niedziela, 17 kwietnia 2016

W pracy cnota i życie.

"Da się żyć bez papierosów, kawy, słodyczy i wielu innych.
Skoro się da, to i bez Ciebie będę żyć."

Serwus.

Tak odnośnie końca roku ten cytat. Krok do przodu i żyć dalej trzeba, nie ma bata.

Patrzę na ludzi w kościele i zastanawiam się, o co Go proszą. Z czym do Niego przychodzą. Czego pragną. Za co przepraszają. Co czują. Ponieważ ja czasami czuję tak wiele, a nieraz po prostu nic. I dziś się nie modliłam. Bo wiecie co? Jeśli sami nie damy z siebie stu procent, to nikt za nas tego nie zrobi. Nawet sam Bóg. "Bóg jest dobry", ale nie można przerzucać na Jego osobę całej odpowiedzialności. Dlatego nie będę czekała aż mnie dotknie miłosierna ręka Ojca, tylko zrobię wszystko, co w mojej mocy, by był dumny. I ja też. To tak odnośnie psychicznego przygotowania do jutrzejszego rozpoczęcia trzydniowej, umysłowej katorgi. My nie damy rady?! Jeszcze nas będą przepraszać ludziska (dorośli), że nie wierzyli, iż możemy zrobić tak wiele. Będzie świetnie. Przyszłość stoi przed nami otworem. Bez względu na wyniki jakiś pieprzonych testów. Uważam, że tak naprawdę nie piszemy tego, by się dostać do szkoły, żeby zobaczyć, ile nam we łbach zostało... piszemy to, aby nauczyciele mogli postawić krzyżyk przy rubryce zwanej: "Tegoroczny materiał przerobiony." A "wyższe sfery" powiedziały im: "Dobra robota." Wszystko dla statystyk. Byle tylko nie dostać po głowie. 

Czułam się dziś na Mszy bardzo niekomfortowo. Nie podobało mi się. I tak się zdarza. Przeszłość nigdy nie zniknie. Nie wyparuje. Nie odleci daleko. To przygnębiająca myśl, bo daje do zrozumienia, że piękne chwile już nie wrócą.
I prawdopodobnie, NAWET, się nie powtórzą. Wielka szkoda. 

Po raz drugi odwiedziłam Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących we Wrześni. Uwielbiam to miejsce. Naprawdę! Czułam się tam jak ryba w wodzie. Pośród ludzi, którzy wykazywali ogromną pasję wobec kierunków, które obrali. Nie jest to "zwyczajne" liceum i ten fakt bardzo pozytywnie ów szkołę wyróżnia. Odwiedziłam jeszcze dwie inne (Września oraz Gniezno), ale to, co zastałam tutaj - już od samego wejścia mnie przyciągnęło. To jest to! Niczym zakochanie od pierwszego wejrzenia. Super sprawa. 




Replika karabinu, która ślad strzału zostawiała na ekranie laptopa.
Nowa, ciekawa przygoda! Super sprawa!
Jednakże uwielbienie i przyzwyczajenie do wiatrówki wzięło górę nad nowoczesnością.
Pewnie napiszę w czwartek, co i jak. Chyba, że mnie refleksje nad tymi cholernymi kartkami najdą. Lepiej nie.

No to uśmiech i do przodu! 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz