wtorek, 1 listopada 2016

Wszyscy Święci.

„Oddałabym nie wiem co, żeby mi to przeszło i żeby mnie cokolwiek zaczęło znowu obchodzić, żeby mi się coś chciało. Nie mogę sobie wyobrazić, że w ogóle będzie jakiś dalszy ciąg. Nie wiem co ze sobą zrobić.”


„Słyszę ich szepty: <<Możesz mi ufać w pełni>>, a ja nie potrafię nawet w nowiu.”

Cześć.

https://www.youtube.com/watch?v=hKYGp6Pt2Dw - możecie włączyć w trakcie czytania. 

Nie mogę doczekać się grudnia. Dostanę upragniony prezent - dyktafon. Nie bójcie się, nie będę nagrywała każdego momentu swego życia, ale w niedzielę i dziś trafiłam na księży, którzy powiedzieli tak piękne kazania, że żałuję, iż ich nie nagrałam. Po to właśnie chcę go kupić. To ułatwi mi przekazanie dalej dobrej nowiny, jaką głoszą niektórzy mężczyźni zza ambony. Mam nadzieję, że to nie jest nielegalne... 

No i mamy... Święto Wszystkich Świętych. Wiecie co? Nie chcę, by był to dzień zadumy i powagi. Raczej radości i ufności wobec mocy Boga. Mamy zadatki do bycia świętymi. Niekoniecznie dla całej społeczności Kościoła Katolickiego, ale choćby dla siebie samych czy najbliższych. Jesteśmy powołani do świętości, tak myślę. Składają się na nią nasze codzienne działania, zmagania, uśmiech i łzy. Tak samo jest z patriotyzmem. To duma z bycia takim, a nie innym człowiekiem i czynienie bezinteresownie dobra. Żadne wyniosłe, nieszczere (bo byle na pokaz), wykonywane raz po raz czynności nie sprawią, że ludzie zaczną nas szanować i uważać za istotnych w tym świecie. Nie schematy, a bycie sobą może sprawić autentyczne szczęście w tym życiu. Możemy oszukiwać swój mózg, mózg rodziny i znajomych, ale Pana nie oszukamy, nie zrobimy Go w bambuko. Po prostu nie da się oszukać losu/przeznaczenia/planu Jezusa. 

Koncepcja na dziś - nie płaczmy, nie zgrzytajmy zębami, nie bądźmy przygnębieni. Spoglądając na groby zmarłych pomyślmy o tym, że Bóg uszykował dla nich naprawdę wiele piękna u siebie. Musimy mieć w sobie ogromne pokłady nadziei i zaufania. To trudne, ale wiem, że damy radę. Damy, prawda? Chcę, byśmy wyzbyli się lęku! Wiem, że śmierć przeraża. Wiem, że każdy się jej boi (nawet ja, choć wielokrotnie zaznaczałam, że nie ma czego, bo każdego ona czeka). Ale jak już idziemy ścieżką Chrystusowej Miłości, to błagam, na litość boską, uwierzmy w Jego moc. Każdy z nas jest święty. Tak. Ty, który teraz to czytasz, również. Jesteś święty, ważny, cudowny i jesteś tu po coś. Pamiętaj.

Bazgroły, bazgroły, bazgroły. Wybaczcie, czasem czuję potrzebę wydobycia z siebie tych wszystkich emocji, które gdzieś tam we mnie są. Spałam dosłownie cztery godziny. O dwudziestej pierwszej padłam (wieczorek ze znajomymi, nie trudno się domyślić, dlaczego). Zbudziłam swój umysł o pierwszej i męczyłam się z zaśnięciem do około piątej nad ranem... Po prostu fantastycznie! Ta cisza była nie do wytrzymania. A jakie myśli człowieka nachodzą tak późną porą. Boże, dziękuję Ci, że takie sytuacje zdarzają się w moim życiu raz na ruski rok. Bezsenność jest okropna. Nie polecam nikomu. Nie tyle męczyłam się z zaśnięciem, co właśnie z tym natłokiem spraw, jakie mój mózg NAGLE nagromadził. Beznadziejne uczucie. 

Trzymajcie się. Czuję, że w najbliższym czasie chyba nic tu nie napiszę...
Tak wiele pracy, tak mało motywacji, chęci, ochoty, czegokolwiek. Och, Jezu, zatrzymaj świat - ja wysiadam.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz