sobota, 28 maja 2016

Quid opus est verbis?

"Wierny w najdrobniejszym i w wielkim jest wierny,
a w najdrobniejszym nieuczciwy i w wielkim jest nieuczciwy."

Cześć i czołem.

26.05
Co roku idę w procesji Bożego Ciała i za każdym razem, gdy jesteśmy już prawie przy kościele… przechodzimy przez skrzyżowanie, ale zanim przez nie przejdziemy, kapłan zatrzymuje się z Jezusem ukrytym w hostii, wszyscy klęczą, a ksiądz pokazuje Zmartwychwstałego, skromnego (bo ukrytego w tym momencie) Pana na cztery strony świata. Coś niesamowitego. Moment zapierający dech w piersiach. Naprawdę. Dopiero dziś do mnie dotarło, jakie to wielkie wydarzenie. I jak niezmiernie dobry jest Bóg. Genialna sprawa. Poważnie. Ta cisza była taka piękna… tak się cieszę, że On nikogo nie pospiesza z miłością. Zawsze masz czas na uwielbienie Stwórcy. On czeka. Nieustannie. Przez cały czas jest przy nas, ale tylko od nas zależy, czy my będziemy przy Nim. To cudowne. Zdawać sobie sprawę z tego ogromu wspaniałości, jaką nas Ojciec obdarza.
Piękne było także porównanie na kazaniu… bez codziennego posiłku byłoby nam trudno funkcjonować, a co z duszą? Ona przecież także pragnie się nasycić.

27.05
Od prawie pół roku nie byłam na tak dobrej imprezie. Na jakiejkolwiek imprezie. Więc przede wszystkim plus dla organizatorki, że ją naszła taka ochota. I stworzenia spotkania, i zjednoczenia, choć na chwilę, naszej klasy. Niecałej, ale jednak jakiejś części. Bo w tym roku było... jest ciężko. Niesamowicie. Dlatego trzeba się czasami "ogarnąć" i zapomnieć o tym, co złe. 

Przyznaję z ręką na sercu, że nie chciałam jechać. Byłam trochę zmęczona i wcale niepozytywnie nastawiona. A co się okazało? (Co zresztą okazuje się zawsze, gdy nie mam na coś ochoty.) Było cudownie. Cóż więcej mogę napisać? Warto. Nieraz ruszyć cztery litery i zrobić coś dla siebie i innych. Fantastyczna okazja do zbliżenia się. Ot tak. Naprawdę mi się podobało. I nie tylko mi. To była rozgrzewka przed balem gimnazjalnym. Moglibyśmy to powtórzyć. Śmiechu co nie miara. Każda osóbka pozytywnie nakręcona. Wszystkie twarze uśmiechnięte. Miło się na to patrzy. A jeszcze milej, gdy samemu również to odczuwamy. 

Jak to na każdym spotkaniu i w każdym momencie życia... są sprawy rozwiązane i nierozwiązane. Skomplikowane i poskładane. Najważniejsze, by ignorować to, co nam się nie podoba. Natomiast wobec tego, co sprawia nam radość - wytężać wszystkie swoje zmysły. 

Odezwało się wczoraj moje małe uzależnienie. Cholernie głupie uczucie. Nie polecam. Nigdy. Pakować się. W bagno. Z własnej woli. 

Spanie poza domem - wszystkie inne czynności oprócz spania. 

Cieszę się, że się wyrwałam z mej oazy spokoju i poszłam porozmawiać, pośmiać się, potańczyć, dobrze zjeść i wypić (tak, za tę kwestię także warto podziękować). Świetnie było! 

Dziękuję każdemu, kto tam był i przyczynił się do jeszcze lepszego odczuwania tej pozytywnej atmosfery! 









https://www.youtube.com/watch?v=RoJsKV6-e9M - chyba jeden z piękniejszych refrenów, jakie ostatnimi czasy dane mi było usłyszeć. Zresztą, cały utwór jest bardzo ciekawy. I ten teledysk... naprawdę coś genialnego!

Znowu jestem szczęśliwym dzieckiem. Chociaż na momencik. 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz