niedziela, 21 grudnia 2014

Święta Bożego Narodzenia.

Dzień dobry.

Kolejna niedziela, kolejne kazanie, kolejne przemyślenia.
Wiecie dlaczego tak bardzo lubię słuchać kazań? Bo wiem, że nie jest to regułka…są to jak najbardziej szczere słowa i pisząc tutaj swoją własną interpretację mam wrażenie, że ksiądz nie mówi tego wszystkiego na marne. Rozumiecie? Jest taka Natalia, która wpatrzona przez nawet pięć minut w głoszącego mądre słowo człowieka przekazuje je dalej właśnie tutaj. Ktoś może pomyśleć, że pisząc to mam jakieś wysokie mniemanie o sobie… Nie, nie, spokojnie, ja po prostu czuję się spełniona wiedząc, że on nie mówi tego na próżno. Zdecydowanie.
Święta Bożego Narodzenia, to przede wszystkim właśnie BOŻE NARODZENIE. Narodzenie zbawiciela, w którego wierzą tłumy. Bóg naprawdę musi być cholernie dumny i szczęśliwy, że tak wiele osób podąża jego śladami, nie dosłownie, ma się rozumieć. Musi tryskać ogromną radością widząc, ile ludzie dla niego poświęcają. Czy ja poświęcam? Och, nie wiem, nie chcę rozwodzić się na ten temat. Myślę, że po prostu zdaję sobie sprawę, iż te święta to właśnie czas dla Niego. Musimy uświadamiać sobie, że gdyby nie Bóg, gdyby nie to wszystko, co od tysięcy lat ludzie przekazywali… nie pisałabym tego, a wy – ci wiedzący, dlaczego siadają przy świątecznym stole i ci drudzy, nie robilibyście tego wszystkiego, co robicie. Wiecie, powinniśmy poświęcić ten piękny czas właśnie na słuchanie tego, co ma nam Bóg do powiedzenia. To jest właśnie czas na odszukanie jego słowa, które trafi prosto w nasz umysł, prosto w naszą duszę.To jest czas dla wątpiących, a może i nawet niewierzących, by zatrzymali się na chwilę i pomyśleli, że chyba jednak nie zachowują się wobec niego fair. Bo tradycja, bo co sobie sąsiad pomyśli. Hej, wielki ateisto… przez cały rok wypierasz się wiary, mówisz jakie to chore, bla, bla, bla. Ale kiedy przychodzi Wielkanoc, czy PRZEDE WSZYSTKIM owe święta – nagle tryskasz radością, nagle siadasz przy stole, łamiesz się opłatkiem. Kurczę, to smutne. Poważnie. Jestem tylko Natalią, chyba nie mam wpływu na innych, ale jeżeli mam możliwość przekazania dobrego słowa – robię to. I kieruję to wszystko właśnie do niewierzących, wątpiących i właściwie do samej siebie, byśmy uwierzyli w moc świąt, ale tych świąt związanych z Bogiem, a nie tej otoczki popieprzonego materializmu. Spróbujmy! Serio, spróbujmy wsłuchać się w głos rzekomego zbawiciela, bo być może przy śmierci albo to my zdziwimy się, że jednak jest COŚ albo zdziwią się ci, którzy niekoniecznie wierzą w: Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.


~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz