piątek, 21 października 2016

Nikt nie jest bez wad.

"Bracia:
Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani,
 z całą pokorą i cichością, z cierpliwością znosząc siebie nawzajem w miłości. [...]"

"When the last time anyone ever told you how important you are?"

Dzień dobry.

Dziś te dwa cytaty kojarzą mi się z naszą polonistką. Moja klasa jest szalona. Składa się z ludzi pełnych energii, chętnych do działania każdego innego, byle nie związanego ze szkołą. Nie mam im tego za złe. Sama czasami chciałabym po prostu powiedzieć: "Mam to gdzieś." i faktycznie mieć. Ale wczoraj nie poszłam do szkoły i miałam takie poczucie winy... Nie wiem, dlaczego. Nie czułam się za fajnie. Jeśli wiem, że coś jest moim (choćby nawet zasranym, pisząc językiem kolokwialnym) obowiązkiem, to nim jest i koniec. Nie ma żadnego "ale" i tyle. Wiecie, bardzo lubiłam, wręcz uwielbiałam, chodzić do poprzedniej szkoły. Waliło się, paliło, było okropnie, ale mimo to - byłam tam. Jak tylko często mogłam. Czasami faktycznie choroba na to pójście nie pozwalała, ale żeby wagary? Żeby nie iść "ot tak"? W życiu! Może dlatego wczoraj było mi niezbyt dobrze, bo nie umierałam, a jednak zostałam w domu. Nie ważne. Znowu odbiegłam od tematu. Wracając... Moje koleżanki i moi koledzy to bardzo specyficzni ludzie (ale uwielbiam ich). Potrafią kompletnie nie zwracać uwagi na to, co mówi nauczyciel, ale nasza wychowawczyni (a tym samym - pani od języka polskiego) ma w sobie coś, co nie pozwala im rozrabiać. W chwili, gdy ta kobieta mówi: "Stop!" - stopują. Uciszają się. Jest w porządku. Naprawdę mnie to cieszy. Dziś omawialiśmy wiersz Zbigniewa Herberta "U wrót doliny". Cóż za poruszający obraz ludzkiego cierpienia w obliczu tego, co działo się w obozach zagłady. Temat niezwykle trudny, bałam się, że coś może pójść nie tak. Ale było genialnie. Serio... Kiedy pani opowiadała, każdy był w nią wpatrzony jak w jakieś dzieło sztuki, a nawet jeśli nie był, to ta cisza... ta cisza była kojąca. Wiedza nauczycieli jest imponująca. Doprawdy. Kiedy przytaczała nazwiska, tytuły książek... Cholera, niesamowite uczucie móc słuchać kogoś takiego. I jeszcze ten głos! Ciary na całym ciele. To jest właśnie człowiek z pasją. I miłością do niej. To widać, słychać oraz czuć. Niewiarygodnie miło mi, gdy mam styczność z takimi ludźmi. Podziwiam. Chciałabym kiedyś wykonywać swoją robotę w taki sposób. Czyżby kolejny wzór do naśladowania? "Wierzę w was.", "Dacie radę!" - i nic więcej mi nie potrzeba, by wziąć się w garść i wytrwać w tej szkole, choćbym miała mieć średnią 2,0. 
"Trzeba działać logicznie, a nie na złość uczniowi."

To jej słowa. Utkwiły mi w głowie, bo wczoraj przyjaciółka napisała tak:

"Mówisz, że jesteśmy wolnymi ludźmi, a gdy w szkole powiesz nauczycielowi, że nie przygotowałeś się, bo źle się czułeś, miałeś zły dzień, to i tak dostaniesz minusa czy 1 za nieprzygotowanie. I gdzie ta wolność?"

Mega mnie to dotknęło. Kocham swoje życie, jest piękne, ale nieraz mam ochotę z nim skończyć. Bo jest zbyt trudne do pojęcia. Poważnie. Czytam słowa rówieśniczki i nie mogę zrozumieć, jak bardzo nieludzcy są niektórzy na tym świecie. Nie mówię, że za każdym razem, gdy nie będę miała ochoty odrobić zadania domowego (z czystego lenistwa) usprawiedliwię się "złym dniem". A broń Boże! Chodzi o to, by wyczuć moment, w którym człowiek jest wobec nas szczery. Niektórzy ze łzami w oczach błagają i tłumaczą, że nie wykonali tego pieprzonego zadania, a zdarzyło im się to może... drugi raz? "Masz jedynkę. Bez dyskusji." No ale... ale... Cholera, właśnie chodzi o dyskusję. O rozmowę. "Tłumaczy się winny." I co z tego? Kim jestem? Tylko dzieckiem, czy jakimś robotem bez uczuć? Jestem kimś czy nikim? Niekiedy już nie umiem tego odróżnić i czuję się jak gówno. Po prostu jak kupa niepotrzebnych śmieci, które jeśli nieprzydatne -
do wyrzucenia i do zapomnienia. 

Cieszę się, że na jakieś szesnaście przedmiotów (jeśli nie więcej, nie pamiętam) udało nam się trafić na jedną z najbardziej wyrozumiałych kobiet. Oby tylko tego nie zepsuć. Tej relacji, tej anielskiej cierpliwości naszej pani. 


"Life, it seems, will fade away
Drifting further every day
Getting lost within myself
Nothing matters, no one else"

Hej, wiecie co? Kocham tutaj być. Dzięki, że jesteście w tym razem ze mną. 

Trzymajcie się.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz