sobota, 25 czerwca 2016

Ostatnie słowo.

"Nie umiem, nienawidzę się rozstawać.
Z nikim i z niczym, co niechcący pokochałem."

"Myślę, że będę tęsknić za Tobą już zawsze.
Tak jak gwiazdy tęsknią za słońcem o poranku."

Dzień dobry. 

Muszę przeboleć jeszcze łzy, które płyną teraz, gdy to wszystko staram się uporządkować i ładnie wam wytłumaczyć. No i kiedy oglądam zdjęcia. Po prostu nie mogę wyjść z podziwu. Jak to cudownie wyszło.

24.06 
No i nadszedł koniec. Koniec czegoś najlepszego. Naprawdę. To był cholernie trudny rok. Nie jestem w stanie zliczyć, jak często wracałam ze szkoły, kładłam się do łóżka i płakałam. Bo było ciężko. Niezmiernie ciężko. Ale to, że w tym roku coś się między nami zepsuło, nie oznacza, że przez te wszystkie lata nie stworzyliśmy czegoś najpiękniejszego. 

Już przy rozdaniu świadectw słona ciecz wyszła na wierzch. Nie mogłam się powstrzymać. To był TEN znaczący moment, który dał mi świadomość, że to już naprawdę koniec. Nie ma odwrotu. Ale to nic. Trzeba było zacisnąć zęby, usiąść na swoim miejscu i apel trwał dalej... życie trwa dalej. 






Było mi troszkę przykro, gdy widziałam, jak wiele osób wychodziło na środek, by otrzymać wielkie nagrody. Nagle i mnie wyczytano... statuetka z napisem: "Wyjątkowy uczeń" - ogromne wyróżnienie. A ja tylko zrobiłam to, co do mnie chyba należało. Wygrałam zawody. Dzięki pasji. Byłam taka szczęśliwa! I widziałam uśmiech na twarzy mojego autorytetu... magia.



Puchary, medale, dyplomy, przeróżne wynagrodzenia i w końcu nadszedł moment, kiedy wicedyrektor wyczytał moje nazwisko i rzekł, że chcę powiedzieć kilka słów. Serdecznie podziękowałam za tą możliwość. I dziękowałam wszystkim, którzy przyczynili się do mojego wzrostu, do tego, że jestem dziś takim, a nie innym człowiekiem. Pozwoliłam sobie przytoczyć słowa pewnej nauczycielki, która powiedziała mi kiedyś: "Szóstki szóstkami, Natalia, ale mi zależy, by z tej szkoły wyszli dobrzy ludzie. Nie tyle dobrzy uczniowie, co dobrzy ludzie." Oczywiście ze stresu nie udało mi się zacytować tego tak dokładnie, ale każdy wiedział o co chodzi. I ta konkretna pani też wiedziała. Wzruszyła się. Dosłownie. Duma mnie rozpiera. Tak się cieszę... gromkie brawa i każdy mówił: "Natalia. To było bardzo odważne. Gratuluję." O kurczę... czy ja wiem, czy takie odważne... po prostu powiedziałam, co czuję. A czuję się najlepiej. Nigdy nie zapomnę o tej szkole. Nigdy. Na parkingu "złapał" mnie pan Jan Kulpiński - przewodniczący Rady Miasta i Gminy Czerniejewo. Zapytał, gdzie są moi rodzice. Poprosiłam tatę... pan Jan objął mnie i powiedział do taty: "Wie pan, że ma pan wspaniałą córkę?" Tata nieskromnie odrzekł, że jak najbardziej zdaje sobie z tego sprawę. Mówił, iż niewielu rówieśników odważyłoby się wyjść na środek i powiedzieć coś tak pięknego. Znowu nie mogłam przestać płakać. Ale to było takie niesamowite... nie musiał podchodzić. Dziękować. Mówić tych miłych słów. A jednak. Wielka chwila.


To był najwspanialszy okres mojego życia. Tyle wspomnień... tyle łez... uśmiechu... czy może być coś piękniejszego od DUMY z możliwości wychowywania się w tak cudownym miejscu?

Myślę, że przeczytają to osoby ze szkoły… prawdopodobnie jest to ostatni raz, gdy za coś im podziękuję. Bo we wrześniu już nie będzie opisywania tego, co dzieje się na „starych śmieciach”.
Więc… dziękuję, że we mnie wierzyliście. Do samego końca. Za to, że zawsze… zawsze mieliście otwarte ramiona i czas, by mi pomóc. W trudnych sytuacjach, a nawet w ustaleniu, co robić dalej w pozytywnych sprawach, bo czasem, gdy człowiek jest cholernie szczęśliwy – umysł niekoniecznie racjonalnie funkcjonuje. Dziękuję, że razem stworzyliśmy coś tak niezwykłego. RAZEM. To bardzo ważne. Nauczyciele i klasa. Najlepsi ludzie pod słońcem. Dziękuję, że byliście. I wciąż jesteście.

 25.06
Muszę się pozbierać. Nie mogę przesiedzieć całych wakacji z myślą o tym, że już się nie spotkam z niektórymi osobami. Taki jest bieg zdarzeń. Tęsknota rozrywa serce, ale trzeba dać radę. Bal był niesamowity. Naprawdę. Boli mnie wszystko… ale, cholera, było warto! Przetańczyłam prawie całą noc. Poważnie. To podobało mi się najbardziej. Nie było podpierania ścian – zawsze znalazł się ktoś, kto chciał powyginać ciało. I znowu łzy smutku, a jednocześnie wzruszenia na końcu… to były wspaniałe lata. Nikt, nigdy nie zabierze mi świadomości tak pięknych chwil. Ile sprzeczek... ile kłótni było przed tą zabawą, a na końcu płakaliśmy, bo to było coś znakomitego. Każdy wyglądał jak z bajki. To była... i wciąż jest nasza bajka. Opowieść. Nasze życie. Wspólnie wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Jesteście cudowni. 

Dziękuję Bogu, że wybrał właśnie mnie i postawił w takim miejscu. Przeogromna wdzięczność! 




Zdjęcia są jakie są, ale w nas były TAKIE emocje i nie każdy moment trzeba uwieczniać. Nasze głowy to najbardziej genialny aparat. Pamiętajcie. 

Kocham to życie. I kocham was. Całą sobą. 

Do zobaczenia.

Autorką wszystkich zdjęć z apelu jest Weronika Matuszewska. 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz