czwartek, 10 listopada 2016

Wiem, że nic nie wiem.

"Nie znam przyjemności większej niż możliwość spania. Totalne wygaszenie życia i duszy, całkowite oddalenie wszystkich bytów i ludzi, noc bez pamięci i iluzji, brak przeszłości i przyszłości."

„[…] Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.”

Cześć. 

09.11.16 r.
Czasem warto pomarznąć we wrzesińskim parku i zauważyć, co tak naprawdę człowiek na tym etapie myśli o pewnych sprawach, jak niektóre z nich postrzega. Na przykład dziś zrozumiałam, że chciałabym mieć dziecko (albo dzieci, co los da – przyjmę). Zmierzam jednak do tego, że widząc chłopczyka, który opowiadał babci o tym, iż w końcu nauczył się jak poprawnie wykonywać znak krzyża i kiedy widziałam zainteresowanie tej kobiety, gdy pokazywał, jak to robi – łza kręciła się w oku, bo ja również chciałabym – będąc już dorosłą – znów móc spojrzeć na życie z perspektywy młodego człowieka i to w dodatku mojego! Broń Boże, nie jest to egoistyczne podejście. Chciałabym jak najlepiej mojego szkraba wychować. Chciałabym dać mu jak najwięcej swobody do tego, by mógł być sobą. Tak po prostu być tym, kim on chce być, nie ja. Często zauważam ten błąd u rodziców. Ich niespełnione marzenia przekładają na bezbronne istotki, a one tylko się męczą. Chciałabym uczyć go tolerancji i szacunku do wszystkiego, i wszystkich, co/kogo napotka na swej drodze. Aż do końca. Mojego albo dziecka (kto wie jaki Bóg ma plan…). 
Interpretowaliśmy na ostatniej lekcji polskiego wiersz Safony z Lesbos. Celowo zaznaczyłam, skąd pochodziła ta kobieta. Jednak bywają momenty, kiedy coś istotnego wynosi się z lekcji. Niektórzy mówią, że homoseksualizm to wymysł XXI wieku. Proszę państwa, to jest idealny przykład na to, jak ograniczeni są ludzie głoszący tego typy "racje". Ona żyła na przełomie VII i VI wieku p.n.e. Safona była lesbijką i również o takiej miłości pisała w tym beztytułowym wierszu. Aż mi się miło zrobiło, gdy interpretacja zeszła na tę drogę. Szczerze? Nie spodziewałam się. Nawet przez chwilę nie pomyślałam, że ten tekst naprawdę dotyczy takiego uczucia. A jakże perfekcyjnie ujęte są w nim: niepokój, zazdrość, przywiązanie... Mój Boże, uwielbiam poezję. Po raz kolejny byłam również zachwycona postawą naszej polonistki. Wiem, że są nauczyciele, którzy omijają tematy tabu, starają się w jak najdelikatniejszy sposób obejść sprawy niewygodne, kontrowersyjne, wiecie co mam na myśli. A ona się nie boi. Prawdopodobnie niczego, jeśli chodzi o tego typu sytuacje. To się ceni, oj ceni. Jestem niesamowicie wdzięczna, że trafiłam na takiego dorosłego. Ważne jest, by mieć duchowego przewodnika, kogoś kto nas wysłucha, spróbuje zrozumieć, da nam szansę.

W poniedziałek odwiedziliśmy Liceum Ogólnokształcące im. Henryka Sienkiewicza we Wrześni. Robiliśmy kotyliony na jutrzejsze obchody Dnia Niepodległości. Piękna sprawa. Bo choć nie każdy ma zdolności manualne (w tym też ja...), to jednak wszyscy (chyba, nie pamiętam, może pojedynczych osób nie było) się stawili i dali z siebie wszystko. Zawsze dają. Widzę to. Naprawdę. Czasami nauczyciele na nas krzyczą, mówią o naszym braku dyscypliny, ale ja w nas wierzę. Staram się nie oceniać ludzi z góry, dać im czas, poczekać aż pokażą swą najlepszą stronę. To ważne. 


Ostatni wpis był piątego listopada. Nawet nie zauważyłam, kiedy te dni minęły. Owczy pęd, trochę łez, ale żyję, bo życie jest cholernie nieprzewidywalne. To w nim najbardziej mi się podoba.

PS: Jak wspominałam w ostatnim poście - moja skromna mordka trafiła do gazety. Ach, to naprawdę stresujące rozmawiać ze świadomością, że efekt końcowy zobaczy spore grono odbiorców. Ale to właśnie lubię! Chociaż super byłoby, gdybym miała kiedyś możliwość przeprowadzenia rozmowy z perspektywy osoby trzymającej dyktafon i zadającej pytania. Och... To właśnie chciałabym robić. Móc poznawać myślenie bliźnich i przekazywać je dalej. 

Trzymajcie się! Dłuższy weekend - coś fantastycznego. Za tydzień będzie przegenialnie...

~~

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz