środa, 30 grudnia 2015

"Prostota wywiera piorunujący efekt."

"Uważaj na swoje myśli - bo stają się słowami.
Uważaj na swoje słowa - bo stają sie czynami.
Uważaj na swoje czyny - bo stają się przyzwyczajeniem.
Uważaj na swoje przyzwyczajenia - bo stają się nawykiem.
Uważaj na swoje nawyki - bo stają się charakterem."

Cytuję pana Hitlera w tytule. O cholera! Jak to tak można, nie? Kupiłam przedwczoraj książkę... ciekawą książkę. Właśnie o nim. Z trochę innej perspektywy. Z perspektywy bycia człowiekiem. O tak. Bo to do czego doprowadził to jedno, ale to, jaką był prywatnie osobą, to inna sprawa. Jakkolwiek to zabrzmi... intrygujący z niego był facet. I tyle. A ludzie powiedzą, że to złe określenie, bo spoglądają na jego osobę tylko mając w głowie II wojnę światową. No cóż.


To mnie osobiście bardzo poruszyło!
Nie przyszłoby mi do głowy, że mogło być w nim coś takiego...
co urzekało wiele osób. Dużo jest tu właśnie o jego oczach. O tym spojrzeniu.
Zaskakująca sprawa.
A teraz... teraz chciałabym podsumować ten rok. W jak najlepszy sposób. Choć wcale najlepszym nie był.

„Kurczę, ten rok to była miazga, ale przyszły to będzie coś jeszcze większego, coś jeszcze bardziej utwierdzającego w przekonaniu,
że jest po co żyć.”
 
Czytam wpis sprzed roku i najbardziej mnie poruszyły te słowa u góry. 2014 to był naprawdę dobry czas. Nie mówię, że tegoroczne życie było złe… było po prostu inne. Najlepsze wydarzenie – spotkanie z Kasią. Ale poza tym? Pochrzaniło się.
I to nieźle. A miało być tak wspaniale… odeszło wiele osób, które deklarowały bycie „zawsze", „na dobre i na złe”. I nagle bum! Nie ma ich. I już nie będzie. Przykro mi pisać właśnie takie wspomnienia. Dla mnie to też wielki cios. Niech sobie przypomnę dobre momenty… no jest ich trochę, ok, ale to nie to samo. To nie to samo, co wspominać rok z taaakim uśmiechem.

Nie wiem, co jeszcze napisać. Czekam jeszcze na informację, decydującą informację, odnośnie spędzenia tegorocznego Sylwestra. Oby było dobrze. No musi być. Błagam.

Co mi pozostało? Modlić się, trzymać kciuki i w końcu... DZIAŁAĆ. Działać na rzecz lepszego życia. Ciągle to powtarzam. I cały czas staram się stawiać kolejne kroki ku dobroci. Czy mam jakieś postanowienia? Znaleźć w sobie ten spokój. Zdecydowanie. Polepszyć relacje z bliskimi. I z samą sobą. Będzie dobrze. Zawsze w końcu jest.

Zaje... świetnej zabawy wam życzę! Żebyście ją zapamiętali.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz