niedziela, 31 sierpnia 2014

Można patrzeć, a nie widzieć.

Miała być notka jutro, ale takiego tematu po prostu nie mogłam ominąć.
W ludziach szerzy się nieumiejętność doceniania tego, co się ma.
Dziś pewien człowiek uświadomił mi przez kilka minut jak wiele można w życiu stracić, a i tak dziękować Bogu, czy komu tam chcemy za kolejny dzień.
Był to niewidomy mężczyzna, ale z jakim zapałem mówił o docenianiu życia. Mówił, że przyjaźń to piękna sprawa, ale tylko wtedy gdy mamy kogoś, kto nie chce TYLKO nazywać się przyjacielem, a faktycznie być nim NA DOBRE i NA ZŁE. Miał ze sobą gitarę… niewidomy człowiek z cholerną radością w głosie grał i śpiewał swoje świadectwo wiary oraz samego życia. Ogromny szacunek, naprawdę.
Mówił także o wstydliwości do okazywania uczuć, mówienia KOCHAM… kurczę, dlaczego boimy się mówić tak piękne słowa? A jeśli już się nie boimy, to mówimy je często ot tak, bo wypada, bo można… rzucamy tak piękne słowa na wiatr i stają się one puste. Myślę, że nie ma co się więcej rozpisywać. Chciałam tylko przekazać wam, moi drodzy, że ludzie z góry pokrzywdzeni przez los uśmiechną się do ciebie i powiedzą: Jestem taki, a nie inny, ale kocham TO życie i chcę wciąż w nim trwać. I powinniśmy odwzajemniać ten uśmiech, nie mówiąc: Podziwiam, darze szacunkiem. Nie, nie, nie… powinniśmy powiedzieć: Hej! Ja mimo zdrowia, kochającej rodziny i  mnóstwa innych dóbr również doceniam to życie i chcę iść dalej. A większość tak nie robi, oj, nie robi. Dlatego powinniśmy w podobnych świadectwach, podobnych ludzi szukać inspiracji i nadziei do dalszego bytowania... może wtedy w końcu docenilibyśmy, jak wspaniałe jest to całe nasze życie.


Tyle z mojej strony. Miłego, ostatniego dnia wakacji!

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz