wtorek, 1 grudnia 2015

"Ludzie widzą tylko efekt."

"Musimy? Nic w życiu nie musimy, my ewentualnie "możemy".
Chociaż przywykliśmy do rutyny, zerwanie z nią może zmienić życie na lepsze.
Tylko się nie bój, bo strach niszczy wszystko."
Cześć i czołem!

Od czego mam zacząć? Nie wiem. Wszystko mi się miesza. I najbardziej to mnie boli, że nie mam z kim o tym pogadać. Bo kogo to interesuje? Mam już dość. Kompletny brak sił. Zero motywacji. Do wszystkiego. Już nie wiem, po co to wszystko. Po co to pisanie. Dla kogo. Z jakiej racji. Wszystko się pierdzieli. Tak mocno. Tak dosadnie. Tak szybko. Udajecie, że niczego nie widzicie. Ludzie się obok was wewnętrznie wykrwawiają, a wy się do nich jeszcze perfidnie uśmiechacie. Z myślą, że to pomoże. Ukoi każdy ból. Co się z nami stało?
Nie mam już siły patrzeć na to wszystko. Jestem bezsilna wobec ludzkiej obojętności na otaczający świat. Nienawidzę być tak wrażliwą osobą. To tak boli. Wszystko dotyka mnie mocniej.


Oglądałam wczoraj Top Model, może wy też? Oby, bo przynajmniej będziecie w temacie. Wygrał młody chłopak i chwała mu za to. Bardzo się cieszę. Bo to była naprawdę dobra edycja. I tak mnie wczoraj naszły refleksje odnośnie tego, co działo się PO programie. Po wygranej Radka. Trochę o tym i fragment przemyśleń związanych z adwentem. Uwaga...

Nie wiem, skąd bierze się w ludziach taka zazdrość. Dlaczego mają w sobie tyle nienawiści. Nie rozumiem tego! Właśnie dlatego ciężko mi się żyje. Bo otaczają mnie takie paskudne istoty. Brzydzę się tym wszystkim, czym oni się szczycą.
To jest naprawdę smutne.
To nie jest ich wygrana. Oni tylko siedzą przed komputerami/telefonami i mają przysłowiowy „ból dupska”, bo im czterech liter się podnieść nie chce, by zrobić coś, za co i ich można byłoby wychwalać. To mnie najbardziej przeraża. Ludzie są strasznymi egoistami, ale nie robią niczego w kierunku zmiany… moje postanowienie adwentowe, noworoczne, a może nawet i życiowe, to właśnie bycie dobrą dla innych. Dla tych, dla których reszta jest zła. Chcę uwierzyć w tych, w których wszyscy inni zwiątpili. Bardzo chcę zmienić swoje życie, bo jeśli mi się uda, być może uda się także zmienić życie bliźniego. Ale najpierw… najpierw trzeba zacząć od siebie. Chciałabym również zacząć budować w sobie wewnętrzny spokój, ażeby dać radę przetrwać to życie, pomimo wszechobecnego idiotyzmu. Chcę nauczyć się odstawiać głupotę innych na bok i skupić się na mądrych, wartościowych i radosnych aspektach tego bytu. Mam również pewne dość osobiste postanowienie, o którym tutaj, no cóż, napisać nie mogę. Nie ważne.
A wy? Jak to wygląda u was? Jeśli nie macie jeszcze zarysu postanowień w głowie… chcę prosić was o to, byście jako pierwsi wyciągnęli rękę na zgodę. Postawcie wszystko na jedną kartę. „Nie będę jadł/a słodkiego” – ok, to też jest bardzo dobre. Ale spróbujcie wykorzystać ten czas na coś więcej. Postarajcie się, na przykład, wybaczyć swym nieprzyjaciołom winy. Może tylko dlatego, że są ludźmi. I też im się to należy. Proszę was, abyście pierwsi przesunęli granice, jakieś odgórnie postawione normy. Chcę, żebyście… ŻEBYŚMY wszyscy byli dla siebie. Damy radę, jasne?! Damy radę.
I tak jeszcze coś odnośnie tytułu wpisu:

"Ludzie nie rozumieją, bo widzą tylko czubek góry lodowej, a to jest tylko 30%, reszta jest ukrywana. To, że schudłam i zrobiłam się bardziej wysportowana, to wow i super!
Ale tylko to widzą ludzie. Nie wiedzą, że mnie to kosztowało łzy, złość, pot, zmęczenie, gorsze dni. Ludzie widzą tylko efekt."
Moja koleżanka ujęła to perfekcyjnie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, ile wylałam łez pisząc tu kilka zdań dla was. Nigdy nie widzieliście mojego zachowania podczas pisania tego wszystkiego. Widzicie tylko rezultaty ciężkiej roboty. Bo kogo obchodzi, ile człowiek musiał przejść przed pokazaniem końcowej pracy.
Bywajcie.
~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz