środa, 8 lutego 2017

Szału nie ma, jest rak.

"[...], ale warto mieć świadomość i zgodzić się na to, że niektóre osoby pojawiają się na danym etapie naszego życia po to, byśmy lepiej sami sobie w życiu radzili, byli bardziej samodzielni i niezależni. [...]"

"Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie."

Hej, hej! 

Usiadłam wczoraj wreszcie i spokojnie dokończyłam książkę... Do końca swoich dni będę śp. ks. Janem zachwycona! Doprawdy, to tak cholernie inspirujący człowiek był i - wciąż jest - dzięki właśnie takim książkom. Nie mogę wyjść z podziwu, jakie on miał piękne poglądy na świat i ludzi, którzy go otaczali. Poważnie. Biło od niego nieprawdopodobne ciepło. Co za niesamowita skromność, chęć bliskości z bliźnimi... Chyba ten aspekt najbardziej mnie zaskoczył i wrył w fotel. Bardzo sceptycznie podchodzi się do księży, którzy są w bliskiej, cielesnej relacji z wiernymi. Nawet najzwyklejsze, najnormalniejsze i, broń Boże, bez żadnych podtekstów położenie ręki na ramieniu drugiemu człowiekowi wydaje się czymś dziwnym, dla niektórych nawet niedorzecznym. Czasami nasz katecheta kładzie dłoń na głowie koleżanki czy kolegi (z czystej sympatii!) albo przypadkiem nasze palce się zetkną i co? My nigdy nie patrzymy głębiej, wszystko jest takie… płytkie, bardzo powierzchowne. A może on robi to właśnie dzięki temu, o czym mówił w wywiadzie ks. Kaczkowski? Nie myślimy o tym, oceniamy. I to często oceniamy z taką nienawiścią, że aż nie mogę tego pojąć. Cholera, czułość jest niezwykle ważna. Nie bójmy się jej. To wszystko przez te wyjątki o których wspominać lubi telewizja czy kolorowe gazetki. 
"Ksiądz pedofil"... Bla, bla, bla. To nas szokuje, ale jednocześnie jakoś się na to, bądź co bądź, godzimy i później jest jak jest. Niepotrzebny lęk, krzyk, odraza.
Po co? Serio, samotność jest do dupy, jeśli jednak ktoś z własnej woli ją wybiera... proszę bardzo. Trzeba naprawdę potrafić odróżnić przyjacielskie poklepanie po ramieniu od aktu seksualnego. A jeśli faktycznie mamy do czynienia z drugą sytuacją - należy zgłosić ów sprawę w odpowiednie miejsce. 

I pomyśleć, że jeden człowieczek może mieć na mnie taki dobry wpływ... Mam nadzieję, iż księdzu Janowi jest u Boga jak najbardziej w porządku. On tak bardzo w to wierzył i, kurczę, uczył nas, by się nie bać tej bezlitosnej śmierci. 

http://rebelangelx.blogspot.com/2016/02/dni-skupienia.html - możecie spojrzeć przy odrobinie chęci. W tym roku również się odbędą! Dzięki Ci, Panie. Naprawdę, to było fenomenalne przeżycie. Odliczam już... odliczam. Oby się udało, bo ostatnimi czasy tego typu wyjazdy zdecydowanie nie są po mojej stronie, jeśli chodzi o ich odbywanie się.

Pamiętacie Zeus - Hipotermia albo Znasz mnie? Nie minęło wiele, a zaczynają mnie bardzo drażnić. Cieszę się, że jestem tą, której smutek dolega przez jakiś czas, a później przychodzi taki moment, gdy mówię sobie DOŚĆ, ponieważ...

"Samoocena upaprana od stóp do głów,
Stoi przywiązana do cudzych słów.
Ile może to trwać, po grób?
Ile lat snuć się można jak trup?"



Ach! Serio, wzruszam się przy niej. Piękna przemiana Kamila.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz