sobota, 30 maja 2015

Życie zawsze jest pod wiatr.

Hej!

Kolejna udana sobota, ze względu na bardzo, bardzo miły rajd rowerowy.

Wiecie, nie będę ukrywała swoich uczuć w stosunku do otaczających mnie ludzi. Bo dlaczego w ogóle bym miała? Jeżeli coś leży mi na sercu, to szczerze to wyrażę. Po prostu uważam, że nie należy wstydzić się tego, co gdzieś tam nam w głowie siedzi. Nie będę kłamała, że mi się nie podobało, że nie doceniam poświęcenia przyjścia w sobotę każdego, kto faktycznie przybył, bo nie mam do tego najmniejszych powodów. Muszę powiedzieć,
że pogoda po części dopisała, a z drugiej strony cholernie utrudniała jazdę. Słońce było
i przypiekło mnie nieźle, natomiast wiatr sprawiał, że miałam ochotę rzucić rower
i to przeczekać, ale jak to pewien pan słusznie zauważył… „Życie zawsze jest pod wiatr”. Co racja, to racja, nie oszukujmy się. Ale to nic! Jak się ma obrany cel, to żadne przeciwności losu nie przeszkodzą nam w jego zdobyciu. Po długim zmaganiu się z uporczywym wiatrem w końcu dotarliśmy na miejsce i było świetnie. Zresztą, powtarzam to przy każdym wypadzie, że zawsze jest zajebiście, bo z takimi ludźmi to i dziesięć godzin jazdy byłoby przyjemne. I o to chodzi, by wiedzieć na kogo można liczyć i z kim warto sprzyjać.
Opasła Stonoga vs. Rączy Wagabunda - nie wnikam w umysły przedstawicieli tych zacnych nazw, ale uwielbiam to niezmiernie fantastyczne poczucie humoru!
Oby do następnej wycieczki.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz