wtorek, 14 kwietnia 2015

Przyrzeczenie naturalnego piękna.

Dzień... niech będzie dobry. Czasami ma się ochotę napisać tu te cholernie negatywne myśli, ale jaki w tym sens? To byłoby bezcelowe, a nie taka rola mojego uczestnictwa w tym miejscu.
Zresztą, nie lubię zamartwiać ludzi swoimi banalnymi smutkami, bo każdy je ma, to takie ludzkie... No nie ważne.
Jeśli poczuję kiedyś natchnienie do napisania wam czegoś z ''innej półki'', niekoniecznie przygnębiającego was dogłębnie, to ujmę tutaj te myśli.
Ale dziś nie o tym. Mam dwie ciekawe sprawy do omówienia. Zapraszam.


      Hm, czasami los nie pozwala nam na zabranie ze sobą telefonu, by udokumentować jakąś sytuację aparatem fotograficznym, ale nic nie szkodzi. Naprawdę nie mam mu tego za złe, bo choć na zdjęciu wszystko jest perfekcyjnie ujęte, połączone w jedną całość, to w naszej głowie najpierw musi zrodzić się chęć uchwycenia danej chwili. A co za tym idzie? Ano to, że nasz rozum potrafi odkryć piękno danego momentu jeszcze przed zrozumieniem, iż można go jakoś ‘’zapisać’’ poza obrębem tylko naszego umysłu. Bardzo często robię zdjęcia nieba. Dlaczego? Czasami trudno mi to określić. To jest nieziemska sprawa… dosłownie rzecz ujmując. Niebo jest ponad nami, nie trudno zauważyć, ale to jest potęga. To jest coś niezwykłego. Natura w czystej postaci, a przyrzekam, że naturalny świat to magia. W najlepszej formie. Kłęby jakiejś waty, niekoniecznie cukrowej, układają się w swoisty kształt, tworząc niewiarygodnie dobry efekt. Mogłabym godzinami wpatrywać się w obraz zaistniałej reakcji, ale zwykle trwa ona kilka minut. Jednak te chwile są niesamowicie znaczące. Potrafię w tym rozproszonym po znacznej części niebieskiej plamy, a jednocześnie idealnie złożonym harmidrze odnaleźć DZIEŁO – stworzone przez wszechświat. Tak po prostu. Te chmury tam są, bo taka ich rola. Nie obchodzi mnie czy stworzył je ktoś, czy coś. Liczy się fakt ich istnienia, a to niewątpliwie coś wielkiego. Piękna sprawa. Czasami są to tylko chmury, innym razem cudownie komponują się przy wschodzie Słońca, czasem wraz z nim albo tuż po jego zachodzie.
Świetna? Nie, raczej święta sprawa i godna docenienia. Sami spróbujcie przy okazji.
   Byliście kiedyś u psychologa? Niekoniecznie z własnej, nieprzymuszonej woli?
Bo ja byłam. I teraz się z tego śmieję. Niesamowicie mnie to bawi. Nie, nie uważam tego za coś złego. Za zbrodnię
 czy powód do wyśmiania. Spokojnie. Na przestrzeni lat po prostu zdałam sobie sprawę z jej niezbyt ‘’profesjonalnego’’ toku myślenia. Wiecie, przychodzisz do gabinetu i ukochana pani doktor pyta: ‘’Dlaczego tu jesteś?’’. No wie pani… przez film. Odpowiedź? Coś w stylu: ‘’Aha’’. Żadnego odzewu, głębszego poznania, dlaczego akurat ten, a nie inny film, rozumiecie. No błagam. Jak usłyszałam, że mam tam iść oczywiście zareagowałam płaczem, chociaż dzisiaj uważam to za głupi odzew. Nie będę rozwodziła się na temat tego, czy dziwniejsze jest pomaganie wyuczoną regułą, czy chodzenie i wysłuchiwanie tego dobrowolnie. Nie ważne. Wtedy było inaczej. Poszłam tam, bo mi to zaproponowali, a ona popatrzyła na mnie i stwierdziła, że: ‘’Nie wyglądam, jakbym miała depresję’’. Uśmiecham się w tym momencie, ale wtedy nie było mi ani do śmiechu, ani do smutku, do żadnej nienawiści, czy jakichkolwiek innych refleksji. Wtedy to było naprawdę niepotrzebne. Pomimo wszystko, było to ciekawe doświadczenie. Nic strasznego… teraz. Pominę kwestię kilku wizyt u pani w szkole, bo u niej to dopiero można było, nawet wtedy, boki zrywać. Ale dziś jest inaczej. Problemy wciąż są, nigdy nie miną, ale zmienił się sposób radzenia sobie z nimi i dostrzegania ich przez otaczających mnie ludzi. Moje życie już jest dobre. Chyba zawsze było, tylko w pewnym momencie się zgubiłam, ale odnalazłam drogę i wyszłam na prostą. Jestem z siebie zadowolona. 

PS: Jesteście najlepsi... ponad trzy tysiące, czy wy to widzicie? Jestem wzruszona, poruszona, zachwycona i naprawdę szczęśliwa. Kocham was. Dziękuję. To najpiękniejsze doświadczenie mojego dotychczasowego życia. Wow!

Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku.
Trzymajcie się. I uśmiech, moi drodzy!

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz