niedziela, 23 kwietnia 2017

Habita tecum.

"Mów dziecku,
że jest dobre,
że może,
że potrafi."

"Marzę o tym, by każdy z was, by każdy z nas umiał słuchać innych. We wsłuchiwaniu się w czyjeś słowa tkwi wielka mądrość. Ja dużo słucham innych. Objechałem cały świat, byłem w najpiękniejszych krajach, widziałem wspaniałą architekturę, krajobrazy.
 A jednak najpiękniejsze z tego, co widziałem na całym świecie - to drugi człowiek."

Cześć!

Niedziela Miłosierdzia Bożego... To naprawdę piękny dzień, bo wydaje mi się, że większość ludzi jest wzrokowcami i, no wiecie, jak człowiek zobaczy, że jest napisane właśnie coś takiego, to od razu jakoś tak inaczej do tego podejdzie, może się nad tym spróbuje zastanowić. Tak samo było wczoraj - Międzynarodowy Dzień Ziemi i automatycznie było głośno o tym, byśmy się naszą Matką Ziemią zajęli. Wzięli ją w swe objęcia. Zatroszczyli się o nią, tak jak ona zatroszczyła się i wciąż troszczy o nas, dając w prezencie tyle naturalnego piękna. Nie ma niczego bardziej doskonałego od świata natury. Niczego. Poważnie. 

Z dbaniem o Ziemię jest chyba łatwiej niż z dbaniem o wiarę. Ona jest bardzo niestabilna. Tak łatwo ją skruszyć, połamać, odstawić na bok, czy wręcz o niej zapomnieć. Takie dni jak Niedziela Miłosierdzia i to Miłosierdzia Pana Boga pokazują mi, że proces nawracania to taka pewnego rodzaju przygoda, która trwa całe... calutkie życie. Miłość do Stwórcy to nie lada wyzwanie. To bitwa pomiędzy sobą, a sobą. Serio. Nieustająca walka naszej duchowej strony, w naszym wnętrzu. Jest to oczywiście także ogromne poświęcenie i oddanie, bo nie łatwo jest głosić Słowo Boże. Może inaczej... Trudno jest głosić Słowo Boże, gdy wokół tyle niedowiarków, ludzi chcących dla własnej przyjemności uprzykrzyć życie drugiemu. Rozumiecie co mam na myśli? Dodajmy do tego fakt, że sami nie jesteśmy święci i na każdym kroku jesteśmy narażeni na zwątpienie, na utratę mocy dzięki której dajemy radę mówić, że Bóg jest dobry. Nie ukrywajmy - wiara jest ciężkim orzechem do zgryzienia, myślę jednak, że warto połamać sobie wszystkie zęby i wciąż iść dalej. To wszystko znaczy o wiele więcej niż kilka siniaków na ciele czy sercu, bo się komuś coś nie spodobało. Chrzanić innych. Zawsze wychodzę z założenia, że trzeba mówić, powtarzać wielkie słowa, z uporem, nie przestawać, a Bóg nam to wynagrodzi, niezależnie od tego, co ludziska z tym zrobią. Tomasz w dzisiejszej Ewangelii rzekł: <<Pan mój i Bóg mój!>> To jest to, o co i dlaczego warto walczyć. A duchowa bitwa jest czasami bardziej krwawa niż niejedna taka z karabinami i bombami. Bo na polu duchowej również używane są karabiny i bomby, ale objawiają się w słowach, a słowa... słowa przecież też potrafią ranić, doprowadzić człowieka do skrajnego wyczerpania, to oczywiste.

Wiecie co? Dziś także w tej pięknej Ewangelii zawarta jest kwintesencja wiary: "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli". 
Tegoroczne uroczystości ku czci św. Wojciecha - patrona Gniezna kolejny rok z rzędu jak najbardziej udane. Uwielbiam te procesje - w sobotę wieczorem, a w niedzielę rano. Są niesłychanie dostojne! Sprawiają mi bardzo dużo radości. Lubię patrzeć na ludzi, którzy uczestniczą w procesji bezpośrednio, jak również na tych stojących po bokach i przyglądających się, a na końcu również włączających się w pochód. Coś niesamowitego. Jestem tam każdego roku. Zawsze. W tym roku uroczystości były wyjątkowo podniosłe, ponieważ obchodzimy akurat wspaniały jubileusz -sześćsetlecie prymasostwa w Polsce.
Co jeszcze mnie wczoraj wprawiło w zachwyt? Darmowy koncert Luxtorpedy na gnieźnieńskim rynku. Po dwóch latach! Pamiętam, że w przeddzień spotkania z koleżanką poznaną w Internecie wybrałam się na ich występ. Ach! Wtedy i dziś - ta sama petarda. W głosie, w podejściu do słuchających. Oni są fantastyczni... 
Lubię słuchać takich zespołów, ponieważ czuć w nich autentyczność. Są doskonali w swych niedoskonałościach. Przysięgam. Niektórzy się bawili, inni lekko tupali nogą, a jeszcze inni po prostu stali i się w muzykę w pełni wsłuchiwali. Super sprawa! Bardzo mało osób z telefonami uniesionymi ku górze, byle tylko pokazać coś innym, zero wewnętrznych przeżyć. Takich tu i teraz. Takie wydarzenia są mega przyjemne w odbiorze. Brawo dla organizatorów! I ogromne dziękczynienie dla chłopaków, że zechcieli dla Gniezna zagrać. 
Na koniec chcę wam polecić dwa filmy, a za jakąś godzinkę skończę oglądać trzeci i pewnie też wam o nim wspomnę, ale w kolejnym wpisie. 
"Psy" z 1992 roku. Coś tak znakomitego, że aż mi brakuje słów. Przytoczę więc to, co pisałam na Facebooku:
O wielu filmach, szczególnie tych zwanych "klasykami kina" bardzo dużo się mówi, słyszy się o nich, ale do większości z nich trzeba... no nie wiem... chyba dojrzeć. Tak, to dobre słowo. A później samemu można zwać owe filmy KLASYKAMI i filmami naprawdę dobrymi... naprawdę! Więc polecam. "Dobre, bo polskie!" Przy takich produkcjach z dumą się te słowa wypowiada. 
To samo tyczy się drugiej części, a mianowicie "Psy II: Ostatnia krew" z 1994 r. 
Jeśli będziecie mieli możliwość, chęci, chwilę czasu... serdecznie i z ręką na sercu zachęcam. Polska kinematografia ma w zanadrzu wiele takich perełek. Trzeba tylko chcieć szukać.
Bogusław Linda, Cezary Pazura, Marek Kondrat - filmy z nimi to majstersztyki. Klasa sama w sobie... przez wielkie K


"Któregoś dnia podniosę tę dłoń w stronę nieba, 
i krzyknę z sił całych - Boże! Przebacz!" 

Trzymajcie się!

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz