niedziela, 24 maja 2015

"Nie chciej być czymś w niczym".

Dzień dobry!


Ostatni wpis był w środę i był to kulminacyjny moment, taki dość niepokojący, bo nie miałam pewności czy wszystko się ułoży, ale jednak zawitałam w czwartek do szkoły, tak samo jak zawitał długo wyczekiwany pan i nareszcie uśmiech pojawił się na twarzy każdego osobnika. Brakowało tej radości, oj brakowało.
Bardzo podobało mi się dzisiejsze drugie czytanie. Ale! Dziś nie o tym. 
W przyszłym tygodniu dostanę koszulkę, która na pewno wzbudzi kontrowersje, ale mam ogromną nadzieję, że moralny ochrzan mnie nie spotka. Zresztą, nie ważne, bo to moje odczucia, moja koszulka i moja chęć pokazania, że nie jestem obojętna na pewne sprawy. Ale trochę "głębiej" o tym po pierwszym pokazaniu się w szkole.

Wiecie, długo zastanawiałam się czy pokazać wam fragmenty tych ''gorszych'' prac, których, jak doskonale wiecie, nie wspominam miło. Jednak myślę, że mimo wszystko możecie poznać skrawek tego, czego dzisiaj nienawidzę.
19.09.12
Jak co dzień siedziałem na parapecie i wpatrywałem się w te durne samochody. Niedługo będę miał prawo jazdy i pokaże im, że też potrafię jeździć. Dobra mniejsza z tym. Wróciłem ze szkoły i próbuję zabić czas, pisząc to. Dziwne, prawda? Z jednej strony tak, z drugiej nie, bo bardzo lubię pisać. Oczywiście nie robię tego dla sławy czy coś. Skądże, po prostu to lubię. Gram też na gitarze. To moje takie małe hobby. Jak dzisiaj minął mi dzień w szkole? Hm... muszę przyznać, że było nieźle. Oczywiście żartuje. Chciałbym żeby było nieźle, ale nie umiem się o to postarać, może nie chce. Nie wiem. Jak zawsze w szkole nudne lekcje, fałszywe twarze, wredni nauczyciele. Nic nowego, prawda?
I na tym zakończmy. Pierwszy i ostatni fragment tego gówna sprzed trzech lat. Chciałam dodać coś więcej, ale nie jestem w stanie. Jeżeli czytając to cholerstwo płaczę, to chyba nie jest godne wspominania. Wiecie, nie smuci mnie sam fakt, że to gdzieś w głowie siedziało, tylko prawda dotycząca dawania tych bazgrołów pani. Boże, strasznie mi przykro, że ona to czytała…
Wybaczcie te żale, ale jest mi wstyd. Dobrze, że to wszystko minęło. 

Niedługo Dzień Matki. Kolejny badziewny dzień zwany „szczególnym”. Co za cholerny bezsens. Zawsze powtarzam: „Albo kochasz przez cały rok, wszystkie 365 dni, każdego tygodnia, kurczę, zawsze albo w ogóle”. Proste? Proste. Uważam, że to irytujące i głupie. To jest tylko kolejna okazja do zarobienia pieniędzy. Bo czy nie mogę kupić albo powiedzieć, że kocham innego dnia? Jasne, że tak, ale nie mam na to ochoty, bo nie jest to zapisane w kalendarzu. Co za bzdura! Każdy dzień jest idealny do bycia dla drugiego dobrym, jest najlepszy do tego, by obchodzić go uroczyście i perfekcyjnie dobrany do tego, by dzielić się miłością. Tak samo jak nie lubię tych dni matek, ojców, czy innych ludzi, tak też nie oczekuję, że w dzień dziecka ktoś wykupi dla mnie pół sklepu, złoży serdeczne życzenia i tak dalej. Sranie w banie, a nie radość. Poważnie. Może to prostackie podejście, nie wiem, ale uważam, że to nieszczere. No ale… jak już to ludziska wymyślili, to niech sobie obchodzą te idiotyczne ‘’specjalne’’ dni.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz