czwartek, 1 czerwca 2017

Dzień Dziecka - dajmy szansę.

"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia."

"Rozdałem talent i serce swym braciom
Chętnie przyjęli i już nie oddadzą
Nie, nie ma za co, mogę być dawcą
Weź jeszcze płaszcz, masz
Mogę tak stać nagi, póki w mym sercu jest Pan
Mogę tak trwać"

Serwus!

Dzień Dziecka... Dzieci to takie niewinne, bezbronne, pełne życia, radości, nadziei, miłości i wszystkich innych pozytywnych emocji istotki, które naprawdę powinny dostawać codziennie pozytywnego "kopa" od swoich najbliższych, który by im dał do zrozumienia, że są dobre, że mogą, że potrafią, że dadzą radę. Gdy będziemy tym młodym osobom wpajać systematycznie tego typu wskazówki, to mam sto procent pewności, że w siebie uwierzą i wszystko będzie na swoim miejscu. Róbcie tak. Swoim dzieciom, swojemu rodzeństwu, swoim młodszym kolegom.

Ja od moich dorosłych przyjaciół (w tym także rodziców) otrzymałam wiele łask. Ciepłe słowa, wzruszające komplementy, piękne porady. To pozwoliło mi wyjść w świat, nabrałam odwagi, chęci do działania. Ale kilka miesięcy temu niestety się ten zapał do życia wypalił. Pustka, niemoc. Dzieciaki nie powinny tego czuć. Nigdy. Nie w dzieciństwie. Nie od tego ono jest (skoro tak szybko przemija, jest "tylko jedno"), by było przeżywane w stresie, pod presją, w ciągłej niepewności czy to co robią ma sens. A przecież ma! Jeśli się starają, jeśli walczą, jeśli wykonują swoje obowiązki z uwagą, tak jak należy. I nieważne, że czasem podwinie się noga i upadną. Kto nie upada? Nie każdy jednak ma tyle siły, by wstać bez niczyjej pomocy i ponownie zacząć pracę. I nie ma mowy o tym, żeby je zostawiać na ziemi samych! Nie, nie, nie! Nie zgadzam się na to. Za wiele razy oberwałam, dostałam po pysku, nie miałam żadnej ręki, z którą mogłabym faktycznie i bezproblemowo przejść przez ciemności, na które akurat w tym okresie życia trafiłam. Dajcie im szansę. Młodym ludziom. Sobie wzajemnie. Bóg (z racji tego, iż dla Niego każdy jest dzieckiem) się nigdy nie odwraca, gdy my już nie widzimy sensu, już nie dajemy rady. Nigdy. Bądźmy jak On.
27 maja odwiedziliśmy Asię, by móc spędzić wspólnie sześć godzin przy dobrym jedzeniu, świetnej muzyce, genialnym towarzystwie. Takie spotkania poprawiają mi humor. Odciągają myśli od codziennych trudów i zmagań.
Obejrzałam wczoraj fragment pewnego wywiadu z Michaelem Patrickiem Kellym https://www.youtube.com/watch?v=UjrOQBnVQhw
Bardzo mnie zmotywował do tego, by wytrzymać, co by się nie działo. I zatrzymać... swoje ciało i swoją duszę na ziemi. Nie zniknąć. Nie stchórzyć. I może faktycznie pójść do zaufanej osoby, wygadać się, posłuchać, co ma do powiedzenia, ochłonąć i wytrwać jeszcze te dwa tygodnie. A później mieć święty spokój na dwa miesiące. Zdam wszystko (choć kurewsko się boję) i to będą najmilej spędzone wakacje w całym moim dotychczasowym życiu. Zrobię to. 
"Ludzie, którzy przechodzą bardzo trudny czas, którzy myślą o samobójstwie. Szukajcie pomocy, idźcie na terapię lub do dobrego przyjaciela. Dobry przyjaciel będzie słuchał. Zły powie: "a tam, nie jest tak źle!". Nie! Potrzebujecie kogoś, kto będzie słuchał, kto weźmie was za rękę i przejdzie z wami przez te ciemności. A wtedy jedyną rzeczą, którą mogę powiedzieć to "wytrzymaj". Jeśli przechodzisz przez to, po prostu "wytrzymaj". To może trochę potrwać, ale tam na końcu jest światło." - Michael Patrick Kelly

W poniedziałek rozpoczęliśmy dzień wiedzą o kulturze i zaczerwieniłam się, a jednocześnie uradowałam jak chyba nigdy w tej szkole! Kiedy przypomnę sobie, że w pierwszym semestrze nie chciało mi się uczyć tego, co należało z tego przedmiotu i psioczyłam na nauczycielkę, a nie na siebie, to czuję zażenowanie swoją postawą. Ale mniejsza z tym. Przy całej klasie (trzydzieści sześć osób, choć i tak nie każdy wtedy przyszedł) ta kobieta dotknęła najczulszego punktu mojej osoby - wrażliwości. "Bardzo lubię Twoją wrażliwość!" napisała przy pracy domowej, która polegała na wywołaniu zdjęcia/zdjęć, przypisaniu go do konkretnego kierunku fotografii i opisaniu. Och, jak niesamowicie się zawstydziłam. Było mi głupio. Jestem tylko Natalią. Ale to naprawdę... naprawdę miłe. "Nie wiem, co chcesz robić w przyszłości w życiu, ale pomyśl o tym..." Nie jestem pewna, co miała na myśli, ale chyba wierzy, że moje bazgroły mają jakieś szanse. Nawet dała mi znać o konkursie, który termin przesyłania prac ma do pierwszego września... Tyle czasu... Może spróbuję?

I wy wytrzymajcie. 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz