czwartek, 29 czerwca 2017

Podróż w nieznane.

"Szczęście - ani dobrobyt, ani przyjemność, ani żądza, ani zadowolenie, ani radość, ale trochę tego wszystkiego naraz."

"Cóż, człowiek jest istotą niezastygłą, wciąż w nim się gotuje, wrze i choćby nie miał powodu, będzie się buntował. Sam sobie jest wiecznym powodem. Do końca świata będzie się buntował."

Cześć.

Trudno mi pojąć, że tak wiele może zmienić się przez tak krótki czas... Miesiąc nieutrzymywania kontaktu z przyjacielem i nagle, ot tak, mogę rzecz, że zmieniło się wręcz wszystko. Jak to możliwe? I gdzie szukać przyczyny? Nie mam pojęcia. Zawsze staram się w jakimś stopniu podtrzymywać rozmowę, znajomość, nie wspominając o przyjaźni! O czymś, o czym jeszcze niedawno pisałam ze wzruszeniem. Czuję się niepewnie, bo nie jestem człowiekiem z kamieniem zamiast serca, a z drugiej strony myślę sobie... Ile, do cholery, trzeba się starać, by dogodzić drugiemu? Robić to za wszelką cenę? Za cenę MOJEGO szczęścia? Warto wypalić się dla kogoś, kto tego nie dostrzega, nie potrafi docenić? Pytam swoje sumienie, pytam Boga. 

Wczoraj byłam w Poznaniu. Z kuzynką. Moja dobra koleżanka zdawała egzamin na prawo jazdy. Teoria wyszła w porządku, niestety nie udało jej się podczas praktyki. Ale nie ma co rozpaczać, za drugim razem będzie lepiej. Będziemy trzymały jeszcze mocniej kciuki.
Wzięłam aparat i byłam nastawiona na to, że muszę znaleźć choćby jedną okazję do strzelenia dobrej fotki. Niejedną odkryłam! To jest najniższy poziom, który aż żal nazywać fotografią, ale od czegoś trzeba zacząć. Stojąc w miejscu i jedynie czytając o tym jak robić zdjęcia, wyłącznie je oglądając i podziwiając nie robimy nawet jednego kroku na przód. Więc trzeba działać. Robić, robić, robić...


"Twoje pierwsze dziesięć tysięcy zdjęć będzie najgorsze."
  
Henri Cartier-Bresson
Ale warto, bo jeśli coś sprawia ci frajdę, to nie ma żadnych przeciwwskazań, żebyś musiał przestać wykonywać ową czynność. To bardzo ważna kwestia w życiu.


"(...) bo najciężej jest ruszyć. Nie dojść, ale ruszyć. Dać ten pierwszy krok. Bo ten pierwszy krok nie jest krokiem nóg, lecz serca. To serce najpierw rusza, a dopiero nogi za nim zaczynają iść. A na to nie tylko trzeba siły, ale
 i przeznaczenia, żeby przemóc serce i powiedzieć: to ruszam." Wiesław Myśliwski

Mam siedemnaście lat (za tydzień, okej...), ale przysięgam, jak Boga kocham, że przyjdzie taki rok, kiedy będę miała wystarczające fundusze, by wyjechać w jakieś piękne miejsce (nawet w Polsce!) i - tak jak dziś robią to moi znajomi - w końcu także móc podziwiać to, co oferuje mi świat. To chyba jest największe pragnienie - podróżować, dzielić się spostrzeżeniami z innymi, zachęcać ich do pracy właśnie po to, by także mogli przekazywać dobro swoim bliźnim. Do tego w życiu dążę.
By wreszcie nie musieć siedzieć w swoim pokoju i ze łzami zazdrości spoglądać na to piękno życia jedynie zza ekranu telefonu czy komputera. 


Trzymajcie się! 

~~Zbuntowany Anioł 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz