czwartek, 28 kwietnia 2016

Inna strona życia.

"Life is full of a lot of disappointments & even
when you have something that makes you happy
for a short time, it doesn't last...
Push throught the pain & keep living your life anyway.
You'll find light at the end of the tunnel one day."

Hej, hej! 

No cóż... znów dłuższa przerwa, ale wiecie przecież, że nigdy nie staram się wykonywać tego, co wykonywać kocham na siłę, więc taka chwila wytchnienia była potrzebna. Tym bardziej, że znów zła aura wróciła. Czasami już nie wiesz,
co robić. 

O czym dziś? Bo zasmucać was w dalszej części nie mam zamiaru, spokojnie. Chcę napisać o wtorkowym (tj. 26.04) wyjeździe do Domu Pomocy Społecznej w Mielżynie. Zaznaczam, że jest on prowadzony przez siostry Dominikanki. Dlaczego to jest takie ważne? Bo uważam, że nauka, którą głosił Jezus i to, jakim sam człowiekiem był (prawdopodobnie, rzecz jasna), to coś niesamowitego. Podziwiam te kobiety i wszystkich ludzi, którzy z ów ośrodkiem współpracują. Kłaniam się nisko. A może nawet upadam na twarz przed nimi, bo to jest niewyobrażalnie piękne. Przyznaję, że czułam się cholernie niekomfortowo. Nie wiedziałam, co robić. Jak robić. Nie potrafiłam spojrzeć im w oczy. I nie wstydzę się do tego przyznać. To było kolejne, nowe doświadczenie i chwała naszej pedagog, że nas tam zabrała, ale... ale to nie dla mnie. To za trudne. Zbyt obciążające psychikę. Która, w moim przypadku, jest mega wrażliwa i naprawdę krucha. Nie rozmawiałam z tymi ludźmi, ale obserwowałam koleżanki i kolegów,
z którymi tam byłam. Widać było, kto czuł się nieswojo. Cóż więcej mogę wam napisać? Były osoby, z którymi kontakt był, jaki był. Ale BYŁ. A niektóre były zupełnie oderwane od rzeczywistości. I to jest z jednej strony niezwykłe, a z drugiej bardzo przykre. Siostra, która zajmowała się wszelkiego rodzaju przedstawieniami, pokazała nam nagranie ze spektaklu "Romeo i Julia". Żadnych słów. Tylko fantastyczna gra. I nieziemska muzyka. Wszystko było takie perfekcyjne. O ile czasem żyję w przekonaniu, że takie osoby są ciężarem dla bliskich, to przychodzi taki moment, kiedy ktoś pokazuje mi coś takiego i jestem pod tak ogromnym wrażeniem, że aż brakuje słów. I wtedy myślę sobie: "Mają swoją drogę w życiu, a jednak w niektórych sytuacjach/sprawach są lepsi od nas." No tak to nieraz bywa. Poza tym! Nie grały tylko osoby z tego Domu, ale również chłopacy z Zakładu Poprawczego w Witkowie. I to jest kolejny powód do przystopowania w naszym "normalnym" życiu. Warto nad tym pomyśleć. Wzięli udział w niełatwym przedstawieniu. Ale zrobili to. I zrobili naprawdę dobrze. Piszę też o nich, bo wiem, że czasem mamy w sobie niezbyt fajne przeświadczenie o ludziach, którzy po prostu się w życiu pogubili. A tu proszę! Dali radę. Chciało im się. To tak podbudowuje. Gdy się widzi, że oni TO ZROBILI, a ja nieraz nie mam ochoty na coś, co również mogłoby mnie zmienić. Nawet w najmniejszym stopniu. Niewiarygodne.


Ostatnia sprawa... otrzymałam kilka zdjęć. Dodam je bez zamazywania twarzy. Ponieważ chcę pokazać, że to wszystko było prawdą. Chcę ukazać wam realia życia. Innego życia. Często znanego nam tylko z telewizji. Albo gdy słyszymy, że jakaś osoba zbiera pieniądze na rehabilitację czy jakąś ważną operację.


Byłam. Przeżyłam. Poczułam. Nie napiszę: "Przez to spotkanie patrzę na świat inaczej." Bo nie patrzę i pewnie prędko nie spojrzę. Paradoks życia, że dopiero po doświadczeniu (niekoniecznie przykrym) mamy prawo i chcemy się wypowiadać. Wiecie, troszkę głębiej. Bardziej osobiście. 






(Fot. Pani Joanna Skrzetuszewska - pedagog szkolna)
Macie czasem tak, że zaczynacie jakąś pracę i jej nie kończycie? Przypływ weny, piszecie początek i nagle... bum! Koniec. Wypadło wam z głowy to, na czym wam zależało. Zabawne. 

"Jesteś moim niepoczytalnym atakiem szaleństwa,
Zapaścią spowodowaną brakiem twego widoku,
Niepohamowaną żądzą twojego dotyku,
Najtroskliwszą z wszystkich kobiet."

Kiedyś to skończę. Tylko musi przyjść odpowiedni moment. Bo póki co moje "sprawy miłosne" idealnie ukazuje cytat: 

"Nie ma nic między nami, pustka wypełnia próżnię.
Chciałbym móc podejść bliżej. Bliżej niż zwykły uśmiech,
choć zapomniałem już jak dobrze w nim wyglądasz."

Niezbyt miłe uczucie, gdy zdajesz sobie sprawę, iż słowa twojej nauczycielki sprzed niecałego roku okazały się prawdą. Szlag by to trafił. Więc taka nauka na przyszłość: Zawsze, ale to zawsze musicie... MUSIMY być przygotowani na KAŻDY scenariusz. Nigdy nie mamy pewności, co dla nas los szykuje lub uszykował. 

https://www.youtube.com/watch?v=pXRviuL6vMY

Koniec pieprzenia od rzeczy. 

Trzymajcie się! 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz