środa, 20 maja 2015

"Alter alterum docet".

Witam.

Macie czasami tak, że przeglądacie jakieś notatki, oglądacie różne nagrania, czy spoglądacie w jakikolwiek inny sposób w przeszłość i jesteście w szoku, że zrobiliście to, czy tamto?
Kurczę, bo to bardzo miłe uczucie, ale nierzadko jestem w szoku, gdy czytam chociażby takie notatki:
„Nie patrzcie na innych, bądźcie wyjątkowi. Nie oglądajcie się za siebie, tylko wytężcie wzrok i postawcie pierwszy krok ku przyszłości… lepszej przyszłości’’. Piszę coś takiego o pierwszej w nocy, a po kilku miesiącach szukam danych słów w Internecie, bo nie mogę uwierzyć, że to wypłynęło ode mnie. I, broń Boże, nie jest to żadne poczucie wyższości, tylko zwykła niepewność co do swoich słów. To chyba normalne.

Wiecie, tak w nawiązaniu do niedawnej notki o moim obserwowaniu ludzi…
Kilka miesięcy temu „podsłuchałam” rozmowę dwóch chłopców. Jeden z nich stwierdził, że „X” jest babą, ponieważ ciągle płaczę. I co to za chłopak w takim razie. Zasmuciło mnie to. Bo przecież od najmłodszych lat kreujemy swój pogląd na świat i jeśli otaczające nas środowisko uczy takiego podejścia do sprawy, to jak tu się nie martwić? Przecież płacz to naturalna sprawa. To jest biologia, to są emocje, to jesteśmy MY, jak można próbować temu zaprzeczyć albo mówić, kto może uronić łzę, a kto nie. To marne rozpatrywanie tego typu sytuacji. Kobieta i mężczyzna są przede wszystkim ludźmi, a to właśnie do tego gatunku należy pokazywanie różnorakich emocji. To tyle.

„Przemyślane, dojrzałe… piękne” – taki skromny komentarz do ostatniej pracy, ale jestem w szoku i nie mogę uwierzyć, że dostaję taką krótką, ale ważną pochwałę, a pracę pisałam zaraz po wstaniu. DOSŁOWNIE. Nie miałam siły wieczorem, więc chwilę po przebudzeniu usiadłam na łóżku, włączyłam ulubioną melodię i napisałam. To dopiero coś niezwykłego. Czasami muszę poświęcić moim myślom kilka godzin, a przychodzą momenty w których wszystko idzie jak po maśle. I dobrze.

Cóż, ostatnią sprawą jest coś, co nie ma na celu zaniepokojenia was, spokojnie, to tylko takie zastanawianie się. 
Wiecie przez co tak często ma się ochotę zobaczyć, co jest po „drugiej stronie”? Przez tą cholerną ironię losu. Rozumiecie, jednego dnia jest dobrze, a może nawet cudownie, a chwilę później coś się chrzani. Ot tak. Najwyraźniej taka kolej rzeczy, ale to boli. Poważnie, niemiłe uczucie. Każdy go doświadcza, ale to okropne. Takie… dziwne poczucie zastanowienia się nad tym, czy to my robimy coś nie tak, czy jak? To niezrozumiałe, ale jakoś trzeba wytrwać. Taka nasza rola. 

Uśmiech i do przodu! Pomimo wszystko.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz