sobota, 20 maja 2017

Jest jak jest.

"Od jakiegoś przeklętego dnia codziennie budzę się niepewna. Nie jestem pewna czy wyłączyłam suszarkę, czy zamknęłam drzwi, czy spakowałam wszystkie książki, czy nie pomyliłam dni, czy jestem tutaj, czy nie, czy wszystko ze mną w porządku, czy aby na pewno pamiętam, żeby ubrać dziś najlepszy z uśmiechów..."

"Depresja nie jest wtedy, gdy chcesz tylko palić i pić. Depresja jest wtedy, kiedy nawet tego ci się nie chce."


Serwus!

https://www.youtube.com/watch?v=zXEQ_DY-5Co - dziś nie zachęcam do słuchania jej w trakcie, raczej do tego, byście po prostu od razu ją włączyli, zobaczyli czy wpadła wam w ucho i nie musicie dalej czytać. Chciałabym po prostu podzielić się tym utworem, bo kilka dni temu podczas oglądania pewnego filmiku bardzo się wzruszyłam, a w tle akurat puszczona była owa piosenka. Polecam! Zawsze chcę szczęścia drugiego człowieka. Nawet tego, który w choćby najmniejszym stopniu nie pokusiłby się o życzenie mi tego samego.
Musztra to fantastyczna sprawa. Uczy współpracy, pełnej powagi i skupienia, poprawnej postawy ciała. Ktoś patrzy z boku i widzi tylko grupę osób machających rękoma, ale przysięgam wam, że trzeba w to machanie włożyć wiele ciężkiej pracy. Żeby się zgrać, żeby nie marudzić, gdy setny raz nie wyjdzie. Dwie godziny, w pełnym słońcu. Topiliśmy się, ale panowie z Powidza byli niezwykle wyrozumiali i mili, więc w gruncie rzeczy się aż do bólu nóg i głowy (od przegrzania) nie napracowaliśmy.
Byliśmy w czwartek na spacerze podczas lekcji wychowania fizycznego. To są dobre momenty, które choć na chwilę utwierdzają mnie w przekonaniu, że... może nie jest aż tak źle. Ale co to tak naprawdę znaczy? Czym jest ten jeden wspólny wypad, który sprawił uśmiech na twarzy, jeśli cała masa innych sytuacji wprawia mnie w kompletne poczucie beznadziei. Zero radości, żadnych chęci do współistnienia na tym świecie z drugim człowiekiem. I muszę przyznać, że zaczyna mnie to niepokoić. Myślę nad skorzystaniem z fachowej pomocy, jakkolwiek to brzmi i cokolwiek sobie pomyślicie, skoro od zawsze pisałam, że nie byłabym w stanie zapłacić komuś za, już nawet nie dobrą radę, ale raczej swego rodzaju naprowadzenie na lepszą drogę, bez tego codziennego uczucia niechęci do świata. 

Nie jestem słaba, jestem zwyczajnie niepewna jutra i tego, czy w końcu, do cholery, coś się w tym życiu zadzieje. Bo póki co monotonia uderza z całą swoją potężną siłą w moje serducho, które bądź co bądź lubi jak się dzieje coś innego niż tylko spanie - szkoła - obiad - drzemka - dwa razy w tygodniu korepetycje - kolacja - zadania domowe - spanie i tak w kółko... To się nie kończy! A chciałabym jakiś przerywnik w tym pieprzonym schemacie. Niekoniecznie taki, który by zaraz miał obrócić moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Nie, skądże! Ale gdyby tak wydarzyło się coś, o czym nie mogłabym zapomnieć przez kolejny tydzień... Naprawdę tego pragnę. Niby nic na siłę, ale o to właśnie codziennie proszę Boga - o tę sytuację, która wyróżniałaby się pośród znanej mi normy.
Trochę nie po kolei te fakty ostatniego tygodnia, ale nieważne... 
We wtorek dzięki uprzejmości sołtysa Gębarzewa po raz kolejny wybrałam się ze znajomymi do Teatru Muzycznego w Poznaniu. Tym razem na spektakl "Madagaskar". Było doprawdy mega zabawnie! Z olbrzymim zachwytem spoglądałam na ludzi na scenie, którzy bawili się najlepiej jak potrafią i robili to także po to, by rozbawić nas. To z pewnością trudna praca, ale jednocześnie myślę, że daje im ogrom satysfakcji, szczególnie wtedy, gdy przez kolejne pięć minut po występie widzowie stoją i nie raczą przestać bić brawa. Jest to na pewno także bardzo motywujące do dalszego działania na deskach teatru.
Stroje mieli genialne! Nigdy nie oglądałam Madagaskaru jako bajki w telewizji czy kinie, ale ów spektakl wrył mnie w fotel swoją doskonałością. Być może skierowany był raczej w stronę młodych odbiorców, ale i dorośli płakali ze śmiechu. A przecież o to właśnie chodzi! Świetna sprawa. Następny wyjazd w październiku, na nieco odważniejszy temat, ale co się może zdarzyć do października... wie tylko Bóg. 
"Teraz, gdy już nauczyliśmy się latać w powietrzu jak ptaki, pływać pod wodą jak ryby, brakuje nam tylko jednego: nauczyć się żyć na ziemi jak ludzie."

Trzymajcie się.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz