niedziela, 16 października 2016

Nawet Jezus upada.

"Samobójstwo - to nie to, co myślicie.
Któż by się tam zabijał z powodu zmartwienia!
Żyć jest słodko, a smutek to życie!
Chodzi o co innego. Że nic się nie zmienia."

"Virginia Woolf powiedziała, że to co nas zabija, to nie wojny, wypadki,
 ani starzenie się. Zabijają nas drobiazgi, to jak ktoś do nas mówi, jak na nas patrzy. Do tragedii prowadzą drobne rzeczy. Los niezauważalnie zastawia pułapki."

Hej.

Wczoraj spotkałam się z kilkoma osobami z poprzedniej klasy. To dość smutne,
że przyszło tak niewielu. Chociaż z drugiej strony patrzę sobie na to z perspektywy niechęci cofania się. Może oni po prostu znaleźli lepszych ludzi i nie chcą odwracać się ku przeszłości? Nie wiem. Ale gdzieś w głębi siebie zapadam w ogromną zadumę, bo stworzyliśmy przez tyle lat naprawdę przyjazną atmosferę, dobre kontakty. Byliśmy zgraną grupą. I czasem mam poczucie, że nie chcę zaprzepaścić tych wszystkich momentów uśmiechu, śmiechu do łez, przyśpieszonego bicia serca, najlepszych emocji, szalonych chwil. Nie chcę. Myślę, że za dużo poświęciliśmy, by teraz... zapomnieć. Ot tak. Jakbyśmy nigdy się nie poznali. "Cześć" z grzeczności i idziemy dalej? Naprawdę? Chciałabym kiedyś znów spotkać ich wszystkich. Razem. Najlepiej w klasie. Przy dobrej herbacie i radości ze wspólnego posiedzenia. 
Kiedy wieczorem wracam do domu albo, jak wczoraj, idę taki kawał sama... Mam wrażenie, że zaraz wpadnie mi do głowy niesamowicie ciekawy temat, który wam tutaj przedstawię. Czekam na jakieś super natchnienie. Tylko że... Nie dostaję niczego. Naprawdę. Mam taką pustkę w głowie... To przerażające. Jeśli chodzi o samotne powroty do domu o dwudziestej, w październiku, to chyba lęk paraliżuje mózg i wytwarza raczej myśli odnoszące się do samoobrony przed nagłym atakiem, aniżeli jakieś refleksje. Ciekawie jesteśmy skonstruowani. 
Nie bójcie się przewrócić. Dziś przez przypadek ksiądz upuścił Ciało Chrystusa podczas komunii świętej. Spójrzcie! Nawet Jezus upada. Ale szybko wstaje i daje się ludziom skosztować na nowo. To zapewne stresujący i niezręczny moment, gdy nagle na twarzach wszystkich widać zdziwienie, nieraz nawet oburzenie. A ja myślę, że takie sytuacje są potrzebne. By się zastanowić czy to, co właśnie się stało, to tylko opłatek na ziemi, czy coś więcej... czy to On. Tak więc: Odwagi, ludzie! 

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz