sobota, 13 maja 2017

Szukam.

"Wszystko mija tak szybko, że boisz się mrugać."

"Mam ochotę się wtulić, tak z całej siły, w kogoś, komu mogę zaufać (...).
Chciałabym pozostać w tej pozycji wiele, wiele godzin, aż spłynie ze mnie cały gniew, bunt, cały ten cholerny, wielotonowy smutek."

Cześć! 

Od dwóch tygodni męczę się, by coś dla was napisać. Naprawdę sprawia mi to ból i jest nie lada wyzwaniem, bo czuję "wypalenie", mam wrażenie, że już nie umiem tworzyć, ubierać rzeczywistości w słowa. Kompletny brak jakichkolwiek sił, żadnej motywacji, weny. Czuję pustkę, frustrację, same negatywne emocje.

Majówka była do dupy. Odpoczęłam, to oczywiste, ale pogoda nie do życia. Nie usprawiedliwiam nią swojego złego samopoczucia, ale bądź co bądź chyba ma na nas jakiś wpływ. Przynajmniej na mnie.
Wczoraj na termometrze dwadzieścia stopni, na niebie palące słońce, a dla klas mundurowych przygotowana dwugodzinna musztra na stadionie. Dwóch żołnierzy z Powidza przyjechało. Akurat trafiliśmy na tego, który przy najmniejszej pomyłce mówił: Beret w lewą rękę i kółeczko. Mnie również zdarzyło się zakręcić i trzeba było wykonać zadanie. Ale dałam radę. Stronię raczej od wysiłku fizycznego, a jednak kiedy jestem w mundurze i mam świadomość kto na mnie patrzy, to nie myślę o niczym i po prostu biegnę. Chociaż boli (uroki desantów i niezbyt dobrej kondycji), chociaż gorąco, chociaż się nie chce, to człowiek wykonuje co do wykonania ma i po sprawie.
"Człowiek może być wszystkim" mówi nasza polonistka podczas omawiania utworu Giovanniego Pico della Mirandola - O godności człowieka.
"(...) najbardziej szczęśliwą i najbardziej godną wszelkiej czci istotą jest człowiek (...)" - czytam ten tekst i jestem zachwycona! Lekcja polskiego również niezwykle mnie ujęła.

Zawsze myślałam, że nie jestem w stanie dojść do momentu, kiedy moje życie nie będzie życiem, ale bytowaniem... rozumiecie? Ja jestem na tym świecie i nic poza tym. Nic nie powoduje u mnie takiej radości, jaką odczuwałam jeszcze ponad pół roku temu. Wiem, wiem! Nie można, w żadnym wypadku, ciągle wracać do przeszłości, ale to jest coś, co mnie zamknęło w swych sidłach i mimo iż nie wspominam jej tak jak robiłam to na początku roku szkolnego, to jednak nieustannie gdzieś z tyłu głowy pojawiają się wyjątkowo drażniące myśli, które dają mi do zrozumienia, że od dziewięciu miesięcy szukam punktu zaczepienia, koła ratunkowego, kogoś albo czegoś, co by nie tyle pozwoliło mi zapomnieć, ale by mnie uratowało, nadało życiu sens, zmieniło spojrzenie na to wszystko, również na samą siebie. Szukam i do dziś nie znalazłam. Coraz więcej spraw podupada, w tym i ja z dnia na dzień się kruszę, maleję, słabnę. Ostatkiem sił trzymam się Jezusa i Jego słów: "(...) Ja przyszedłem na świat jako światłość, aby nikt, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności (...)" oraz tego, o czym pisał święty Piotr: "(...) A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen."
https://www.youtube.com/watch?v=NgPhDHy5iAg

Trzymajcie się. Chociaż wy! 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz