piątek, 4 grudnia 2015

Nikt nie może zmienić przeszłości.

"Gdy już posmakowałeś lotu, zawsze będziesz chodzić po ziemi
z oczami utkwionymi w niebo,
bo tam właśnie byłeś i tam zawsze będziesz pragnął powrócić."

Hej.

Co za cholernie prawdziwe słowa. Mam tak właśnie. Chodzę do Kościoła z oczami utkwionymi w ołtarz, bo tam "poznałam" wspaniałych księży, a teraz ich już nie ma. I bardzo tęsknie. Mam ciut nadziei, że kiedyś jeszcze uda mi się spotkać któregoś z nich i powiedzieć chociażby to: "Niech będzie pochwalony."

Święta… nie! Próbne egzaminy, próbne egzaminy i po próbnych egzaminach. Och, to były dni pełne uśmiechu, niepewności i stresu. Pierwszy dzień – historia i WOS oraz polski. O historii i wiedzy o społeczeństwie nie rozmawiajmy. To była porażka. Polski bardzo przyjemny, moi mili, bardzo! Świetne teksty, super rozprawka. Będzie dobrze. Drugi dzień – przyrodnicze i, o zgrozo, matematyka. Pomińmy tę kwestię. I ostatni dzień – angielski. Podstawowy był niesamowicie łatwy. Krótko, zwięźle i na temat. Bardzo mi się podobało. Jakbym wypełniała co najmniej polski test. Ale, ale! Jest przecież jeszcze rozszerzenie, które było… straaaszne. Tak dla mnie. Trudno było mi się skupić. Naprawdę to był zaawansowany poziom, bez owijania w bawełnę, że się tak wyrażę. Modlę się, żeby to tylko nie był przysłowiowy „pogrom”.
Lubię patrzeć na dzieci. Uśmiechnięte dzieci. Których cieszą najbardziej błahe sprawy. I cieszą je naprawdę. Od serca. Nie dla pokazu. Akceptacji. Chęci bycia „innym”. Te maluchy mają świetne życie. Tak myślę. A raczej super byłoby, gdyby takowe mieli. Kiedy widzę jak rodzice odprowadzają je na przystanek, a one dają swoim opiekunom buziaka i tak bardzo się uśmiechają… automatycznie też to robię. A wiecie dlaczego sprawia mi przyjemność spoglądanie na te młode istotki? Bo one są… takie bezbronne. Delikatne. Są piękne. Żyją teraźniejszością. Zero stresu. Zero martwienia się o jutro. O swoją przyszłość. One po prostu żyją i to ich raduje. One nie myślą o samobójstwie. Nie mają w sobie nienawiści (oby). Obdarzają świat wielką miłością. Uśmiechem. Dają światu całych siebie.
I cholernie im tego zazdroszczę. Tak, zazdroszczę tym dzieciakom tego wszystkiego, bo jeszcze nie wiedzą, co ich czeka i to jest najlepsze. Nie mają powodów do załamywania się. I chwała im za to. Wciąż jestem dzieckiem i nie wstydzę się tak nazywać, jednak niektóre młodzieńcze nawyki sprzed kilku lat zniknęły. Szkoda. Życie toczy się dalej i nie ma co płakać za przeszłością. Najważniejsze to nie żałować czynów w niej wykonanych. Jestem dumna ze swojego dzieciństwa. Bo zdaję sobie sprawę, że nie każde dziecko takowe miało. I oby takich młodych ludzi było jak najmniej. Póki jest młodość, jest również wielka radość i miłość dla świata, i ludzi. Z czasem to zanika, bo zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko jest takie proste… że nie każdy człowiek jest w porządku.

Jeszcze jedna, niezmiernie istotna sprawa. Takie refleksje po odczytaniu wiadomości od pewnej osoby. Słuchajcie, jeżeli chodzi o moje prywatne życie, coś w stylu: „Ale mi ciężko się żyje”… nie bierzcie sobie tego do serca. Bo to minie. Zawsze przemija. Jeden wpis przepełniony jest chęcią wyskoczenia przez okno i uwolnienia się od tego świata. A w innym będzie ogrom nadziei i dziękczynienia wobec tego bytu. Tacy jesteśmy. Skomplikowani. Moje spadki humoru trwają kilka dni i tyle. Każdy ma takie chwile. Spokojnie. Nic mi się nie stanie... to życie, pomimo wszystko, jest zbyt cenne. Uwierzcie. Jednak w Internecie trzeba się hamować z tym, o czym piszemy. Jakie emocje tu wylewamy. To bardzo ważne, by się nie zapędzić. No bo, ok, przekraczajmy granice, przesuwajmy narzucone bariery, czemu nie, ale trzeba znać umiar. Kolejne postanowienie. „Ogarnąć” swoją prywatność.
Dokładnie za tydzień jadę na wycieczkę do Berlina. To niesamowite przeżycie.
Niby tylko Berlin, ale to zawsze opuszczenie granic tego kraju. Jestem bardzo szczęśliwa. A w środę zawody strzeleckie. Dużo się będzie działo. Czekam.
Dzisiaj spowiedź... po ostatniej bardzo się stresuję.
~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz