Witajcie.
Wiecie czego nie potrafię zrozumieć? Właśnie słów: ''Nie chcę mi się żyć''.
Jak
to nie chce ci się żyć? Możesz nie chcieć wynieść śmieci, zjeść obiadu, nie
wiem… odrobić lekcji, ale nie chcieć żyć? Sama święta nie jestem i bywają
momenty, w których przychodzą niemiłe myśli, ale myślę sobie, że ja wcale
nie ‘’nie chcę żyć’’, tylko nie chcę nabrać odwagi do stawienia czoła problemom,
które przecież każdy ma. Chęć śmierci nie powinna być tematem tabu, powinno być
jasno powiedziane, że to nie jest, kurna, wyjście z jakiejkolwiek sytuacji.
Uczą nas w szkole, jak zachowywać się na pierwszej randce, a nie raczą
wspomnieć o rzeczach ważnych… czyli jak radzić sobie w trudnych sytuacjach.
Mówią o miłości, zapominając o rozstaniu. Mówią o przyjaźni, nie zauważając ile
wśród młodzieży nienawiści wobec siebie. Mówią o życiu, a nie potrafią dostrzec
faktu, że niektórzy nie mają po prostu cholernej siły, by przetrwać. I tak się
zdarza. Słabość to naturalna sprawa. Wiecie, tak abstrahując… zabawne jest, co
się teraz w szkołach wyprawia. Nie móc wyjść do toalety w czasie lekcji, tylko
dlatego, że ktoś kiedyś usłyszał o jakimś przypadku samobójstwa?
Tu
tkwi problem. Winni są nauczyciele, rodzice, koledzy i sam nieszczęśnik. A
wiecie dlaczego? Nauczyciele nie raczyli zadać sobie trudu, by jedną lekcję
poświęcić na poważną ROZMOWĘ, nie nudzące wywody, w związku z tym tematem.
Rodzice nie mieli odwagi spojrzeć na swoje dziecko z innej strony. Nie mieli
rozumu i nie zauważyli, jak ważna jest komunikacja międzyludzka. Koledzy… oni
też są ważni. Można kogoś nienawidzić, ale jeśli widzi się, że to nie jest ten
sam człowiek, trzeba reagować. No i sam sprawca całej tragedii. Hm, to po
prostu ofiara swojego niedojrzałego spostrzegania świata, ofiara pustej duszy,
ofiara tak cholernie rozpowszechniającego się smutku…
Musimy,
kurczę, nauczyć się zapobiegać takim sytuacjom.
Nasze
móżdżki są tak ograniczone, że gdy tylko usłyszą słowo SAMOBÓJSTWO, to już
panikują, już nie wiedzą co robić, co powiedzieć. A to nie jest trudne.
Samobójstwo jest złe i koniec. Nie ma się co rozwodzić. Nie można tutaj
doszukiwać się dobra. Samobójstwo to nie chęć odebrania sobie życia (no
chyba, że w przypadkach osób chorych psychicznie), to jest chęć ucieczki od
problemów. Trzeba o tym mówić jasno i wyraźnie. Mity są najcudowniejsze. Osoba
chcąca to zrobić nie mówi o tym? No błagam. To są tak proste sygnały… ok, może
nie aż tak. Ale często ów niedoszły samobójca mówi o swoich planach w
żartobliwy sposób albo nadużywa tego tematu w każdej możliwej sytuacji.
A
co robimy my? Śmiejemy się albo patrzymy jak na idiotę, zamiast wziąć go ‘’na
stronę’’ i wbić do łba, że ma przestać. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa.
Brakuje tego, tak strasznie brakuje. A wiecie dlaczego? Właśnie z powodu braku
odwagi odchodzenia od normy. Nie możemy w szkole porozmawiać, bo jeszcze
dyrektor nas opieprzy, jak zareaguje tzw. ‘’góru’’, przecież mamy NARZUCONY
plan, nie możemy się przeciwstawić. Ludzie, ludzie… kto tu mówi o
przeciwstawianiu? To nie jest buntowanie, to nie jest jakiś protest, to tylko
chęć uświadomienia dzieciakom, że nie można tak łatwo się poddawać.
A
później dzieje się, jak się dzieje. I każdy ma pretensje do każdego. Szlag.
Strzałeczka.
~~Zbuntowany Anioł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz