"Palenie zabija. Pieprzenie głupot też.
Można kochać i się pieprzyć.
Można pieprzyć, że się kocha."
Można kochać i się pieprzyć.
Można pieprzyć, że się kocha."
Cześć i czołem!
Emocje po egzaminach opadły. Względnie opadły. Wczoraj, o
dziwo, było naprawdę tak, jak chciałam. I pewnie nie tylko ja. Rozmowa,
rozmowa, rozmowa. Tylko niemiecki „taki jak zwykle”, ale też nawet jego
większość była oparta na gadaniu. Ale nie takim bez sensu, więc super!
Znowu podium… niesamowite przeżycie. Najlepsze emocje.
Bardzo się denerwowałam, bo stał obok pan, który wcale mnie nie dopingował,
cholera jasna. Ale to nic! Pierwsze miejsce drużynowo, kolega Mateusz Piotrowski - drugie miejsce w kategorii chłopców i moje, tym razem także DRUGIE miejsce w wiadomej kategorii. Pięknie… kiedyś patrzyłam na
sportowców i myślałam: „Nie, to nie jest dla mnie. Wszyscy inni zdobywają
medale, puchary i wielkie brawa dla nich, ale żebym ja kiedyś… kiedykolwiek…?
Nieee.” A jednak!
I to jest największy powód do dumy. Bo to, co wydawało się nierealne dla prostego, szarego człeka, okazało się czymś, co może się spełnić. Ale na wygraną trzeba czekać. Czasem nawet całe życie. Ogromna radość!
I to jest największy powód do dumy. Bo to, co wydawało się nierealne dla prostego, szarego człeka, okazało się czymś, co może się spełnić. Ale na wygraną trzeba czekać. Czasem nawet całe życie. Ogromna radość!
Kupiłam książkę. Wiele o niej słyszałam. Kilka cytatów z niej
również kojarzę, ale teraz jest już w mych rękach. Dziesięć złotych. Świetnie!
Lubię filozoficzne stwierdzenia, myśli, wiecie… dlatego pozycja idealna.
Zabieram się do czytania już dziś. Lektura przed spaniem perfekcyjna. Chociaż…
gorzej, jeśli przez natłok myśli nie zasnę. A co tam. Będzie warto. Najgorzej
to jest, gdy się żałuje niepodjętych decyzji. To boli bardzo mocno. Dlatego się
nie boję.
Kolejna sprawa – byłam na zakupach z rodzicami. Książka
książką, ale głównym celem było poszukiwanie kilku ubrań dla taty. Jego radość
była nieoceniona. I to było genialne. Patrzeć na uśmiech twojego rodzica, który
zawsze odstępuje rzeczy dla siebie, byle dać coś dziecku. Tym razem to on mógł
wziąć coś dla siebie. Skromny człowiek, ale za to go kocham.
A na koniec wspomnę jeszcze o wczorajszym rowerowym wyjeździe. Przyznaję, że w tym roku coś się pochrzaniło z naszymi relacjami w klasie. Ale czy należy być wiecznie obrażonym na cały świat? Nie sądzę. Mimo niesamowicie irytującego wiatru - przejechaliśmy sporo kilometrów. Ostatnia, tak długa wyprawa, miała miejsce chyba w maju ubiegłego roku. O ile mnie pamięć nie myli. Troszkę inny skład niż zawsze (jeśli chodzi o rowerowe wycieczki), ale było zajebiście. Tak, było zajebiście. Tyłek boli do teraz, niektórzy narzekali dziś troszkę na zakwasy w nogach, ale było warto. Zawsze warto. Pełno pozytywnej energii, pyszne babeczki zrobione przez koleżankę, inna strona ludzi, z którymi zwykle zamienia się tylko kilka zdań na korytarzu. Lubię takie akcje.
Dziękuję każdemu, komu się chce tworzyć nową, lepszą historię życia. Jesteście wspaniali.
~~Zbuntowany Anioł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz