sobota, 29 października 2016

Umrzeć to zysk.

"Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu."

"[...] Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą
 i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk. [...]"

Dzień dobry.

"Kim jest dla mnie Bóg? Przyznaję z ręką na sercu – nie jest na pierwszym miejscu, ale już kiedyś pisałam, że wciąż szukam, błądzę… zwątpiłam, ale nic jeszcze nie jest stracone. Nie jest moim wodzem, ale jest pewnego rodzaju siłą, która gdzieś w moim sercu jeszcze tkwi. To nie jest tak, że gdy człowiek zwątpi odsuwa go zupełnie na koniec. Nie, nie… on jest gdzieś, tylko nie potrafimy w pełni w niego uwierzyć, bo nie mamy pewności, żadnych cudów… zupełne NIC, dlatego ja wciąż szukam."

Nie mogę uwierzyć, że do Niego wróciłam. Tak nagle, prawdopodobnie pod wpływem impulsy, bo przyznaję - jestem niesamowicie uległym człowiekiem, choć nie wszystko dacie radę wkręcić w moją mózgownicę. Nie jestem głupia. Cieszę się z takiego obrotu spraw, a raczej jednej sprawy - wiary. Dziś otwarcie mówię o Jego miłości, już się nie wstydzę, nie lękam, bo mam ogromną ufność wobec Jezusa. Wiecie, że pojawiają się jeszcze większe wątpliwości? Bardziej skomplikowane. Zadaję sobie i Mu znacznie więcej pytań. Nieco trudniejszych.
Niełatwe jest życie w nadziei, bo chociaż umiera ostatnia i jest matką wytrwałych w swych przekonaniach... Och, kiedy przyjdzie moment srogiego i poważnego zastanowienia się nad tym wszystkim, człowiek upada całym swym ciałem, łamią mu się kości jego duszy i musi znowu czekać... czekać... czekać aż się zrosną i będzie mógł dalej działać. Kiedyś uważałam, że ból psychiczny jest gorszy od fizycznego. Wiecie co uważam teraz? Myślę, iż te dwa aspekty mają ze sobą wiele wspólnego. Kiedy pogarsza się stan twej duszy, nie masz ochoty wstać z łóżka, umyć się, pójść do szkoły/pracy. Prawda? Prawda. A teraz odwracamy sytuację: jesteśmy tylko przeziębieni (nic wielkiego, zdarza się zapewne każdemu przynajmniej raz na jakiś czas) i fizycznie czujemy się kiepsko, to przecież oczywiste. Ale automatycznie nie mamy także humoru, nasza psychika mówi "nie!" ludziom, którzy próbują podnieść nas na duchu, chcą byśmy się uśmiechnęli i tak dalej. Wiecie co mam na myśli? O pewnych sprawach trzeba mówić jednocześnie, nie można jednego z dwóch przypadków wykluczyć. 

Bóg nie pozwala wygrać człowiekowi słabemu, On zawsze daje nam szansę i ma nadzieję, nawet gdy nasza jest na skraju wytrzymałości. Do czego zmierzam? Otóż... Ostatnimi czasy mam intensywne wahania nastrojów. Raz jest źle, za pięć minut płaczę ze śmiechu, a za kolejne pięć znowu z nieokreślonego poczucia smutku. A Bóg na to patrzy i zsyła pięknych ludzi, którzy pokazują, jak wspaniałe jest twoje życie. 

















Nie ma poddawania się. Czołgaj się przez życie, ale nie pozwól sobie przegrać. Nigdy! 
To był naprawdę dobry dzień. Poznaliśmy trochę praw i obowiązków żołnierza-obywatela. Uczyliśmy się celowania z wykorzystaniem trenażera "Cyklop", rozkładaliśmy i składaliśmy broń, rzucaliśmy granatem. Poważnie, niezwykłe doświadczenie, ale żeby tego było mało... Po raz kolejny przeprowadziłam wywiad. Oj, wywiad to może zbyt wyniosłe słowo. Odpowiedziałam na kilka skromnych pytań. Właśnie to chciałabym robić w przyszłości. Spotykać młode osoby i pytać je, co myślą o tym świecie, o teraźniejszej sytuacji, o swojej przyszłości. Chcę poznawać tajniki ludzkiej egzystencji. Chcę poznawać ludzi i ich perspektywę spoglądania na świat. Wiele ludzi pyta: "Co ty, do cholery, robisz w tej szkole? W dodatku na takim profilu?" A ja już nie wiem, jak odpowiadać. To był spontaniczny wybór. Trudny, a jednak spontaniczny. To jest fantastyczna przygoda i jestem tu, by pokazać, że człowiek jest w stanie wiele znieść, wiele poznać, a mimo wszystko - dać radę i osiągnąć wymarzony cel, zrobić w przyszłości coś mega świetnego, nawet bez większego przygotowania na etapie bycia nastolatkiem. Nie siedzę w radiu, nie ćwiczę prowadzenia rozmów, ale mam w sobie potężną nadzieję i nie dam saytsfakcji ludziom, którzy uważają mnie za dziwaka. Bycie dziwakiem jest przekozackie. Lubię nim być, bo w niedalekiej przyszłości obracam się i widzę ich zdziwienie, że jednak dopięłam swego. Dopnę jeszcze niejeden guzik, stanę jeszcze na niejednym, wyżej postawionym stopniu.
Wyszłam na zdjęciu niezwykle niefotogenicznie, ale co tam! Trzymałam w rękach prawdziwą broń. Malutkie marzenie się spełniło. Dziwne uczucie, bo masz świadomość, że ludziska używają tego czarnego, niewielkiego, niezbyt ciężkiego stworzenia do zabijania przeciwników (nie wrogów, to wczoraj któryś z żołnierzy zaznaczył, ciekawa uwaga).

https://www.youtube.com/watch?v=VASywEuqFd8 - teledysk, który wzruszy każdego. Niepojęte, a jakże prawdziwe.

Trzymajcie się. Miejcie miły dzień.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz