. Wiecie, oni są ze mną dosłownie od przedszkola. Tyle lat, tyle wspomnień, to jest n a j l e p s z e. Myślę, że nie ma większego sensu w dalszym rozpisywaniu się. Naprawdę, bo oni doskonale wiedzą jacy są, ponieważ potrafię stanąć w środku koła i powiedzieć, że ich kocham, a kocham cholernie. Przyjaciele na dobre i złe… no może nie zawsze na złe, haha, ale i tak jestem dumna z bycia częścią tej całej szkolnej przygody. I dlaczego tak bardzo rozpiera mnie duma przez bycie w TEJ szkole? Bo czasami wchodzę na różne portale i widzę, że dla większości szkoła jest okropnym miejscem i chyba jest mi troszkę przykro. Dlaczego? Ponieważ młodzieńcze lata kończą się tak szybko, a niektórzy nie mogą ich w pełni wykorzystać, więc kiedy przyjdzie dorosłe, cholernie ciężkie życie… będzie im ciężko, jeszcze ciężej niż tym, którzy będą mieli co wspominać w przyszłości.
To tyle, moi drodzy. Mam nadzieję, że wy również cieszycie się z tego jakimi ludźmi się otaczacie, a jeśli nie… to życzę wam tego z całego serca, naprawdę!


Aż musiałam użyć takiej czcionki, bo trochę się rozpisałam, ups.

Miłego popołudnia! Strzałeczka!

~~Zbuntowany Anioł

niedziela, 31 sierpnia 2014

Można patrzeć, a nie widzieć.

Miała być notka jutro, ale takiego tematu po prostu nie mogłam ominąć.
W ludziach szerzy się nieumiejętność doceniania tego, co się ma.
Dziś pewien człowiek uświadomił mi przez kilka minut jak wiele można w życiu stracić, a i tak dziękować Bogu, czy komu tam chcemy za kolejny dzień.
Był to niewidomy mężczyzna, ale z jakim zapałem mówił o docenianiu życia. Mówił, że przyjaźń to piękna sprawa, ale tylko wtedy gdy mamy kogoś, kto nie chce TYLKO nazywać się przyjacielem, a faktycznie być nim NA DOBRE i NA ZŁE. Miał ze sobą gitarę… niewidomy człowiek z cholerną radością w głosie grał i śpiewał swoje świadectwo wiary oraz samego życia. Ogromny szacunek, naprawdę.
Mówił także o wstydliwości do okazywania uczuć, mówienia KOCHAM… kurczę, dlaczego boimy się mówić tak piękne słowa? A jeśli już się nie boimy, to mówimy je często ot tak, bo wypada, bo można… rzucamy tak piękne słowa na wiatr i stają się one puste. Myślę, że nie ma co się więcej rozpisywać. Chciałam tylko przekazać wam, moi drodzy, że ludzie z góry pokrzywdzeni przez los uśmiechną się do ciebie i powiedzą: Jestem taki, a nie inny, ale kocham TO życie i chcę wciąż w nim trwać. I powinniśmy odwzajemniać ten uśmiech, nie mówiąc: Podziwiam, darze szacunkiem. Nie, nie, nie… powinniśmy powiedzieć: Hej! Ja mimo zdrowia, kochającej rodziny i  mnóstwa innych dóbr również doceniam to życie i chcę iść dalej. A większość tak nie robi, oj, nie robi. Dlatego powinniśmy w podobnych świadectwach, podobnych ludzi szukać inspiracji i nadziei do dalszego bytowania... może wtedy w końcu docenilibyśmy, jak wspaniałe jest to całe nasze życie.


Tyle z mojej strony. Miłego, ostatniego dnia wakacji!

~~Zbuntowany Anioł

sobota, 30 sierpnia 2014

Pozwól mi.

Cześć! :)
Dzisiaj krótko, ponieważ tylko wiersz. Zastanawiam się, czy w ogóle to co ja nazywam wierszem faktycznie nim jest. No nic.


Pozwól mi otrzeć wszystkie Twoje łzy,
Unieść kąciki ust,
Wyciszyć krzyki duszy,
Ratować od złego,
Wznieść Twą dumę ponad chmury,
Przyspieszyć bicie serca,
Schwytać Cię w ramiona,
Posadzić na tronie,
Uczynić królową,
Pozwól być częścią Twojego życia,
Tak długo jak tylko zdołam.

Następna notka już w pierwszy, poza wakacyjny dzień.

Trzymajcie się, hej!

~~Zbuntowany Anioł

wtorek, 26 sierpnia 2014

Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.

Witam serdecznie.
No nic. To już ostatnie dni beztroski, ostatnie dni odpoczynku, ostatnie dni na ułożenie pewnych spraw w spokoju, ostatnie dni… pięknych wakacji, MIMO WSZYSTKO. Nie udało się coś, na co tak bardzo czekałam, ale czy to oznacza koniec mnie i mojej ukochanej osoby? Nie, z pewnością nie. Może to kolejna szansa od losu? Może to kolejna próba? Może najwyraźniej jeszcze nie dojrzeliśmy, by się udało? Nie można się załamywać, to najważniejsza sprawa. Jestem przygotowana na stwierdzenia: A nie mówiłam. Ale nie zabolą mnie one, bo nie zrezygnuję z tak pięknej relacji. To i tak najcudowniejsza sytuacja w moim życiu. Jest dobrze i będzie, póki ja sama się nie poddam, a zamiaru takiego nie mam.
Oddałbym wszystko by choć przez dzień,
Poczuć Twoje ciało przy mnie,
Próbując wmówić sobie że to nie ostatni raz,
Pragnę byś zrozumiała,
Jak wiele dla mnie znaczysz,
Każdy kolejny dzień to nieustająca walka,
By przejść przez uczucie,
Tak ważne w moim życiu,
Jednak sił brakuje,
To zbyt trudne,
Ale wiedz,
Że nigdy z Ciebie nie zrezygnuje.


Dobranoc.

~~Zbuntowany Anioł

niedziela, 24 sierpnia 2014

Za kogo Ty człowieku mnie uważasz?

Dzisiaj znowu temat wiary, ale z trochę poważniejszej strony.
Kolejne kazanie, kolejne refleksje. Hm, może najpierw odpowiedź na pytanie:
Kim jest dla mnie Bóg? Przyznaję z ręką na sercu – nie jest na pierwszym miejscu, ale już kiedyś pisałam, że wciąż szukam, błądze… zwątpiłam, ale nic jeszcze nie jest stracone. Nie jest moim wodzem, ale jest pewnego rodzaju siłą, która gdzieś w moim sercu jeszcze tkwi. To nie jest tak, że gdy człowiek zwątpi odsuwa go zupełnie na koniec. Nie, nie… on jest gdzieś, tylko nie potrafimy w pełni w niego uwierzyć, bo nie mamy pewności, żadnych cudów… zupełne NIC, dlatego ja wciąż szukam.
Jeśli chodzi o poważną część dzisiejszych przemyśleń… Hm, strasznie przykro zrobiło mi się, a jednocześnie w głębi wściekłam się, gdy usłyszałam co dzieje się w Iraku i podobnych częściach świata. Co dzieje się właśnie z tymi, którzy mają Boga na pierwszym miejscu. Śmierć za wiarę? Jak najbardziej, ale śmierć PRZEZ wiarę – kategorycznie nie. Cholera, czyż wiara nie jest wolnością człowieka? Jego wyborem, decyzją, JEGO drogą? Kurczę, przecież to straszne… w moim środowisku wiara również jest powodem do obelg, ale OBELGI, a ŚMIERĆ… nie mogę tego pojąć. Co komu do czyjeś wiary? Jeżeli ktoś jest dobrym człowiekiem, wybrał drogę wiary, kim ktokolwiek z innych ludzi jest, by go obrażać, zabraniać mu nią iść, a CO DOPIERO zabijać! Myślę, że nic więcej nie zdołam wydusić, bo siedzi we mnie czysta nienawiść do tych, którzy nie potrafią uszanować wolności drugiego człowieka, jego decyzji. Niczym nastolatkowie, tylko nastolatkowie nie chwytają za broń i nie strzelają do mnie, bo mówię: Wierzę w Boga.
Tyle w temacie, moi drodzy. Wiedzcie, że jest mi strasznie przykro, że takie rzeczy dzieją się NAWET wśród nas… Dyskryminacja przez wiarę, a jak to ksiądz dzisiaj powiedział: Świat milczy. Tak, świat milczy i to najbardziej boli.


Miłej niedzieli!


~~Zbuntowany Anioł

piątek, 22 sierpnia 2014

Pragnienie miłości.

Dlaczego ludzie tak bardzo pragną miłości? Pragną być kochanymi?
Krótko i zwięźle, moim skromnym zdaniem:
Po prostu to czują, chcą być dla kogoś i chcą, by ten ktoś był dla nich. Chcą wiedzieć, że mają dla kogo żyć, że mają dla kogo się uśmiechać,  wracać do domu, gotować obiad. Potrzebują akceptacji swoich wad i zalet, potrzebują przytulenia, czy całusa. Potrzebują nadziei oraz wiary.  Potrzebują  uśmiechu,  a także smutku. Potrzebują kłótni, by mieć powód do pojednania. Chcą mieć za kim płakać po jego odejściu. Chcą być z kimś do usranej śmierci. Chcą poczucia wartości. Chcą wszystkiego co najlepsze, wszystkiego co płynie od drugiej osoby, bo człowiek mimo iż ma to ZŁO w swej jakże zacnej nazwie potrzebuje pieprzonej miłości, by czuć się  spełnionym.


Dobrej nocy!

~~Zbuntowany Anioł

czwartek, 21 sierpnia 2014

Autorytety.

Hej haj hello!
Dzisiaj jak sam tytuł wskazuje opowiem coś o moich idolach, mentorach, osobistych bohaterach.
Zabawne, próbujemy być tacy oryginalni, tacy PRAWDZIWI, próbujemy być sobą, ale tak naprawdę każdy z nas skądś musiał daną rzecz zaczerpnąć, wiecie co mam na myśli.
Kto jest moją inspiracją, idolem, czy osobą z której biorę przykład? Jak zapewne większość wie – od prawie pięciu lat jest nim Justin Bieber, nieustannie, wciąż na nowo się w nim zakochuję i każdego dnia uczy mnie wiary w lepsze jutro. Zaintrygowała mnie ta fala adoracji jego osoby w 2009, więc sama postanowiłam się czegoś o nim dowiedzieć i proszę co z tego wyniknęło! Byłam na koncercie, po tylu latach miałam okazję spotkać go na żywo i to było spełnienie marzeń. Piękny dzień. Do dziś jest moim bohaterem i nie wstydzę się tego. Swoje grzeszki na koncie ma, ale wybaczam mu je – każdy z nas błądzi, jesteśmy tylko ludźmi.
Kto następny w kolejce? Paranienormalni. Dosłownie, ktoś mógłby pomyśleć: O Boże, komicy autorytetem? No jak to… No tak to, moi drodzy! Od takich ludzi uczę się jak w humorystyczny sposób podchodzić do życia, mieć dystans do siebie, iść przez życie z uśmiechem na twarzy, to jest niesamowite. Może nie jestem z nimi od początku, ale czyż nie lepiej poznać kogoś później, niż w ogóle? To wspaniali komicy, a jednocześnie ludzie… Również miałam okazję zobaczyć ich występ na żywo i teraz czekam tylko na spotkanie, które na pewno kiedyś nadejdzie.
Myślę, że są to ludzie, których cenię ponad wszystko, ale mam także swoich idoli, którzy kręcą się po szkolnym korytarzu, ale to już bardziej osobiste. Nie ważne kto, ważne by widzieć w nim dobrego człowieka MIMO WSZYSTKO i nie wstydzić się, że go lubimy. Tak, takie jest moje zdanie.


Na dziś to wszystko. Do następnego!

~~Zbuntowany Anioł

wtorek, 19 sierpnia 2014

Jesteśmy w armii.

Cześć.
Hm, dzisiaj tylko wiersz… taki znak, że żyję i mam się całkiem nieźle.


Jesteśmy w armii,
Nieustająca walka trwa,
Słychać tylko dźwięk armat,
Śmierć czyha za rogiem,
Niewiele nam zostało,
Ona może okazać się zwycięstwem,
A my bohaterami,
Wystarczy nie przerywać,
I trwać w bitwie o honor,
Chwytać dzień,
Iść dalej,
Pozostać sobą.


Trzymajcie się.

~~Zbuntowany Anioł

niedziela, 17 sierpnia 2014

Cynizm Nieśmiertelnych Artystów.

Hej wszystkim.

Ciekawy tytuł, prawda? Już wyjaśniam.
Otóż, chce się coś zacząć i właśnie poprzez tę nazwę oraz motto Carpe diem chcę wraz z moją imienniczką zacząć nowy etap. Super sprawa, a wręcz coś pięknego, że jeden film może tak zmienić podejście do codziennych spraw. Cynizm… odstajemy od normy i staramy się nie iść za z góry narzuconymi prawami. Artyści? Piszemy… co prawda na dzień dzisiejszy amatorską poezję, ale staramy się. Nieśmiertelni? Chcemy zostać zapamiętani, być KIMŚ. To nasza nazwa. To my. To takie nasze stowarzyszenie dla dwóch osób mających swoje motto CARPE DIEM. Dla dwóch osób, które codziennie będą chwytać dzień, dzielić się ze sobą kawałkami swojego życia, wspierać siebie i uczyć się od siebie nawzajem.To my dążący do naszych marzeń sprawiając, że spotkamy się z krytyką. Będą pytać DLACZEGO, ale na końcu zapytają JAK.


I troszkę odchodząc od tematu...
Życie jest pełne pozytywów.

Po prostu nie patrzymy na życie przez pryzmat, a powinniśmy. Powinniśmy wyjśc z tłumu codzienności, stanąć z boku i się rozejrzeć. Co jest wokół? Ptaki, miliony owadów, zwierzęta, rośliny, nieustannie zmieniające się niebo, chmury, gwiazdy, słońce, księżyc. Mieszkamy w kuli, która unosi się w jakiejś przestrzeni. Ale my o tym nie myślimy. Mówimy: Takie rzeczy tylko w bajkach. Ale sami w niej żyjemy. Miliony takich kulek w kosmosie. Miliony nieodkrytych rzeczy, planet. Miliony zagadek. Miliony ludzi. Miliony wszystkiego. Wystarczy tylko się rozejrzeć, aby zobaczyć pozytywy. Wystarczy patrzeć z innej strony na wszystko, aby pomyśleć. Tyle rzeczy w życiu, a ludzie wiecznie narzekają. Jesteśmy zbyt zajęci codziennością, której się nauczyliśmy: szkoła, praca, obowiązki, rodzina. Jesteśmy zbyt zajęci problemami, aby ujrzeć wrzechogarniającą beztroskę. Tak naprawdę wiele do odkrycia wokół nas, wiele szczęścia. Ale jak dojrzeć ląd radości topiąc się w smutku?
I przesłanie na całe życie:
Chwytaj dzień, nie bój się wyzwań, spójrz na otaczający cię świat z innej perspektywy, nie idź wydeptaną wcześniej drogą, uczyń swoje życie niezwykłym, żyj, nie tylko istniej.



Każdy z was jest cudem, pamiętajcie.
Spokojnej niedzieli.
~~Zbuntowany Anioł

piątek, 15 sierpnia 2014

Wiara a kościół.

Witam.
Dzisiaj temat wzbudzający wiele kontrowersji, chociaż nie wiem dlaczego.
Wiecie, siedzę co tydzień w kościele, spoglądam na księdza i ludzi zgromadzonych w nim i myślę sobie: Cholera, to jest piękne.
Piękne jest, że gromadzimy się w tym budynku jako jedna, wielka wspólnota… i pomyśleć, że łączy nas modlitwa do kogoś, do kogo tak naprawdę nie mamy pewności, a szczególnie ja, bo przyznam – zwątpiłam, ale wciąż szukam i nie wstydzę się chodzić tam. Kurczę i pomyśleć, że ostatnio to MŁODZIEŻ jest przeciwna kościołowi . Rozumiecie – Wierzę w Boga, ale do kościoła nie pójdę, bo księża to pedofile, głoszą jakieś bezsensowne słowa… Otóż nie! Dlaczego ludzie biorą wszystkich do jednego worka? Dlaczego młodzież zamiast szukać dobrego, pozytywnego słowa, odsuwa się i na domiar złego OBRAŻA i równa z błotem tych, którzy tam chodzą, tych którzy WIERZĄ. O wierze może kiedy indziej, dzisiaj skupiam się na kościele. Jak mówiłam – nie powinniśmy wszystkich pakować w jedną sprawę. Czy każdy ksiądz to pedofil? Każdy ksiądz na kazaniu nawija tylko o tym, że MUSISZ UWIERZYĆ? Nie byliście, nie słyszeliście, więc prawa głosu mieć nie powinniście. Smutne jest to wszystko, ta niechęć do ludzi, którzy naprawdę z POWOŁANIA są księżmi, nie wstydzą się tego i głoszą cholernie mądre słowa, przesłania na każdy dzień roku… dla mnie to naprawdę nie do pojęcia i jestem wdzięczna, że są jeszcze na tym świecie mężczyźni, którzy chcą iść śladami Jezusa, Boga, czy jakiejkolwiek dobrej istoty sprzed kilkuset lat. Myślę, że każdy nawet niewierzący powinien obejrzeć film ‘’Spotkanie’’, po którym naprawdę siedzi się i rozmyśla nad dotychczasowym życiem.


No cóż, do takich tematów wiersza brak.

Miłego piątku, strzałeczka!

~~Zbuntowany Anioł

czwartek, 14 sierpnia 2014

Carpe diem!

Tak, dokładnie – chwytajMY dzień. My, wszystkie ludzkie istoty chwytajmy dzień i nie bójmy się nowych wyzwań, przeszkód świata… po prostu żyjmy, nie tylko istniejmy.
Takie przesłanie daje wam, a nawet samej sobie na dzisiejszy dzień, jutrzejszy również… na całe dalsze życie.


To fakt,
Jestem draniem,
Nie potrafię trzymać języka za zębami,
Jednak nie ustąpie,
Moje przekonania są silniejsze,
Niż twoje oczekiwania,
To trudniejsze niż myślałem,
Ale kocham cię,
Jak nikogo innego,
I zrozum,
Że to uczucie,
Nigdy nie zmaleje.


Trzymajcie się.

~~Zbuntowany Anioł

wtorek, 12 sierpnia 2014

To takie łatwe oceniać innych ludzi...

Wtorek, wtoreczek, wtorunio.
Można? Można.
Hm, dziś krótko o nienawiści do konkretnej osoby, a mianowicie Dawida Kwiatkowskiego.
Moi drodzy, każdego dnia widząc fale obelg na jego osobę naprawdę jest mi żal... was.
Tak, jest mi żal tych, którzy tylko potrafią siedzieć przed ekranem i bluźnić na człowieka, który nie oszukujmy się, ale osiągnął bardzo dużo. I wiecie co? Może jego muzyka nie każdemu przypadła do gustu, ale do jasnej cholery! Szacunek należy się każdemu. Jeżeli chłopak robi coś, co kocha - kim jesteście by mu tego zabraniać? Uważam, że to cudowne jakim uczuciem ludzie mogą obdarzać jedną osobę. Myślę, że on i tak ma to wszystko gdzieś, bo jak powiedział Dawid Woliński - przejmować można się tylko wtedy, gdy uzasadnioną krytykę w naszą stronę kieruje osoba, która jest wyżej nas i z czystym sercem może powiedzieć, że osiągnęła w życiu wiele. Dlaczego ktoś miałby się przejmować obelgami w INTERNECIE, w dodatku od ANONIMOWYCH osób. Toż to czyste szaleństwo i bezsens. Ludzka nienawiść oraz głupota nie przestają mnie zadziwiać.

''To takie łatwe oceniać innych ludzi,
Tak jak ty byś sobie nigdy kurwa rąk nie pobrudził''.


A na wiersz wciąż brak weny. 

To tyle.
Do jutra, dobranoc.

~~Zbuntowany Anioł

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

[...] Robię wszystko by ci się przypodobać.

Cześć.
Toż to znowu ja.
Dzisiaj bez dłuższego tekstu.
Sam wiersz
.


Zamknij oczy kochanie,
Ten świat upada,
Ale ja nie pozwolę byś zrobiła to samo,
Będę najlepszą częścią twojej egzystencji,
Światłem w tunelu,
Garncem ze złotem na końcu tęczy,
Dąże do tego,
Zrozum,
Robię wszystko by ci się przypodobać,
Uszanuj,
Że czasami popełniam błędy,
Przepraszam z całego serca,
Jesteś moim ideałem,
Mam nadzieję,
Że wkrótce i ja nim się stane.


Do miłego, dobranoc.

~~Zbuntowany Anioł

sobota, 9 sierpnia 2014

Pięć minut sławy.

Dzień dobry.
Dziś trochę o mojej chęci zabłyśnięcia.
I nie mówię tu o pięciu minutach ‘’sławy’’, a o pięciu tygodniach, miesiącach, LATACH.
Ta chęć siedzi w mojej głowie już od wielu lat.
Można powiedzieć, że zaczęłam coś tworzyć w roku 2012 i mimo iż na przestrzeni tych niewielu lat wiele się zmieniło, to i tak lubię wracać do tamtych chwil, gdy siedziałam przed laptopem i śpiewałam albo pisałam. Każdy zaczynał od dna, każdy zaczynał od groma porażek, niezbyt sympatycznego przyjęcia ze strony innych, ale to właśnie daje kopa do dalszego działania. Jeśli miało się odwagę będąc młodym, zbuntowanym i niedojrzałym szczeniakiem to równie dobrze i teraz można wciąż próbować, walczyć, robić coś więcej w kierunku swojej pasji.
Kto mnie pchnął, by to wszystko zacząć? Najpierw Photoblog i tutaj o dziwo był to Dawid Kwiatkowski, którego bloga czytałam i również chciałam, by ktoś zwrócił na mnie uwagę.
Nie wychodziło, więc spróbowałam na YouTube po obejrzeniu kilku filmików z młodzieńczych lat Justina, czy Austina Mahona.
Znów nie wyszło i zaprzestałam jakichkolwiek działań z chęcią ‘’zabłyśnięcia’’ na dość długi okres… aż do niedawna. Wydaje mi się, że nabrałam pewnych doświadczeń, mam troszkę bystrzejsze myślenie, inny pogląd na rzeczywistość i coraz większą nadzieję na sukces. Co ja rozumiem pod słowem sukces? Chcę, by zauważyło mnie ciut więcej osób niż tylko nauczyciele, czy koledzy z klasy.
Bardzo mi na tym zależy i wciąż idę dalej, tworząc nowe rzeczy.
Kto mnie motywuje, jeśli w ogóle ktoś… hm, oczywiście od ponad czterech lat jest to Justin Bieber o którym wyżej wspomniałam. Dotychczas w swoim życiu miałam przelotnych idoli, którzy szczerze powiedziawszy większych zmian do mego życia nie wnieśli. Natomiast Justin to zrobił i wciąż z nim jestem, mimo wszystko… mimo wzlotów i upadków – wciąż wierzę w niego i siebie.
A co najciekawsze, od jakiegoś czasu polubiłam kabaret Paranienormalni. Można by zadać sobie pytanie: Co kabaret może wnosić do życia? Otóż, moi drodzy, kabaret to nie tylko rozśmieszanie ludzi, scena… to jest także normalne życie, normalnych mężczyzn.
I właśnie w swoich wielu wywiadach dają taką wiarę, że wszystko może się udać, jeśli naprawdę tego pragniemy. Robert powiedział, że nic by się nie udało, gdyby nie ta jedna myśl: ‘’Byliśmy młodzi, bezczelni i wydawało nam się, że wszystko można zrobić jeśli się gdzieś to nam w głowie urodziło’’.
A więc –jestem młoda, zbuntowana i każdego dnia walczę o spełnienie swoich marzeń.


Lekko skrzywiony uśmiech,
Idealnie olśniewający,
W świetle dnia,
Trudno się mu oprzeć,
Tylko dlatego że należy,
Do najważniejszej części mojego życia.


Miłego dnia.

~Zbuntowany Anioł

czwartek, 7 sierpnia 2014

Ludzka nienawiść.

Cześć wszystkim.
Dziś o dość przykrej sytuacji… już z rana.
Oczywiście dla kogo przykra dla tego przykra, jednak myślę, że nie powinniśmy przechodzić obok takich spraw obojętnie.
Już przybliżam temat.
Otóż, dowiedziałam się przed chwilą, że zacna tęcza w Warszawie znów została podpalona (dzięki Bogu nie w całości, ale 4 metry to i tak sporo).
Co ja o tym myślę… hm, przykro mi. Po prostu jest mi smutno, że Straż Miejska nie raczyła zareagować, że panowie mieli 2 promile alkoholu we krwi i niezbyt wiedzieli co robią, że ofiarą została niczemu winna tęcza.
Właśnie, co do tęczy jako symbolu… Na litość Boską! Kto powiedział, że jest to znak homoseksualistów? Oni sami? LGBT? W porządku, szanuję to. Myślę nawet, że to dość urocze,
ale do cholery jasnej… dlaczego ludzie nie mogą tego po prostu zaakceptować jako kolejnej, ładnej, pozytywnej ozdoby tego miasta?
Czy natura tworząc tęczę na niebie ma na myśli rozbarwienie nieba dla homoseksualistów?
Przecież to czysta głupota.
Jednak ludzie są ograniczeni umysłowo i trudno im cieszyć się z małych rzeczy, jak chociażby jeden, pieprzony ślad radości w tym szarym świecie ukazany właśnie poprzez kolorową tęcze.
Nie mogłam zostawić tego bez komentarza, bo patrząc na takie sytuacje… jest mi po prostu wstyd za nasz naród.


Dziś bez wiersza.

Strzałeczka. :)

~Zbuntowany Anioł

wtorek, 5 sierpnia 2014

Przez cierpienie do gwiazd.

Otóż to.
Powracam po krótkiej przerwie.
Robotami nie jesteśmy, więc odpoczynek to rzecz ważna, ale dziś nie o tym.
Co do tytułu…
Myślę, że każdy z nas mimo młodego wieku przeszedł przez coś, co zapewne wiele go nauczyło i być może wciąż walczy, by dojść do tych gwiazd, by w końcu ujrzeć światło w tunelu, słońce po burzy – po prostu uśmiech losu.
Dlaczego o tym? Hm, sama miałam pewien okres buntu, który przerodził się w coś niezbyt miłego, ale grunt to zdać sobie sprawę po wszystkim, że się udało, że może nie każda walka kończy się sukcesem, ale ta się tak skończyła i trzeba się cieszyć. Nie jestem wdzięczna losowi, a sobie.
 Za wytrwałość w mojej małej bitwie o lepszy czas.
Jeżeli ktokolwiek z was trwa jeszcze w cierpieniu… jestem z wami całym moim sercem i głęboko wierzę, że uda wam się ujrzeć promień słońca, który wyjdzie niebawem zza chmur.

Dziś jeden z pierwszych wierszy,
który jest dość banalny, ale może komuś przypadnie do gustu.

Pułapka uczuć,
Pamiętniki,
W połowie zapisane,
Poszerza się ludzka znieczulica,
Myślisz, że przetrwamy?
Trudno jest kochać,
W tych oziębłych czasach,
Wszystko przemija,
A życie toczy się dalej,
Brakuje nam czasu,
Na miłość.


Pozdrawiam.

~Zbuntowany Anioł

niedziela, 3 sierpnia 2014

Skromne przemyślenia.

Witam wszystkich.
Dzisiaj coś z serii ‘’Przemyślenia Natalii’’.
Niezbyt wyniosłe, czy mądre, bo w końcu pisane z perspektywy szczeniaka, ale spróbuję.
Byłam w kościele i na kazaniu był list odnoszący się do miesiąca trzeźwości.
Myślę sobie: Wszystko pięknie, bo to naprawdę ważny temat i powinno się go poruszać, ale cholera... Dlaczego tylko w kościele?
Dlaczego zamiast kolejnej wiadomości ''Przez pijanego kierowce znowu zginęło bezbronne dziecko'' nie możemy usłyszeć ''Apelujemy o trzeźwość umysłu, o zachowanie rozumu, bo nie po to go mamy, by chlać ile popadnie, by pieprzyć sobie życie, ale właśnie by walczyć... by wyjść nawet z najgłębszej studni''.
I to jest smutne. Poważnie. 3/4 z pijących raczej nie ma ochoty na nawrócenie, bo po co, przecież i tak ich życie jest ‘’nędzne i bez przyszłości’’.
Takie myślenie zabija duszę, której i tak już jest naprawdę niewiele w takim człowieku.
Albo... skutki uboczne alkoholu.
Jakby to alkoholika obchodziło.
Przecież to jasne, że z dnia na dzień nie rzuci wódki, bo są ''takie skutki''.
On na pewno ma to gdzieś, więc nie widzę sensu w ciągłym powtarzaniu o nich.
Chyba że w szkołach, to rozumiem, bo coraz więcej młodzieży zaczyna, ale... młodzież, szczególnie ta, jaka teraz funkcjonuje również ma to głęboko gdzieś, bo przecież bez alkoholu nie ma imprezy.
I takie jest moje zdanie.
Nawet znalazłam wiersz co do tego tematu.
A to ciekawe.


W jednej chwili straciłem świadomość,
Że wciąż tu jestem,
Szukałem szczęścia,
Które odnajdywałem tylko w wódce,
Gdy nagle pojawiła się ona,
I momentalnie zmieniła moje postępowanie,
Tak niezmiernie intrygująca,
Pchnęła we mnie nowe życie,
Zostając w nim do dzisiaj,
Wdzięczność w słowach,
Nie wyrazi dogłębnej radości,
Jaką czuję,
Wiedząc że mam ją na wyłączność,
Nie myślcie że kłamię,
Ja tylko znów wypiłem,
O kilka kieliszków za dużo.


Miłego. :)

~Zbuntowany Anioł

piątek, 1 sierpnia 2014

Nieprzewidywalny zwrot akcji.

Cześć i czołem.
Jednak w życiu nie można mieć pewności.
Zwodzi.
Cholernie.
Niektóre marzenia najwyraźniej są nie do spełnienia.
Trzeba się z tym faktem godzić.
Najbardziej będą bolały słowa ‘’A nie mówiłam’’.

Niesamowite jak z dnia na dzień coś może się spieprzyć. 
Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Trzeba iść dalej, nie ma bata.


Zatracanie się w czymś,
Czego nie ma,
Nie było,
I nie będzie
Chory umysł,
Błaga o miłość,
Której nie dozna,
Bo jest na nią,
Zwyczajnie za młody,
Pieprzone serce,
Pompuje krew z nadzieją,
Że ona w końcu zda sobie sprawę.
Iż bije tylko dla niej,
Zimne dłonie,
Drżą z chęcią trzymania jej przy sobie,
I te cholerne oczy,
W których widać blask,
W momencie spoglądania na nią.


Dobranoc.

~Zbuntowany Anioł

czwartek, 31 lipca 2014

Masakra w Columbine High School.

To znowu ja.
Jestem wniebowzięta po wczorajszej wiadomości od ukochanej osoby.
Już niedługo spełni się coś, na co obie czekałyśmy dwa lata i wszystkim niedowiarkom opadną szczęki. To będzie niesamowite.
Ale o tym w inny dzień.
Dzisiaj trochę o tej całej historii, o której wczoraj wspomniałam.
Ciekawa sprawa. Chatowałam z ludźmi i natrafiłam na dziewczynę, która wkręciła mnie w ten temat.
Najpierw podstawowe informacje z Wikipedii, których naprawdę jest sporo.
Jeśli chodzi o naprawdę dogłębne szczegóły – wszystko opowiedziała mi właśnie Wiktoria.
Naprawdę mnie to zaciekawiło, więc zaczęłam szukać jeszcze czegoś i tak znalazłam pamiętnik Erica – najbardziej nakręconego na tę całą, chorą akcję. Nie powiem, poglądy na świat miał cholernie ciekawe, jednak był niezmiernie nietolerancyjny i jego chęć zabicia całej ludzkości naprawdę poruszy niejednego.
Hm, czy warto zapoznać się z tą sprawą? Jak najbardziej!
Na początek polecam zajrzeć do Wikipedii, a dopiero później do głębszych źródeł jak chociażby pamiętnik Harrisa.
Na dziś to tyle.
Tradycyjnie wiersz i na koniec podam dwie piosenki nawiązujące do masakry oraz dwie wersje pamiętnika.


Starałem się być najlepszą częścią Ciebie,
Ale nie dopuściłaś mnie do drzwi,
Cholernych wrot Twego serca,
Nie chcę kochać w ukryciu,
Nic co mówiłem nie było błahe,
A Ty tak po prostu odsunęłaś mnie na bok,
Obiecując powrót,
Który nigdy nie nadszedł.


http://acolumbinesite.com/eric/writing/journal/journal2.html
~~
http://www.cs-serwer.pl/showthread.php/96008-Pami%C4%99tnik-Erica-Harrisa-t%C5%82umaczenie

~~
https://www.youtube.com/watch?v=Sp8ZTF20py4
~~
https://www.youtube.com/watch?v=LFpqGeQY12M


Do następnego! :)

~Zbuntowany Anioł

wtorek, 29 lipca 2014

Narodziny.

Cześć.
Z tej strony Natalia.
Od bardzo dawna zastanawiałam się nad założeniem bloga i w końcu jestem.
Zobaczymy jak pójdzie. Mam nadzieję, że ktokolwiek zechce na to spojrzeć - byłoby niezmiernie miło.

Temat przewodni? Chyba postawię na wiersze, ewentualnie jakieś krótkie refleksje.
Może coś się przyjmie.
Na dobry początek jeden z wierszy, który nieskromnie przyznam przypadł mi do gustu:


Zakazana miłość,
Rzekomo smakuje najlepiej,
Jednak ludzie plotkują,
O mojej niedojrzałej postawie,
Wobec kochanki młodości,
Tak cholernie nieprzewidywalne,
Poczucie kochania kobiety,
Która z góry dziękuje,
Nie ma czasu na bzdury,
Jeśli okazywać uczucia,
To tu i teraz,
Niektórych spraw nie przeskoczymy,
Innych nie cofniemy,
Najpiękniejszych nie zatrzymamy.


Strzałeczka! :)

~Zbuntowany Anioł.