piątek, 5 czerwca 2015

Damnat quod non intelligunt.

Hej.

Prosili mnie, bym napisała coś o spacerku do Kościoła, który odbył się w środę.
I co ja mam napisać? Kiedy wybieram się na rajd ze "stałą, zajebistą ekipą", to jakimś dziwnym cudem mam o czym pisać i robię to z uśmiechem na twarzy, a tutaj... po prostu nie wiem. Kto miał szacunek i choć trochę poczucia obowiązku - przyszedł i tyle. Nie zdarzyło się nic, co można byłoby
w moich refleksjach ująć. No może w moim odczuciu ciekawą sprawą było zejście do podziemii katedry, bo muszę przyznać, że nigdy nie miałam okazji tam być. Więc to jak najbardziej na plus.

I tyle, moi drodzy. Po prostu... było miło.


















Procesja w Boże Ciało jest piękna. Taka uroczysta i uspokajająca. Wspaniały dywan z kwiatów, palące słońce i Bóg obecny wśród nas. To napawa ogromną radością.
I wiecie… nigdy nie męczę się w Kościele. To jest ukojenie dla mojej duszy i uwielbiam tam być.
Cisza, jaką powinniśmy zachować podczas modlitwy, to dość specyficzny rodzaj.
Można odrabiać lekcje przy muzyce albo czytać książkę, gdy gdzieś w oddali słychać śpiew ptaków. Ale kiedy zaczynasz się modlić… twoja dusza po prostu dogłębnie milknie.
I to jest taka niezwykła cisza. Taki kojący wszelki ból spokój i poczucie wielkiej nadziei.


Niektórzy mówią: Przestań narzekać, zaakceptuj siebie takiego jakim jesteś, ale oni niczego nie rozumieją. I nawet nie próbują zrozumieć. Nikt, kto sam podobnej sytuacji nie doświadczył, po prostu nie da rady w pełni wejść w to samo, co przeżywa dana osoba. Każdego dnia walczysz z samym sobą, z akceptacją swojego wyglądu, swojego bytu. Patrzysz w lustro i ono niczego nie ukrywa, nie tuszuje żadnych wad, nie ulepsza twojej twarzy, nie robi niczego. Spoglądać na swoje odbicie i szczerze się uśmiechnąć, to trudna sprawa. I nie mówię tu o braku akceptacji swojego noska, czy ust, bo to jest niczym przy płaczu z powodu tego, KIM jesteś, kim MUSISZ być, bo nie masz na to większego wpływu. Czy ktokolwiek, kiedykolwiek zastanawiał się nad tym, jak bardzo może to upadlać człowieka? Wszyscy mówią: Uspokój się, nie jesteś pępkiem świata, inni mają gorzej.
A wiecie gdzie to mam? Właśnie. Każdy z nas jest jedną z niezliczonej ilości cząsteczek tego świata i ma prawo czuć ból. Ma prawo płakać nad swoim losem i ma prawo nie dawać sobie rady. A wiecie po co są inni ludzie? By mu pomóc. Każdy tak samo jak ma prawo być smutnym, jednocześnie ma obowiązek SPRÓBOWAĆ pomóc innemu. Po prostu nie wiem jak to wytłumaczyć, ale chciałabym, żeby ludzie przestali być tak bardzo obojętni. Umywają ręce, odchodzą, mają klapki na oczach, idą przed siebie i nie chcą widzieć tego, co dzieje się wokół nich. A dzieje się niewątpliwie wiele spraw, które potrzebują ludzkiej interwencji, pomocnej dłoni, prostego, szczerego i od serca DOBRA. Nie bądźmy zwierzętami, nie walczmy i nie bierzmy udziału w wyścigu szczurów. Nie pożerajmy słabszych jednostek, tylko połączmy się z nimi i razem spróbujmy znaleźć jakieś pożywienie, by przetrwać.


I taka ciekawa myśl na koniec... z jednej z moich ulubionych książek.

"Nie myśl źle o otyłych ludziach. Niektórzy tacy już są. Byli grubymi dziećmi i umrą grubi. Nie gap się na nich. Nie chichocz.

Jeśli jesteś człowiekiem otyłym, mam dla ciebie ćwiczenie:
1. Idź do lustra i spójrz na siebie.
2. Pocałuj swoje odbicie.
3. Teraz idź do cukierni, kup sobie kremówkę i zapomnij o wszystkich idiotycznych dietach. Życie jest po to, by się nim cieszyć."


Trzymajcie się.

~~Zbuntowany Anioł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz