wtorek, 5 kwietnia 2016

Id est luce clarius.

 "Ta cisza zabija, proszę odezwij się do mnie,
bo chcę Cię mieć na co dzień, a nie budować ze wspomnień."

Dzień dobry.

No. W końcu napisałam: "dobry". Bo tak jest. Aczkolwiek cytat jest bardzo, bardzo trafiony w obecną sytuację. Coś w tym jest, nie? Mówi się, że niby cisza wyraża więcej niż tysiąc słów. Ale jak przychodzi co do czego, to się płacze po nocach z tęsknoty za głosem skierowanym bezpośrednio do ciebie. Wszystko mija. Więc czekam. Czekam aż ta zła aura zniknie.

Jesteśmy w gazecie! To jest dopiero sukces. Naprawdę. Teraz moja twarz w Przemianach, a kiedyś sama chciałabym opisywać przeróżne zdarzenia. Chwila... szczerze powiedziawszy, nie do końca wiem, czy akurat właśnie tego pragnę. I tu znowu nie mam z kim o tej trudnej decyzji pogadać. Nie ważne. Za dużo prywatności na tej stronie też pokazywać nie mogę. Jednak jak już zaczynam pisać, to nie potrafię przestać i wychodzi, co wychodzi. Niesamowita sprawa. Idziesz do sklepu i kupujesz kawałek papieru, w którym jest dosłownie tylko twoja twarz i nazwisko, gdzieś tam, pomiędzy całym, długim tekstem. A i tak napawa cię to OGROMNĄ radością. To druga taka miła niespodzianka. Będzie co dzieciakom pokazywać, he he. 



O czym by wam tu jeszcze napisać... pewnie obiła wam się o uszy "afera" związana z tematem aborcji... straszna sprawa. Nie aborcja. Tylko to, jak ludzie do tego wszystkiego podchodzą. Jakaś cholerna wojna, zamiast rozmowa, cokolwiek. Nie będę poruszała tego wątku, bo wiem, że kompletnie się na tym nie znam. Mam jakieś tam swoje zdanie, ale niczego ono nie wnosi i nie wniesie. Sprawę powinni rozwiązać mądrzejsi... rzekomo mądrzejsi ludzie. A oni tylko się kłócą. Co za idiotyzm. 

Informacja z ostatniej... sekundy... właśnie przyszedł SMS: "W niedziele w kościołach odczytany został list o aborcji. Czy popierasz plany zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej?" Szlag by to trafił. U nas w kościele ksiądz pominął ów komunikat. Chwała mu za to. Co się dzieje z tym światem, nie wiem... 

Miły dziś był dzień. Od ósmej już na nogach i do trzynastej w mieście. Lubię takie chwile. Spędzone z fantastycznymi ludźmi. Pogoda sprzyja, trzeba korzystać. 
Taka krótka refleksja odnośnie tego wyjazdu... cieszę się, że są tacy ludzie, których mogę podziwiać za wielką zmianę na lepsze. Za to, że się otworzyli. W mega dobrym momencie w życiu. Zaraz nowa szkoła i trzeba postawić krok na przód. I to taki solidny krok. Wielka aprobata z mojej strony dla tych, którzy to zrobili. 

To chyba lokowanie produktu... ups. Zapraszam was do tego miejsca,
jeśli się w ogóle doczytacie. Świetne jedzenie!
Wybrałam patronkę do bierzmowania... miałam dylemat pomiędzy św. Wiktorią a św. Martyną. Wybrałam drugą. Może nie ma o niej zbyt wiele niesamowitych informacji. Ale to nic. Po prostu się dobrze kojarzy. A zresztą... jakoś nie mam w sobie ogromnej wiary co do tego, że ktoś mógłby nade mną czuwać. Może to się kiedyś zmieni. Zobaczymy. 

"Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził."

I takim akcentem zakończę moje bazgrolenie tutaj. 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz